Przeprawa przez Wisłę
15 grudnia 2006
Ósma rano. Stoję na przystanku przy kinie Femina i czekam na autobus 510, który dowiezie mnie na Białołękę do pracy. Oczywiście nie przyjeżdża.
Wreszcie po kilkunastu minutach - jedzie! Wsiadam i już za około 10 minut stoję w korku na moście Grota. Wszyscy mówią, że Grot korkuje się rano w stronę centrum i po południu w stronę Białołęki i Targówka. Nikt jakoś nie wspomina, że korek jest także w drugą stronę i ci, którzy chcą się dostać do pracy na Białołękę czy Targówek mają tak samo "przechlapane". Ja do pracy jadę rano równo go-dzinę, z czego 30 minut tracę na dotarcie do samego mostu. Co się będzie działo za jakiś czas, gdy postawią "most Syreny"?...
Albo inny wariant: przez plac Wilsona. Najpierw metrem, potem E-4 lub 511. Chcę wsiąść w 511, ale kierowcy jeden po drugim wywieszają tabliczki: "Zjazd do zajezdni", chociaż według rozkładu powinien o tej godzinie być normalny kurs dla pasażerów. Autobusy E-4 zaś, jak sama nazwa wskazuje, lubią przyjeżdżać po cztery naraz, a potem długo, długo nic. I znów droga na Białołękę trwa godzinę. Przeprawa przez Wisłę jest bardzo trudna, zupełnie jakbyśmy cofnęli się w czasie.
I jeszcze jedna sprawa: badania w terenie, przeprowadzone przez biuro na-czelnego architekta miasta Warszawy, wykazały, że nie ma potrzeby metra na Białołęce. Pisaliśmy o tym w artykule "Metrosabotaż?" z 27 października. Kiedy widzę te tłumy ludzi wylewające się z każdego E-4 rano na placu Wilsona myślę, że to jakaś totalna bzdura i zastanawiam się, czy naczelnemu architektowi się czasem nie pomyliły badane dzielnice.
Wiem, że obecnie osoby jeżdżące E-4 opracowują specjalne techniki: jak zająć miejsce siedzące, lub jak w ogóle wsiąść do autobusu rano lub po 16. Czasów, kiedy sama jeździłam do pracy autobusem z Białołęki do centrum, nie chcę nawet wspominać...
jp