REKLAMA
Pewien nietrzeźwy pasażer autobusu linii 156, którego strażnicy miejscy 10 stycznia wieczorem wyprowadzili na przystanek na Targówku miał w rękawie niespodziankę - butelkę wódki.
Agresywny pacjent z Bródna zaczął awanturować się w karetce. Nie pozostawił wyboru ratownikom medycznym, więc musieli wezwać policję. W rezultacie pacjent zamiast do szpitala, trafił do policyjnej celi. Na tym jednak nie koniec jego problemów.
To było niecodzienne wezwanie, ale i wyzwanie dla ekopatrolu - kot zatrzaśnięty w kontenerze na elektrośmieci. Groźnie wyglądająca sytuacja zakończyła się uśmiechem na twarzy.
Policyjny patrol, który pełnił nocną służbę na terenie Bródna, kilka minut po godzinie 1:00 zauważył mężczyznę przechodzącego przez ulicę Chodecką w miejscu niedozwolonym. Gdy policjanci zwrócili mu uwagę, ten w odpowiedzi skierował w ich stronę środkowy palec i rzucił niecenzuralne słowa. I się zaczęło...
Nocna interwencja policjantów z Targówka zakończyła się zatrzymaniem pijanych rodziców 3-letniego dziecka. Bardzo głodny maluch trafił pod opiekę swojej babci, zaś skrajnie nieodpowiedzialni rodzice do aresztu.
Zakłócanie ciszy nocnej podczas mocno zakrapianej imprezy zakończyło się nie upomnieniem czy mandatem, a dość niespodziewanie - zatrzymaniem przez policję. Czego dopuściło się czterech młodych Białorusinów?
Jadący autobusem 21-latek stał się celem zaczepek dwóch starszych od siebie pasażerów i towarzyszącej im kobiety. Nie odpuścili mu nawet wtedy, gdy wysiadł na przystanku.
Nawet pięć lat za kratami grozi rodzicom 11-miesięcznego dziecka, których zatrzymali policjanci z Targówka. 26-letnia matka i jego 35-letni ojciec byli pod wpływem narkotyków.
Na przełomie sierpnia i września w odstępie dwóch dni ze stojaków rowerowych na terenie galerii handlowej Atrium przy Głębockiej zginęły dwa rowery. Policja publikuje wizerunek mężczyzny, który najprawdopodobniej nimi odjechał.
Policjanci prowadzą śledztwo w sprawie kradzieży elektronarzędzi o wartości 2800 złotych w markecie przy ul. Radzymińskiej 166 w Warszawie. Wytypowali dwóch podejrzanych, których wizerunek opublikowali i śmiałym pytaniem zachęcili ich do dobrowolnej wizyty w komisariacie.
"Znalezione, nie kradzione" - nie w tych czasach! Policjanci z Targówka prowadzą śledztwo w sprawie przywłaszczenia mienia o wartości ponad 1400 złotych w autobusie miejskim. "Mężczyznę widocznego na opublikowanych zdjęciach zachęcamy do skontaktowania się z nami" - przekonują policjanci, którzy proszą o pomoc w ustaleniu tożsamości młodego człowieka.
Kilka dni temu po godzinie 21:00 patrol z komisariatu na Bródnie otrzymał zgłoszenie o napadzie na kobietę w rejonie ulicy Chodeckiej. Pod podanym adresem, oprócz poszkodowanej kobiety, byli świadkowie, którzy udzielili jej pomocy. To oni zatrzymali też 26-latka.
Strażnicy miejscy patrolujący we Wszystkich Świętych Cmentarz Bródnowski i jego okolicę nie mogli narzekać na nudę.
Wzywającą pomocy kobietę przy Cmentarzu Bródnowskim zauważyli strażnicy miejscy. Kiedy podbiegli myśląc, że chodzi o udzielenie komuś pomocy medycznej, niespodziewanie zauważyli pasażerki autobusu, które skutecznie zatrzymały kieszonkowca.
Idącą ulicą Piotra Skargi kobietę zaatakował nieznany mężczyzna. Napastnik złapał 30-latkę za włosy i zaczął szarpać. Gdy upadła na chodnik, próbował wyrwać jej plecak. Kobieta broniła się, krzyczała i wzywała pomocy. I ją otrzymała.
Senior z Targówka skuszony internetową reklamą kupił akcje jednej z firm. Nie dość, że nie pomnożył zainwestowanych pieniędzy, to je w konsekwencji stracił, a jego sprawą zajęła się policja.
Kobieta w zaawansowanej ciąży kilka nocy przespała na klatce schodowej. Tak pewnie byłoby dalej, gdyby nie wrażliwość i czujność mieszkańców jednego z bloków na Targówku.
Matka mocno krwawiącego niemowlaka poprosiła strażników miejskich o szybką eskortę do pobliskiego Szpitala Bródnowskiego. Ulice w tym czasie były zakorkowane, zaś św. Wincentego - tradycyjnie - wyłączona z ruchu.
Śledczy z Targówka poszukują 62-letniej Ewy Beaty Lesińskiej, która po raz ostatni kontaktowała się z rodziną ponad pół roku temu.
Zwłoki 65-letniej mieszkanki Bródna leżały przez rok w bloku przy Łojewskiej 16. Przez tak długi czas nikt się zmarłą nie zainteresował. Dopiero jak sąsiedzi poczuli odór, zaalarmowali służby.
LINKI SPONSOROWANE