Przedsiębiorcy wciąż protestują. "Żądamy realnej pomocy"
23 maja 2020
Kilkuset funkcjonariuszy zablokowało pokojową manifestację osób domagających się rekompensat dla firm, które ucierpiały w wyniku działań rządu. Zatrzymano m.in. kandydata na prezydenta.
Przypomnijmy: od 7 maja w centrum Warszawy trwają protesty przedsiębiorców i rolników, domagających się m.in. jak najszybszego odmrożenia gospodarki, zniesienia zakazów wprowadzonych z naruszeniem prawa, objęcia kwarantanną wyłącznie osób najbardziej zagrożonych powikłaniami po zakażeniu koronawirusem, wypłaty odszkodowań dla firm mających zakaz działalności i uruchomienia nisko oprocentowanych kredytów gwarantowanych przez państwo.
Policja znów spacyfikowała przedsiębiorców. "Funkcjonariusze stworzyli zagrożenie epidemiczne"
Kandydat na prezydenta Polski zatrzymany kilka godzin przed ciszą wyborczą, mnóstwo przepychanek i przebita opona w aucie policji - to bilans piątkowego protestu w centrum Warszawy.
Kolejna manifestacja odbyła się w sobotę 23 maja... i znów została spacyfikowana przez policję.
Tanajno ponownie zatrzymany
Sobotni protest był niezgodny z rozporządzeniem premiera, ale zgodny z Konstytucją, która zabrania demonstracji tylko w stanie wojennym. Protestujący - z zachowaniem 2-metrowych odstępów - zgromadzili się ok. 14:00 na pl. Defilad, gdzie ułożono krzyż ze zniczy "ku pamięci polskiej gospodarki" oraz kilkakrotnie odegrano utwór Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój", zdjęty z pierwszego miejsca listy przebojów państwowej Trójki. Następnie przedsiębiorcy pod wodzą kandydata na prezydenta Pawła Tanajno ruszyli w stronę Pałacu Prezydenckiego, ale już na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej do akcji wkroczyła policja. Na ulicach Śródmieścia część protestujących została zatrzymana z nieznanych powodów, część zniknęła w bocznych uliczkach. Obok pomnika Kopernika Tanajno został otoczony przez... kilkuset policjantów. Funkcjonariusze odgrodzili kordonem przedstawicieli mediów, rozdzielając reporterów od operatorów.
- Legalna manifestacja się skończyła, a ja szedłem pod Pałac Prezydencki, żeby zobaczyć swój przyszły dom - żartował kandydat na prezydenta. - Nie mam pojęcia, o co tu chodzi. Policja nawołuje do rozwiązania zgromadzenia, a ja jestem przecież sam w otoczeniu funkcjonariuszy i dziennikarzy.
Protesty w Śródmieściu
Gdy policja zajmowała się Tanajno, kilkudziesięciu protestujących spotkało się ponownie na Krakowskim Przedmieściu, a następnie ruszyli przez pl. Piłsudskiego na pl. Defilad, przekonując warszawiaków do swoich postulatów. Równolegle przed Komendą Stołeczną Policji trwała konferencja prasowa lidera Agrounii Michała Kołodziejczaka, poprzedzona długotrwałym spisywaniem.
- Uruchamiamy zespół prawny celem naprawienia szkód za nieefektywne zwalczanie przez rząd koronawirusa i powodowanie strat w naszych gospodarstwach i firmach - mówił lider protestujących rolników. - Nie rozumiem, dlaczego rządzący zachowują się w taki sposób. Dlaczego używają policji do pacyfikowania ludzi chcących pracować i zarabiać?
Policja widziała swoje
Protest przedsiębiorców i rolników był transmitowany zarówno przez duże stacje telewizyjne, jak i w mediach społecznościowych, więc wszyscy zainteresowani mogli się przekonać, że demonstracja odbywa się w sposób pokojowy. Komenda Stołeczna Policji ma jednak własną wersję wydarzeń.
- Nie będzie przyzwolenia na atakowanie policjantów - napisali policjanci. - Jeżeli ktoś wyciąga rękę na funkcjonariusza, zmusza nas do zdecydowanej reakcji. Potwierdzamy, że w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej policjanta zatrzymany został Paweł Tanajno. Uczestnicy tego nielegalnego zgromadzenia byli wielokrotnie informowani o odpowiedzialności, jaka grozi za naruszanie przepisów sanitarnych i zakazu zgromadzeń.
Warto dodać, że niemal równocześnie z protestem odbyła się konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego. Szef rządu wyjaśnił, dlaczego w piątek przebywał w restauracji bez zachowania reżimu sanitarnego. Jak powiedział premier, "pewne odległości są zalecane, ale nie nakazywane".
AKTUALIZACJA - godz. 17:45
Policja wciąż gania po Śródmieściu nieduże grupy przedsiębiorców i rolników, starających się zachować 2-metrowy odstęp i skandujących "Wolna Polska!". Równolegle funkcjonariusze tłumaczą się w mediach społecznościowych ze spisywania przedstawicieli mediów, do którego doszło wcześniej przy pomniku Kopernika.
- Prosiliśmy dziennikarzy o stosowanie się do naszych komunikatów, zachowywanie odpowiedniego dystansu i informowanie policjantów w czasie legitymowania o swojej tożsamości i roli, jaką pełnią - zapewnia KSP. - Działaliśmy w pełni transparentnie, nie mieliśmy nic do ukrycia.
Według ustaleń "Gazety Wyborczej" aż 80 policjantów wydziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, którzy mieli przyjechać w sobotę na protest w Warszawie, zdecydowało się wziąć zwolnienie lekarskie. Nagła "choroba" funkcjonariuszy to zapewne pokłosie użycia gazu łzawiącego przeciwko przedsiębiorcom protestującym 16 maja na pl. Zamkowym.
(dg)
.