Kopanie leżącego. Koniec GKP Targówek?
12 czerwca 2012
Gminny Klub Piłkarski Targówek nie dostanie w tym roku 300 tys. zł w ramach konkursu na rewitalizację obiektów sportowych. - Kontrola wykazała, że klub nie ma władz, które mogłyby go reprezentować. Nie może więc brać udziału w konkursie - tłumaczył dwa miesiące temu Paweł Lech, przewodniczący miejskiej komisji sportu. Kiedy klub dopełnił formalności, władze miasta znalazły inne powody, by nie dać pieniędzy.
- Jest jednak szansa, że GKP dostanie dotację w konkursie na rewitalizację klubów sportowych - wlewał nadzieję Paweł Lech.
W międzyczasie Bucoń wrócił na stanowisko prezesa, ponieważ klub musiał mieć co najmniej dwuosobową reprezentację, a jeden z wiceprezesów zrezygnował z funkcji.
Władze są nielegalne
GKP odpadł z pierwszego konkursu, bo w jednej z rubryk, gdzie trzeba było "niepotrzebne skreślić" - niczego nie skreślono. Przy drugim podejściu okazało się, że urzędnicy znaleźli nowe powody, by klubowi nie dać pieniędzy.
- Kontrola wykazała, że od 2004 roku w klubie nie było walnego zebrania. A zgodnie z jego statutem takie musi być zwoływane co dwa lata. W związku z tym władze reprezentujące GKP Targówek od dawna są władzami nielegalnymi i przez to podpisy osób związanych z klubem na dokumentach są po prostu nieprawomocne - tłumaczył miesiąc temu Paweł Lech. Dlaczego przez wiele lat miasto nie zwróciło uwagi na uchybienia w prowadzeniu dokumentacji przez klub?
- Oczywiście te władze były nielegalne już wcześniej, ale w dzisiejszych czasach działa się często na zasadzie, że "ludziom trzeba wierzyć". Bardziej niż na zaświadczenie patrzy się na oświadczenie. Klub dostawał po prostu dokumenty, które podpisywali jego przedstawiciele. Gdy przyszła kontrola, sytuacja zmieniła się diametralnie. Poza tym klub od dawna nie rozliczał się z wydatków - wyjaśnia radny.
Celowe działanie biura sportu?
Paweł Lech jest radnym rządzącej Platformy. Odmienne ustalenia i nieco inne zdanie ma miejska radna opozycji z Targówka, Ewa Żebrowska. - Klub nie dostanie pieniędzy z konkursu, ponieważ nie rozliczył dotacji z 2011 roku. Zdaniem działaczy GKP wina leży jednak nie po stronie klubu, lecz biura sportu, które celowo opóźniało to rozliczenie. Prezes Bucoń deklaruje także, że władze GKP Targówek nie są nielegalne, ponieważ walne zebrania były organizowane i ma na to odpowiednie dokumenty. Sprawa jest dziwna. Nie widzę innej możliwości jak skonfrontować prezesa z Renatą Popek, dyrektorką biura sportu. W tej sprawie wysłałam interpelację do pani prezydent miasta - mówi radna Żebrowska.
Walne wybiera Buconia
Na początku czerwca walne zebranie wybrało zupełnie nowy zarząd. Jedyną osobą ze starego zarządu jest Zbigniew Bucoń, który ponownie został prezesem klubu. GKP dopełniło więc formalności, których oczekiwało biuro sportu. Zamiast pomocy deklarowanej przez dyrektor Renatę Popek na spotkaniu z przedstawicielami klubu i burmistrzami Targówka, mamy... zapowiedź skierowania do prokuratury sprawy nieprawidłowości stwierdzonych podczas kontroli w klubie. Jakich?
- Nie ma w Warszawie klubu, który by miał wszystko w porządku w papierach. Działamy społecznie, ledwie wiążemy koniec z końcem, więc często nie da rady rozliczyć niewielkiej dotacji tak, jak to robi się przy wielomilionowych inwestycjach. Jeśli zabrakło nam pieniędzy na kostkę brukową, którą zaplanowaliśmy we wniosku dotacyjnym, to położyliśmy tańszą nawierzchnię, ale dla urzędników miasta to jest właśnie nieprawidłowość - mówi Bucoń.
Miasto: wynoście się! Klub: okupacja sowiecka?
Klub ma wielkie zaległości. Musiał zwolnić część osób, nie mogąc obiecać, że w najbliższym czasie będą dostawać zapłatę. Nie ma z czego zapłacić 21 tys. zł rocznej opłaty za użytkowanie terenu. Delegatura biura nieruchomości z uwagi na tę zaległość, odmówiła podpisania nowej umowy dzierżawy i wyznaczyła na 18 czerwca termin przekazania zajmowanego przez GKP Targówek gruntu, czyli boiska i stojących obok niego zabudowań.
- Co to jest? Okupacja sowiecka albo hitlerowska, kiedy dawano ludziom dwie godziny na spakowanie i wywożono? - pyta prezes Bucoń. - Mam w kilka dni spakować cały majątek klubu, w tym zdemontować pobudowane tu wielkim wysiłkiem pawilony kontenerowe? Władze miasta i dzielnicy, zamiast pomóc klubowi przetrwać, to wybrały drogę szykan z każdej możliwej strony. Już setka dzieci nie trenuje, bo zlikwidowaliśmy drużyny w czterech rocznikach. Czy OSiR się nimi zajął? Oczywiście nie. Czy zajmie się następnymi? Też nie.
- OSiR nie zajmuje się takimi "drobiazgami" - komentuje zniesmaczony radny dzielnicy zastrzegający sobie anonimowość.
Awans i bankructwo?
GKP Targówek wywalczył kilka dni temu historyczny awans do III ligi. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie dumą Targówka. Zbigniew Bucoń zrezygnował wczoraj ze stanowiska prezesa klubu. Nowym prezesem został Marcin Jakubowski, dyrektor SPZOZ Targówek. Jak pogodzi ratowanie klubu z szefowaniem dzielnicowym przychodniom? Dyrektor Jakubowski nie odbiera komórki. Jak tylko uda się z nim porozmawiać, przekażemy czytelnikom, jaki ma pomysł na ratowanie klubu.
Spotkanie ostatniej szansy?
W czwartek rano u wiceprezydenta Włodzimierza Paszyńskiego ma być spotkanie z udziałem władz dzielnicy, dyrekcji biura sportu i biura nieruchomości. Przedstawicieli klubu nie zaproszono. - To wewnętrzne spotkanie urzędników miasta w sprawie GKP Targówek - mówi burmistrz Grzegorz Zawistowski. - Zrobimy wszystko, by klub przetrwał i nadal mógł funkcjonować w tym samym miejscu. Nie dopuścimy, by nieodpowiedzialne działania doprowadziły do likwidacji tej bardzo ważnej dla Targówka instytucji sportowej - deklaruje burmistrz.
mac, oko