O pożytkach z mostu zwanego dawniej Północnym
25 kwietnia 2012 › inwestycje
Po kilkunastu latach oczekiwania, kilku latach budowy i paru miesiącach opóźnienia, wreszcie mamy otwarty most zwany przez władze Marii Skłodowskiej-Curie, a przez warszawiaków po staremu Północnym. Ta sztandarowa inwestycja urzędującej od pięciu lat władzy (poza II linią metra, tyleż potrzebną co kontrowersyjną) miała być lekiem na wszystkie bolączki komunikacyjne Białołęki i okolic, a właściwie Tarchomina, Legionowa i przyległych obszarów, bo Białołęka to nie tylko obszary po zachodniej stronie Modlińskiej. No i wreszcie most jest. To nic, że cała trasa obudowana została szczelnie ekranami o przecudnej urodzie, spoza których nie widać nawet, gdzie się znajdujemy. Temat ekranów to także odrębna bajka.