Znicze w al. Reymonta. "To jest autostrada"
15 maja 2015
Po tragicznym wypadku w al. Reymonta lokalna społeczność mobilizuje się, by walczyć o uspokojenie ruchu na ulicy. Czy Zarząd Dróg Miejskich i władze posłuchają głosu mieszkańców?
Prosta i szeroka al. Reymonta zachęca do szybkiej jazdy. Efekty takiego rozwiązania były łatwe do przewidzenia już w dniu otwarcia nowej ulicy: na wysokości stacji benzynowej piesi ryzykują życiem, przechodząc w niedozwolonym miejscu, zaś na legalnym przejściu... cóż, wszyscy wiedzą, jak źle to wygląda. Na przepuszczenie przez kierowcę można czekać właściwie w nieskończoność i nawet jeśli zatrzyma się jeden samochód, nie daje to gwarancji, że stanie także ten na drugim pasie. 20 kwietnia na przejściu dla pieszych przy Schroegera doszło do tragicznego wypadku. 15 maja okoliczni mieszkańcy, radni i przedstawiciele samorządu spotkali się na miejscu. - Czas wziąć sprawy w swoje ręce - deklarują.
- Takie niebezpieczne ulice to skutek braku partycypacji społecznej przy projektowaniu - mówił Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza. - Jako stowarzyszenie próbowaliśmy wziąć udział w konsultacjach na etapie projektu, ale odmówiono nam uczestnictwa. Przy tak dużych i ważnych inwestycjach mieszkańcy powinni mieć zdecydowanie większy udział.
W spotkaniu wziął udział także wiceburmistrz Włodzimierz Piątkowski, który zapewnił, że zarząd dzielnicy wspiera mieszkańców w walce o bezpieczniejszą al. Reymonta a ich podpisy dają samorządowi lepszą legitymację w rozmowach z Zarządem Dróg Miejskich. O wsparciu w Radzie Warszawy zapewniała radna Agnieszka Soin, zaś interpelacje z apelem o poprawę bezpieczeństwa przygotowało już także kilkoro radnych Bielan.
Jaka jest recepta na wypadki?
Pierwsza myśl brzmi zawsze "sygnalizacja świetlna". Czy to dobry pomysł? Tak, ale... jej instalacja kosztowałaby kilkaset tysięcy złotych. Tańszym od sygnalizacji świetlnej sposobem na uspokojenie ruchu byłoby przeznaczenie skrajnych pasów na parkowanie. A także ustawienie bezpośrednio przy przejściu dla pieszych prefabrykowanych elementów, uniemożliwiających zaparkowanie przy samej zebrze i ograniczenie widoczności. Pas do parkowania równoległego jest skuteczniejszym ograniczeniem prędkości, niż progi wyspowe i światła, zatrzymujące samochody tylko punktowo. Na ulotce rozdanej uczestnikom spotkania Zielone Mazowsze zaprezentowało także inne rozwiązania, sprawdzone w Europie Zachodniej: wyniesione tarcze skrzyżowań, miejscowe przewężenia jezdni, przejścia dla pieszych na progach zwalniających. Sytuacja w al. Reymonta jest taka, że mieszkańcy chętnie przyjęliby każde rozwiązanie, byle było ono skuteczne.
- Zbudowano autostradę - mówili na spotkaniu mieszkańcy Starych Bielan i Wawrzyszewa. - Strach przejść przez jezdnię, brakuje przejścia przy stacji benzynowej... - wyliczali.
- Dlaczego na Kasprowicza przejścia mogą być często i mieć sygnalizację świetlną? - pyta radna Soin. - Zgodnie z prawem przejścia w al. Reymonta mogłyby być co 100 metrów.
Mogłyby. I każdy, kto chodzi pieszo między Starymi Bielanami a Wawrzyszewem, doskonale zdaje sobie sprawę, że są one potrzebne. I nie jest to problem tylko nowego, poszerzonego odcinka al. Reymonta. Dlaczego na Kasprowicza przejścia mogą być często i mieć sygnalizację świetlną? - pyta radna Soin. - Zgodnie z prawem przejścia w al. Reymonta mogłyby być co 100 metrów. Mogłyby. I każdy, kto chodzi pieszo między Starymi Bielanami a Wawrzyszewem, doskonale zdaje sobie sprawę, że są one potrzebne.
- Analogiczna sytuacja ma miejsce na tej samej ulicy na wysokości numeru 7 - pisze nasz czytelnik w jednym z wielu e-maili, jakie dostaliśmy ostatnio. - Jest to przejście, którym codziennie chodzą dzieci z okolicznych przedszkoli i szkoły podstawowej. Obserwując to miejsce, można sobie wyobrazić, że to tylko kwestia czasu, kiedy i tam dojdzie do tragedii. Nasi kierowcy nie mając przeszkód inżynieryjnych, nic sobie nie robią z obowiązujących ich przepisów drogowych.
Al. Reymonta, Sokratesa, Żeromskiego... Lista niebezpiecznych ulic Bielan jest długa. Za długa. Biuro miejskiego inżyniera ruchu póki co nie zajmuje jasnego stanowiska w sprawie przejścia przez al. Reymonta. Na ulicy mają zostać przeprowadzone obserwacje i dopiero wtedy podjęta będzie decyzja o ewentualnej zmianie organizacji ruchu. Również ZDM póki co milczy - sygnalizacji na feralnym przejściu nie ma w planach na ten rok, ale plany mogą się jeszcze zmienić.
Rzadko zdarza się, by mieszkańcy, samorządowcy i aktywiści mówili jednym głosem. Oby ta zgoda nie była chwilowa, ale stała się początkiem zmieniania Bielan na lepsze.
Dominik Gadomski