REKLAMA
Okres przedwyborczy to najpiękniejszy czas dla wizjonerów. Rzucane hasła pączkują i podgrzewają wyborczą atmosferę. Kto da więcej, kto w obietnicach przebije inną partię, ugrupowanie.
Postanowiłem zareklamować moją żonę do wyborów, gdyż uważam, że jest w grupie najbardziej ofiarnych działaczy społecznych w naszej dzielnicy. Sprawdziła się od lat poprzez swą pracą dla innych. Jako mąż, nie widzę żadnej przesady w tym, co piszę w wielkim skrócie o Elżbiecie.
Kończąc trzecią kadencję możemy pochwalić się, że przygotowaliśmy najlepszy budżet po 2002 roku. Jest on wyższy od tego najlepszego o 12 mln zł i wynosi 157 mln.
Andrzej Półrolniczak - kandyduje do Rady Dzielnicy Białołęka - z listy Nr 6 - Lewica i Demokraci w okręgu 2, poz. 1.
W ostatnim numerze "Aveciarza" informowałem o otrzymanych wyborczych propozycjach i moich wątpliwościach związanych z angażowaniem się - po raz pierwszy - w wybory samorządowe. Po publikacji nastąpiła niemal natychmiastowa reakcja.
Platforma Obywatelska wystawia bliżej nieznanego Piotra Jerzego Smoczyńskiego do pojedynku z burmistrzem Jerzym Smoczyńskim. Dla jednych to świetny pomysł marketingowy. Dla innych - manipulacja.
Coraz większym powodzeniem cieszy się nasza akcja pisania programu dla dzielnicy. Liczba pomysłów przerasta nasze oczekiwania. I choć wiele z nich, to sprawy oklepane, to są i takie, które nikomu jeszcze nie przyszły do głowy.
W nawiązaniu do artykułu "Piszemy program dla Białołęki" chciałem przedstawić mój punkt widzenia.
W lipcu wydrukowaliśmy artykuł namawiający Czytelników do pisania programu dla dzielnicy. Chodziło nam o to, żeby sami mieszkańcy napisali program dla kandydatów na radnych, nie czekając aż ci ostatni się za to wezmą.
Dynamiczny rozwój Białołęki zapoczątkowany w 1994 roku sprowadził do nas 35 tysięcy nowych mieszkańców. W czasie kiedy byliśmy samodzielną gminą (1994-2002) udawało nam się budować tyle szkół, ile wskazywały na to potrzeby demograficzne.
Na początku sierpnia radni otrzymali informację o przebiegu wykonania budżetu dzielnicy Białołęka m.st. Warszawy za I półrocze 2006 r. Analiza dokumentu potwierdza moje wcześniejsze zastrzeżenia nt. umiejętności zagospodarowania z trudem uzyskiwanych środków finansowych.
Wielkimi krokami zbliża się koniec kadencji władz samorządowych. Ostatnie cztery lata były najmniej udane w 12-letniej historii Białołęki jako odrębnej jednostki administracyjnej.
Niechciane dzieci dzielnicy.
Dla większości mieszkańców nie ma znaczenia, kto rządzi ich dzielnicą. Zwłaszcza nowi mieszkańcy nie mają rozeznania. Wiedzą, że jest koalicja PiS z "jakimś lokalnym stowarzyszeniem". Robią wielkie oczy, gdy dowiadują się, że to lokalne stowarzyszenie od początku istnienia nie dało w kolejnych wyborach żadnych szans partiom politycznym.
19 czerwca minęło 12 lat istnienia osobnej jednostki samorządowej na terenie obecnej dzielnicy Białołęka. Myślę, że moim obowiązkiem a zarazem wielką przyjemnością jest podzielenie się z Państwem spostrzeżeniami z 12 lat naszej współpracy.
Pieniądze szczęścia nie dają, ale czy tego chcemy czy nie, w życiu człowieka pełnią niebagatelną rolę. Każda rodzina ma domowy budżet i w jego ramach gospodaruje swoimi środkami. Często trzeba z wielu rzeczy zrezygnować, nie na wszystko można sobie pozwolić. Sama wiem, jak to jest.
W ubiegłym tygodniu Białołęka żyła artykułem "Gazety Wyborczej" na temat byłej wiceburmistrz Liliany Zienteckiej. Dziennikarze opisali, jak Zientecka, jeszcze jako radna opozycyjnego wówczas AWS, załatwiła swojej matce mieszkanie komunalne.
Propozycja powrotu do wyboru prezydentów, burmistrzów i wójtów przez rady gmin, a więc także prezydenta naszego miasta przez radę Warszawy jest niedorzeczna i mogła się zrodzić tylko w głowach posłów Samoobrony.
Zagospodarowanie przestrzeni, w której żyjemy jest podstawowym zagadnieniem dla jakości i komfortu naszego życia. Budowanie lokalnego ładu przestrzennego jest procesem długotrwałym, niemożliwym do realizacji w trakcie jednej czy dwóch kadencji. Jest to w zasadzie proces ciągły. Skutki błędnego rządzenia są nieodwracalne.
Wybory samorządowe za chwilę, a nie dość, że nie poznajemy kandydatów, to nawet nie są podawane do wiadomości programy wyborcze. Za chwilę wakacje, a zaraz po wakacjach ruszy kampania. Zapewne brudna i agresywna.
LINKI SPONSOROWANE