Gry przedwyborcze
3 listopada 2006
Okres przedwyborczy to najpiękniejszy czas dla wizjonerów. Rzucane hasła pączkują i podgrzewają wyborczą atmosferę. Kto da więcej, kto w obietnicach przebije inną partię, ugrupowanie.
Autor jest radnym dzielnicy Białołęka, prezesem Towa-rzystwa Przyjaciół Białołęki |
Raptem, jak z islandzkiego gejzera buchają po-mysły. Burmistrz, lider "Gospodarności" pisze: szko-ły pilnie potrzebne ("Echo" Nr 17), więcej terenów na szkoły (nr 18), rekreacyjne zaległości (nr 19). Zobo-wiązuje się do budowy linii metra, szkół, dwóch żłob-ków, bibliotek, centrum rekreacji wzdłuż Wisły, do-kończenia ul. Światowida, itd.
Wyborca po przeczytaniu tych obietnic nie ma pełnej wiedzy, ile pieniędzy i czasu to wymaga. Tro-chę umiaru i skromności, Panie Burmistrzu. Ani do-tychczasowe osiągnięcia, ani te zapowiadane w pro-gramach wyborczych nie są zasługą czy sukcesem jednego ugrupowania. Tworzą je wszyscy i o tym trzeba pamiętać. Tego, co zapo-wiada Pan na przyszłość nie wybuduje sama "Gospodarność". Wątpliwość wybor-ców może budzić fakt, że zarząd dzielnicy pod przywództwem "Gospodarności" nie wykorzystał w obecnej kadencji prawie 40 mln zł na inwestycje. Czy po wyborach potrafi wznieść się do lotu i wykorzystać każdą złotówkę?
W ramach wieloletniego programu inwestycyjnego na 2007 r. na inwestycje dla Białołęki przeznacza się ponad 21 mln zł (takie są możliwości miasta) - pismo wiceprezydenta Skrzypka z 24.10.2005. A we wstępnym projekcie budżetu dziel-nicy na 2007 planuje się przeznaczenie 41,5 mln zł. Skąd taka różnica? Może dlatego przyjęto takie śmiałe założenie, że za jego realizację mogą już martwić się inni, bo faktycznie budżet zatwierdzany będzie po wyborach, w marcu. Wtedy może przyjdzie czas na korekty.
Tak jak rosną obiecanki, tak relatywnie wzrasta zadłużenie miasta. Z publiko-wanych danych jego stan: listopad 2002 r. - 1,344 mln (początek kadencji), koniec 2005 r. - 2,747 mln, a na koniec 2006 r. planuje się zadłużenie 3,391 mln zł.
Nie wpływa to wszakże na sposób wydawania pieniędzy. Przykład: architektura bryły zespołu szkół przy van Gogha zdaniem Michała Borowskiego, naczelnego ar-chitekta Warszawy urzekła architektów i został on uznany za najładniejszy obiekt architektoniczny w Polsce, a Tomasz Konior, główny projektant obiektu przy Van Gogha na pytanie, czy niewielki budżet był dla niego ograniczeniem, odpowiedział: "im więcej ograniczeń, tym lepsza architektura" ("Dziennik" 9.10.2006). Ja powiem jedynie, że zamiast wydać 18 mln, wydano ponad 33 mln.
Oprócz architektury ważna jest też funkcjonalność obiektu, a z tą już tak pięk-nie nie jest.
W tym wielkim "bublu" pracują jednak pasjonaci. W ciągu roku odbyło się pra-wie 200 różnorakich imprez. Ale z balkonu sali widowiskowej na 150 miejsc ko-rzysta się sporadycznie (ok. 10% imprez, głównie kabarety i recitale), a to ze względu na fakt, że nie widać stąd całej sceny, no i nie spełnia wymogów bezpie-czeństwa. Widzowie na balkonie ryzykują, ale też chcą choć trochę zobaczyć.
Będę kandydował z okręgu trzeciego. Jeśli zechcą Państwo mnie poprzeć, a później wspierać w działaniach, to możemy tworzyć wspólny front realizacji pro-gramu dla naszego dobra.
Andrzej Opolski