Piszemy program dla Białołęki!
1 września 2006
W lipcu wydrukowaliśmy artykuł namawiający Czytelników do pisania programu dla dzielnicy. Chodziło nam o to, żeby sami mieszkańcy napisali program dla kandydatów na radnych, nie czekając aż ci ostatni się za to wezmą.
Artykuł spotkał się z dużym odzewem. Przesłaliście Państwo mnóstwo po-mysłów na najbliższe cztery lata, z których będziemy układać program dla dzielni-cy. Ponieważ spotkaliśmy się także z zarzutami, że tak ważny apel do mieszkańców nie powinien być drukowany w środku wakacji, powtarzamy najważniejsze frag-menty.
Wielkimi krokami zbliża się koniec kadencji władz samorządowych. Ostatnie cztery lata były najmniej udane w 12-letniej historii Białołęki jako odrębnej jed-nostki administracyjnej. Niewątpliwie zasadniczy wpływ na bierność białołęckiego samorządu miała centralizacja władzy w mieście oraz upolitycznienie stołecznych rad - miejskiej i dzielnicowych.
Zadaniem większości stołecznych urzędów stało się zaspokajanie polityczno-stanowiskowych ambicji rządzących - głównie PiS-u.
Białołęka w dużej mierze obroniła się przed totalnym upolitycznieniem, ale nie obroniła zadań, które w 2002 roku stawiali sobie kandydaci na radnych.
Nadal stoimy w korkach na przejazdach kolejowych w Płudach i na Mehoffera, wciąż nie zbudowano tzw. dróg technicznych przy Światowida wzdłuż bloków na Buczynku. Nie wiadomo, czy i kiedy ruszy budowa dwupasmowej Modlińskiej od Aluzyjnej do granic miasta. Niewykluczone, że jeszcze wiele lat stać będziemy tam w korkach, choć za półtora roku ma być gotowa nowoczesna obwodnica Jabłonny. Białołęcki samorząd przegrał batalię o metro.
Miasto projektuje dla Nowodworów i Tarchomina linie tramwajowe. Nie pyta nas, czym wolelibyśmy jeździć. Daje za to do wyboru trzy warianty architek-toniczne modernizacji "Czajki", której okoliczni mieszkańcy boją się jak ognia.
Podstawowym problemem Białołęki stał się brak tanich miejsc w przedszkolach i jest to problem, z którym dzielnica już sobie nie poradzi, bo zanim zbuduje odpowiednią liczbę przedszkoli - dzieci urosną. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się większe niż dotychczas dofinansowywanie dzieci w przedszkolach nie-publicznych, ale trzeba to zrobić od zaraz. Niestety i w tej sprawie samorząd Bia-łołęki okazał się mierny i bierny. Przedszkola niepubliczne są ok. dwa razy droższe dla rodziców.
Zazwyczaj to kandydaci na radnych mówią, co chcą zrobić. Ci "z pierwszych stron gazet" wymieniają to, co już wcześniej przyklepali, żeby nie mieć wpadki. Jednak ani tych znanych, ani tych, których nazwisk nie kojarzymy, w ogóle nie kontrolujemy. Robią więc, co chcą, a to nie zawsze jest wypadkowa naszych oczekiwań. A gdybyśmy zrobili odwrotnie? Zamiast czekać, aż czające się partie uraczą nas swoimi programami - napiszmy go sami. Napiszmy program dla Bia-łołęki, a kandydatów na radnych publicznie zobowiązujmy do zrealizowania go.
Napiszmy kandydatom na radnych program! A w listopadzie zastanówmy się komu powierzymy jego realizację. Czekamy na listy oraz e-maile (ul. Pomorska 19, 03-101 Warszawa, echo@gazetaecho.pl). Niech przez najbliższe 4 lata mają znacznie więcej roboty i świadomość, że oczekujemy efektów.
Bez wątpienia największą reakcję Czytelników wzbudza problem przedszkoli. Większość z Państwa twierdzi, że miasto powinno priorytetowo potraktować budowę kilku placówek publicznych w naszej dzielnicy, ale jest też spora grupa, która przyznaje nam rację, że najlepszym rozwiązaniem jest zwiększenie dotacji dla przedszkoli prywatnych.
Niezależnie od drogi, jaką obierze władza - wniosek jest jeden. Obecny samo-rząd nie wywiązał się wcale ze swoich zadań, jeśli chodzi o wyż demograficzny wśród małych dzieci. Dopuszczenie do sytuacji, że większość rodziców przepłaca za oddanie pociech do przedszkoli jest kompromitacją radnych. Opieka nad dziećmi w wieku przedszkolnym nie jest pomocą społeczną, tylko zadaniem samorządu. Wobec blisko dwóch tysięcy rodziców z zadania tego radni się nie wywiązali.
Większość pomysłów na program dla Białołęki dotyczy inwestycji. Ciekawa wydaje się propozycja wprowadzenia jednokierunkowej jazdy na fragmencie ul. Nowodworskiej i zbudowanie na niej chodnika za wszelką cenę, nawet jeśli miałoby to być rozwiązanie tymczasowe. Takie rozwiązanie zgłosiło kilkunastu mieszkań-ców. W urzędzie dzielnicy poinformowano "Echo", że jednokierunkowość tego od-cinka Nowodworskiej, gdzie jest problem z właścicielami nieruchomości i nie można zbudować chodnika, była rozpatrywana, ale ostatecznie zrezygnowano z tego rozwiązania. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by do tematu wrócić.
Bardzo ucieszył nas e-mail od grupy nowych mieszkańców Ruskowego Brodu, którym przeszkadza fakt sąsiadowania z wciąż dewastowanym cmentarzem nie-mieckich osadników, którzy żyli na Białołęce jeszcze przed wojną. Czytelnicy "Echa" chcą, aby sprawa renowacji, a właściwie uratowania resztek nagrobków ze wszystkich takich cmentarzy na Białołęce (są cztery) stała się zadaniem lokalnego samorządu. Dodajmy, że na temat niszczejących nekropolii pisaliśmy po raz pierwszy ponad 10 lat temu. Od tamtej pory nikt nie kiwnął w tej sprawie palcem. Brak pieniędzy nie jest wytłumaczeniem, bo szacowane przez specjalistów koszty nie były wysokie. W czasach, gdy różne lokalne władze dbają o groby niemieckich żołnierzy z czasów I i II wojny, a nawet o te z lat zaborów i powstań, czas chyba najwyższy, by władze Białołęki pomyślały o tych, którzy byli naszymi sąsiadami jeszcze 65 lat temu.
Okazuje się, że są wśród Czytelników osoby dobrze rozeznane w strukturze władzy. Odebraliśmy bardzo stanowczy postulat likwidacji wydziałów sportu i kul-tury, jako zupełnie zbędnych i kosztownych. Zdaniem naszego Czytelnika rozwią-zanie stare, czyli wydział oświaty, kultury i sportu jest lepszy i tańszy, zwłaszcza, że obecni naczelnicy kultury i sportu nie mają wystarczającej liczby zadań, by utrzymywanie ich wysokich pensji było zasadne.
Nadal czekamy na Państwa pomysły. Zwłaszcza na to, w jaki sposób zobo-wiązać kandydatów do realizaji programu mieszkańców. Ze swej strony mogę za-proponować opublikowanie go w "Echu", a pod nim zobowiązania kandydata. Z takim wyciętym z gazety zobowiązaniem możecie Państwo podejść na jakimś spot-kaniu do swojego wybrańca i poprosić o jego podpis. Jeśli odmówi - lepiej głosować na innego, ale najpierw również sprawdzić, czy podpisze.
Bartek Wołek