Światła w al. Reymonta. Racjonalne rozwiązanie?
29 stycznia 2016
Drogowcy i bielańscy samorządowcy są jednomyślni w sprawie sygnalizacji świetlnej przy Andersena. Czy to rzeczywiście najbardziej racjonalne rozwiązanie?
- Ulica została wybudowana przez samorząd Bielan, a my przejęliśmy ją tuż przed śmiertelnym wypadkiem - mówi Michał Trzciński, wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego. - Zgodnie z obowiązującymi przepisami skrzyżowanie z Andersena nie kwalifikuje się z automatu do instalacji świateł, ale jesteśmy zdecydowani, żeby je zamontować. Czekamy na przyznanie środków finansowych.
Na ostatniej sesji radni dzielnicy jednomyślnie (przy 20 obecnych) opowiedzieli się za zamontowaniem świateł zarówno na skrzyżowaniu z Andersena, jak i Schroegera, oraz dodatkowym oświetleniem przejść. Skutki są łatwe do przewidzenia już teraz: wiele osób będzie przechodzić lub przejeżdżać na czerwonym i prędzej czy później znowu coś się wydarzy. Wszystko dlatego, że sygnalizacja świetlna pełni przede wszystkim funkcję regulującą ruch, w niewielkim stopniu poprawiającą bezpieczeństwo. Piesi giną w Warszawie zarówno na przejściach bez świateł, jak i tych z sygnalizacją świetlną, a także poza przejściami i na chodnikach.
- Najlepszym rozwiązaniem jest uspokojenie ruchu w pobliżu przejść dla pieszych - mówi Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza. - Esowanie jezdni czy punktowe przewężenia działają zawsze, a nie tylko wtedy, kiedy kierowcy chcą się do nich zastosować. Szwedzka praktyka pokazuje, że fizyczne uspokojenie ruchu jest sześciokrotnie skuteczniejsze od sygnalizacji świetlnej.
Jest także znacznie, bo około dziesięciokrotnie tańsze. Instalacja sygnalizacji świetlnej w al. Reymonta będzie kosztować kilkaset tysięcy złotych a termin jej uruchomienia zależy od tego, jak szybko ZDM dostanie środki finansowe.
- Możemy nie zdążyć w tym roku - przyznaje Trzciński.
Dominik Gadomski