"Nasza cierpliwość się kończy". Kiedy wrócimy do pracy?
28 kwietnia 2020
To małe i średnie firmy stanowią 2/3 polskiej gospodarki, ale w planach jej "odmrażania" w następnej kolejności mają ruszyć... muzea i biblioteki.
W marcu minister zdrowia ogłasza "drakońskie zasady" i "klasztorny reżim", zakazując działalności firmom z wielu sektorów. 20 kwietnia wyraźne są już przejawy poważnego kryzysu gospodarczego, więc rząd ogłasza pierwszy etap "odmrażania" kraju: otwarcie..
"Bieda zabije więcej osób od wirusa". Protest w Warszawie
O 14:00 na pl. Defilad rozpoczęło się "spotkanie biznesowe", podczas którego padło wiele gorzkich słów pod adresem rządu.
. lasów, które sam zamknął. Co będzie w maju?
Cztery prawdy etapu
Do 28 kwietnia wdrożony został tylko jeden z czterech etapów. W etapie drugim czekają nas minimalne korekty, takie jak otwarcie sklepów budowlanych w soboty, oraz... przywrócenie działalności muzeów, bibliotek i galerii sztuki.
- Mam dwoje małych dzieci i oboje z mężem mamy zakaz pracy, ale będziemy mogli iść do lasu, a teraz do muzeum? - irytuje się właścicielka małego salonu fryzjerskiego w Warszawie. - Co to ma wspólnego z odmrażaniem gospodarki? Przecież najpierw trzeba zebrać podatki, które płacą np. fryzjerzy, żeby mieć pieniądze na muzea i biblioteki. One nie tworzą gospodarki, tylko generują koszty.
W etapie trzecim czeka nas częściowe zniesienie zakazów dla barów i restauracji oraz otwarcie z dużymi ograniczeniami galerii handlowych. Etap czwarty to siłownie i kluby fitness oraz kina i teatry "w nowym reżimie sanitarnym". O zniesieniu zakazu dla koncertów czy imprez masowych w ogóle nie ma na razie mowy.
Cierpliwość się kończy
- O polskiej gospodarce decydują ludzie, którzy nigdy nie pracowali w prywatnych firmach i nie mają pojęcia co robią - komentuje właściciel małej firmy budowlanej. - Mnie akurat wolno pracować, ale co z tego, skoro ludzi nie stać na składanie zamówień? Nie dość, że nie zarabiam, to jeszcze słyszę, że jestem jakimś "przedsiębiorcą", który coś chce od rządu. A ja chcę tylko tyle, żeby przestali mi przeszkadzać.
Większość przedsiębiorców krytycznie ocenia kolejne etapy rządowej "tarczy antykryzysowej". - Łaskę robią, że umorzą mi połowę składki na ZUS za pracowników. W moim przypadku to 11 tys. zł, a firma stoi już drugi miesiąc. Moje miesięczne koszty wynoszą 70 tysięcy. Muszę płacić pracownikom, czynsz, leasingi, podatki i wiele innych rachunków - mówi właściciel niewielkiej firmy. - Banki wstrzymały kredyty, wykluczyły mnóstwo branż jako zbyt ryzykowne. Będę musiał sprzedać mieszkanie, żeby ratować biznes.
Coraz więcej małych przedsiębiorców pisze na portalach społecznościowych, że zamierza wrócić do pracy 4 maja niezależnie od tego, czy rząd się na to zgadza, czy nie. Żeby zarobić pieniądze na podstawowe potrzeby oraz na podatki, których płacenia nie zawieszono (z wyjątkiem zwanego składką podatku na ZUS).
- Jeżeli możemy pójść do autobusu czy kościoła, i tak mamy na co dzień styczność z ludźmi - mówi właścicielka salonu kosmetologii estetycznej, której nagranie krąży po portalach społecznościowych. - Niedługo zabraknie nam pieniędzy na utrzymanie domu i dzieci. Dostosuję się do pewnych wytycznych, mogę nosić maseczkę, ale nie będę siedziała w domu, bo muszę pracować.
(dg)
.