Policja znów spacyfikowała przedsiębiorców. "Funkcjonariusze stworzyli zagrożenie epidemiczne"
8 maja 2020
Kandydat na prezydenta Polski zatrzymany kilka godzin przed ciszą wyborczą, mnóstwo przepychanek i przebita opona w aucie policji - to bilans piątkowego protestu w centrum Warszawy.
Piątkowy protest przedsiębiorców rozpoczął się o godz. 16:00 na "patelni" obok stacji metra Centrum. Po krótkiej konferencji prasowej protestujący ruszyli w kierunku Dworca Centralnego, ale już na pasażu Szymborskiej obok stacji Śródmieście zostali otoczeni przez policję i podzieleni na małe grupy.
"Nasza cierpliwość się kończy". Kiedy wrócimy do pracy?
To małe i średnie firmy stanowią 2/3 polskiej gospodarki, ale w planach jej "odmrażania" w następnej kolejności mają ruszyć... muzea i biblioteki.
Dlaczego? Nie wiadomo, ponieważ dopiero po interwencji protestujący zostali stłoczeni i zmuszeni do łamania zasady "dwóch metrów odległości". Funkcjonariusze zatrzymywali nawet przypadkowych przechodniów idących z metra do Złotych Tarasów i przepychali dziennikarzy.
- Działania policji stworzyły o wiele większe zagrożenie epidemiczne, niż sam protest - komentuje przypadkowy świadek wydarzeń. - Stłoczyli ludzi na kilkudziesięciu metrach a sami stali w zwartym kordonie. Ciekawe, co by o tym powiedział minister zdrowia?
Strajk przedsiębiorców w Warszawie
W kulminacyjnym momencie protestu policja całkowicie zamknęła ruch na ul. Emilii Plater, stłoczyła protestujących na jezdni i po kolei odciągała na bok osoby zgromadzone wokół posła Grzegorza Brauna i kandydata na prezydenta Pawła Tanajno. Pierwszego uratował immunitet, drugi został zamknięty w policyjnej furgonetce. Działania policji doprowadziły do eskalacji zagrożenia: tłum protestujących przebił oponę w aucie i przez długi czas nie pozwalał mu odjechać, skandując "Wypuśćcie Pawła!".
- Uderzali mnie po żebrach, wyginali ręce - mówi w opublikowanym na Facebooku nagraniu Michał Wojciechowski, jeden z organizatorów protestu. - Jestem załamany tym, co się dzieje. Nie zostaliśmy pouczeni o naszych prawach. Nie wiem, na jakiej podstawie zostaliśmy zatrzymani.
Podczas protestu policjanci zatrzymali m.in. dziennikarza Andrzeja Tomczaka. Z kolei niezależni blogerzy i reporterzy relacjonujący wydarzenie na żywo byli spychani przez funkcjonariuszy na bok.
Tarcza antykryzysowa tylko na papierze
Protestujący domagają się m.in. jak najszybszego "odmrożenia" gospodarki, zniesienia zakazów wprowadzonych z naruszeniem prawa, objęcia kwarantanną wyłącznie osób najbardziej zagrożonych powikłaniami po zakażeniu koronawirusem, wypłaty odszkodowań dla firm mających zakaz działalności i uruchomienia nisko oprocentowanych kredytów gwarantowanych przez państwo.
Poprzedni protest został rozbity w nocy 7/8 maja w Al. Ujazdowskich. Zaniepokojenie rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara wzbudziło prewencyjne zatrzymanie 37 osób, w tym Tanajno, który teoretycznie wciąż ma status kandydata na prezydenta Polski.
- Jakie były podstawy faktyczne i prawne podjęcia interwencji? - pyta rzecznik. - Jak przebiegało zatrzymanie Pawła Tanajno, który, jak wynika z informacji w mediach, został przewieziony do Legionowa, gdzie przez pięć godzin miał być przetrzymywany w pojeździe policyjnym w chłodzie, bez możliwości snu?
Po godz. 21:00 Wojciechowski został wypuszczony przez policję, po czym wrócił na skrzyżowanie Al. Jerozolimskich i Emilii Plater, gdzie spotkał się z pozostałymi na miejscu protestującymi. Następnie grupa przeszła na "patelnię" i ogłosiła zakończenie piątkowego strajku.
- Dzisiaj wywieziono mnie do Nowego Dworu Mazowieckiego, ale obsługa sprawniejsza - napisał około godz. 22:20 Tanajno. - Następnym razem Nasielsk?
Następny protest prawdopodobnie odbędzie się już w sobotę.
(dg)
.