REKLAMA

Białołęka

kultura »

 

Pilnie wyprostować formalności

  15 grudnia 2006

"Echo" rozmawia z dyrektorem Białołęckiego Ośrodka Kultury Tomaszem Służewskim.

REKLAMA

Dziesiąty, jubileuszowy rok działalności zaczął się mocnym akcentem - występem Piwnicy pod Baranami przy pełnej widowni. Jakie inne asy trzyma Pan w rękawie?

- Planując jubileuszowy sezon BOK zaprosił ar-tystów, którzy najczęściej gościli na deskach ośrod-ka. Dlatego w repertuarze znaleźli się Grzegorz Turnau, Michał Bajor, Edyta Geppert. Rozpoczynamy nowy cykl Saloników Antoniego Murackiego, w trak-cie których raz w miesiącu zapraszani będą znani jazzmani, aktorzy, kabareciarze. Kontynuowane będą niedzielne spotkania międzykulturowe, które cieszą się umiarkowanym zainteresowaniem, ale mają swo-ich stałych odbiorców. Przed nami premiery rodzi-mych grup aktorskich - Kompani Teatralnej Mamro, która pokaże "Muzeum" oraz trzy premiery w Teatrze 13. Już w styczniu "Wesela" Eliasa Canettiego nagro-dzonego w 1981 nagrodą Nobla

Nie ma wątpliwości, że na BOK-u ciąży wielka odpowiedzialność, bo jest to jedyna placówka kulturalna w wielkiej dzielnicy. Potrzeby i wymagania mieszkańców rosną, tymczasem budżet ośrodka utrzymuje się od kilku lat na podobnym poziomie. Po co wziął Pan sobie na głowę wspieranie instytucji niepublicznych?

- Po pierwsze dlatego, że taka była potrzeba społeczna. W naszej dzielnicy działa mnóstwo fundacji, rad osiedli, wspólnot mieszkańców, czy nawet przedszkoli i szkół prywatnych, które stale organizują imprezy, spotkania, wykłady, koncerty czy konkursy. Małe przedszkola czy fundacje mają wiele dobrych pomysłów, wi-downię, ale brakuje im pieniędzy. Te zadania powinna realizować dzielnica, a konk-retnie wydział kultury. Niestety procedury przetargowe są tak skomplikowane, że wydział nie ma szans, żeby błyskawiczne zareagował na inicjatywy oddolne. Ośrod-kowi Kultury jest łatwiej - może występować jako współorganizator i przekazywać potrzebne środki bezprzetargowo.

W jakich konkretnie sytuacjach?

- Na przykład, gdy ktoś chce zorganizować teatrzyk dla dzieci w przedszkolu, albo spotkanie ze znaną osobą, której trzeba zapłacić honorarium. Tak samo w przypadku ciekawego wykładu. Nasz warunek jest jeden. Imprezy muszą być ogólnodostępne.

Doszły do mnie informacje, że BOK ledwie wiąże koniec z końcem. Z czego zamierza Pan to wszystko sfinansować?

- Liczyłem na większą dotację, ale niestety wyszło jak zwykle. Zatem pert-raktuję z wydziałem kultury, by w zamian za przejęcie od niego wspomnianych wy-żej zadań, zabrano ośrodkowi organizację imprez patriotycznych i koncertów koś-cielnych.

To one są finansowane przez BOK?

- W dużej części tak. Chcemy, żeby ten ciężar przejął wydział. Tak będzie le-piej.

Nie jest Pan patriotą?

- Jestem, ale mam zupełnie inną wizję edukacji patriotycznej. Uważam, że ustawianie dzieci w pocztach sztandarowych na kilka godzin w kościele lub na cmentarzu niczemu nie służy. Dzieci się nudzą i nic z tego nie wynoszą. Ośrodek Kultury woli nowoczesne lekcje patriotyzmu - takie, z których młodzież wyjdzie z konkretną wiedzą, a przede wszystkim pozytywnym nastawieniem do historii i kombatantów. Organizujemy i chcemy organizować w tym celu konkursy, spotka-nia, wykłady z wykorzystaniem wszelkich technik multimedialnych, nowoczesne spektakle teatralne. Taka oferta będzie w BOK-u coraz bogatsza. Uważam, że wysyłanie dzieci ze sztandarem na Apel Poległych nie spełnia zadania.

Narazi się Pan.

- Narażam się odkąd zacząłem myśleć samodzielnie. Przez 10 lat na Białołęce też się nieraz naraziłem. Wiem, czego chcę i bronię swoich koncepcji. Ośrodek tętni życiem od rana do wieczora siedem dni w tygodniu.

A jednak szkoły, które znajdują się w tym samym budynku na van Gogha niemal całkowicie ignorują ofertę BOK-u.

- Ubolewam nad tym i mam nadzieję, że jak rodzice dowiedzą się, że za wyś-wietlenie lektury w kinie na Bielanach czy Bemowie płacą 14 zł plus koszty dojazdu, choć u nas mogą to mieć za 5 zł i do tego bez straty co najmniej dwóch dodat-kowych godzin lekcyjnych, to podejmą temat na najbliższym zebraniu. Mam też nadzieję, że nowy burmistrz Jacek Kaznowski, który był inicjatorem wybudowania ośrodka i szkoły w jednym budynku zainteresuje się, z jakiego powodu dyrekcja szkoły ignoruje wszelkie nasze oferty skierowane do młodzieży gimnazjalnej i licealnej. Uczniowie obu szkół nie uczestniczą w konkursach BOK, nie przychodzą na spektakle teatralne, a przykład z kinem lektur jest po prostu kuriozalny.

A nie jest czasem tak, że aktywność szkoły wynika z konfliktu personalnego między Panem a dyrektorką zespołu szkół?

- Żaden konflikt personalny nie może być powodem, dla którego rodzice płacą więcej za kino, a dzieci tracą lekcje na przejazdy. Problem polega niestety na tym, że nasz byt pod jednym dachem przez półtora roku nie został prawnie usankcjo-nowany. W zasadzie można powiedzieć, że BOK na van Gogha jest nielegalnie. Sygnalizowałem to wielokrotnie poprzedniemu zarządowi, ale bez efektu. Pani dyrektor przygotowała kuriozalną umowę "podnajmu", ale może lepiej nie mówmy już o przeszłości. Mamy nową radę i zarząd, więc liczę na to, że pewne sprawy szybko zostaną naprawione. Przede wszystkim należy dokonać oficjalnego prze-niesienia ośrodka kultury do nowej siedziby. Paradoksalnie do dnia dzisiejszego naszym oficjalnym adresem jest ratusz na Modlińskiej, a nie ulica van Gogha. Powoduje to liczne pomyłki w korespondencji i rozliczeniach finansowych. Przez półtora roku środki trwałe, czyli wyposażenie sali widowiskowej, komputery, meble nie zostały nam przekazane drogą uchwały rady dzielnicy lub rady Warszawy - dokumentami zgodnymi z prawem. Bezwzględnie konieczne jest również unormo-wanie prawne naszych relacji z zespołem szkół. Instytucja kultury, która posiada osobowość prawną i służy wszystkim mieszkańcom Białołęki, organizuje imprezy o charakterze ogólnowarszawskim, a także ogólnopolskim - nie może być sprowa-dzona do roli wasala pozbawionego praw w stosunku do administratora obiektu, gdzie nie ma stworzonych przejrzystych zasad funkcjonowania i eksploatacji, a kuriozalnym pomysłem burmistrza Jerzego Smoczyńskiego jest pozbawienie nas możliwości wynajmowania pomieszczeń, zwłaszcza sali widowiskowej, co utrudnia pozyskiwanie dodatkowych środków. Mieszkańcy mają pełne prawo korzystać z naszych usług. Ograniczanie dostępu do ubikacji (pisaliśmy o tym w artykule "Absurd, groteska czy debilzm?" w "Echu" z 9 czerwca 2006 - przyp. red.) lub matkom z wózkami, to przejaw arogancji w stosunku do podatnika, na co w kiero-wanym przeze mnie ośrodku kultury nie ma zgody.

Wiem, że wiąże Pan duże nadzieje z nowym burmistrzem. Czy nie jest to naiwność? Sądzi Pan, że się spełnią?

- Od poprzednich władz wielokrotnie dostałem po uszach i to niezgodnie z pra-wem. Szczerze mówiąc jestem zadowolony ze zmian. Mam nadzieję, że w trakcie obecnej kadencji nareszcie rozpocznie się złoty okres dla BOK-u, a kultura nie będzie traktowana jak zło konieczne, jak było to dotychczas. Jednak zanim nastąpi ewentualny wzrost dotacji i nasza instytucja dorówna do poziomu Domu Kultury Śródmieście lub Ośrodka Kultury Ochota należy uregulować sprawy zaniedbane przez ostatnie półtora roku.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Krzysztof Katner

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA