Ubikacje wciąż zamykane
14 września 2007
Nie pierwszy raz Białołęka trafia na czołówki gazet z powodu... ubikacji. W zeszłym tygodniu "Wyborcza" opisała perypetie dzieci ze szkoły 314 z powodu przedłużającego się remontu. Z nowym rokiem szkolnym odżywają także toaletowe perypetie uczestników zajęć w Białołęckim Ośrodku Kultury.
O ile pierwsza sprawa, mimo problemów z wykonawcą remontu jest już w za-sadzie zakończona, o tyle druga nie doczekała się rozwiązania od maja 2006 roku. Przekonała się o tym czytelniczka "Echa", która przyszła zapisać dzieci do sekcji BOK.
- Mam troje dzieci, w tym jedno czteromiesięczne - opowiada mieszkanka Tar-chomina. - Spotkanie odbywało się na parterze w sali widowiskowej. W pewnym momencie jedna z córek krzyknęła "siusiu". Jak jedna, to i druga. Znaleźliśmy toa-lety. Były zamknięte. Pan ochroniarz uprzejmie wysłał mnie z niemowlęciem na rękach i dwójką dzieci po schodach na piętro. Niby nic się nie stało, ale dla mnie był to bardzo duży wysiłek. Czy naprawdę nie można udostępnić toalet na parte-rze? - pyta zdegustowana białołęczanka.
Ponieważ z doświadczenia dziennikarzy "Echa" wynika, że tej sprawy nie roz-wiąże się z dyrekcją szkoły, zadajemy publicznie pytanie burmistrzowi Jackowi Kaznowskiemu: czy ubikacje na parterze budynku przy van Gogha będą już zaw-sze zamykane przed gośćmi ośrodka kultury i otwierane tylko z okazji wielkich imprez? Panie burmistrzu! Liczymy na to, że w następnym wydaniu "Echa" powie Pan mieszkańcom, że sprawę tę załatwił jednym telefonem i że opisana przez Czy-telniczkę sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy.
Bartek Wołek
Dzieci z najmłodszych klas są w SP 314 prowadzone do innych toalet w budynku,
choć zdarzało się także bieganie do "toitoiek".