Autobus na Dewajtis już pewny. Prowizorka na dekady
26 stycznia 2016
Bielańscy radni jednomyślnie poparli uruchomienie na Dewajtis linii autobusowej, ale pod wieloma warunkami.
Autobus na Dewajtis - tak, na Lindego - nie
...ale nie ulicą Lindego. Naciski części mieszkańców Wrzeciona okazały się na tyle silne, że radni zgadzają się na linię autobusową dublującą na długim odcinku tramwaje i głoszą nieprawdziwą tezę, że na rondzie Hutników Warszawskich autobusy nie będą w stanie zawrócić.
- Tymczasowa trasa autobusu powinna łączyć zabudowania przy Dewajtis albo z węzłem Młociny poprzez Marymoncką i Przy Agorze, albo z węzłem Marymont poprzez Marymoncką - głosi przyjęte jednomyślnie stanowisko rady dzielnicy. - Docelowo jedyne satysfakcjonujące rozwiązanie to umożliwienie dojazdu od strony ul. Wybrzeże Gdyńskie oraz całkowite zamknięcie Dewajtis dla ruchu samochodowego.
Do czasu powstania zjazdu z Wisłostrady radni i zarząd dzielnicy zgadzają się na funkcjonowanie na Dewajtis linii autobusowej, obsługiwanej wyłącznie przez pojazdy elektryczne. Nie ma także zgody na jakąkolwiek ingerencję w nawierzchnię ulicy (z wyjątkiem zamiany progów pełnych na wyspowe), solenie jezdni i używanie podczas odśnieżania środków chemicznych.
Ma być mniej samochodów
Start elektrycznego autobusu ma oznaczać "zdecydowane ograniczenie ruchu samochodowego", poprzedzone policzeniem pojazdów wjeżdżających dziś do Lasu Bielańskiego. Mimo zakazu ruchu (absurdalnego, bo nie dotyczącego dojazdu do wielu instytucji) odbywa się tam regularny, spalinowy ruch kołowy.
- Twierdzenie, że po uruchomieniu autobusu zmniejszy się ruch samochodów, jest absolutną nieprawdą - mówi radny Jan Zaniewski. - Może się zmniejszyć, może wzrosnąć. Te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego. W Śródmieściu jest świetna komunikacja miejska, a liczba samochodów tak duża, że rozważa się wprowadzenie opłat za wjazd. To absurdalna argumentacja.
Tajemnice UKSW
- Mam żal do uczelni, że tak bardzo myśli o swoim rozwoju, a tak mało o ochronie przyrody - mówi radna Joanna Radziejewska. - Pochowany tuż obok kampusu Stanisław Staszic pewnie by się zatrwożył, widząc i słysząc jeżdżące po lesie samochody. Apeluję do UKSW o zaangażowanie w ochronę lasu i włączenie się w starania o budowę dojazdu od strony Wisłostrady.
Stanowisko UKSW pozostaje wielką zagadką. Głównym, a może jedynym argumentem za autobusem na Dewajtis jest wygoda pracowników i studentów, co czyni uniwersytet głównym rozgrywającym w sporze o Las Bielański (widzą to także szkoły i parafia, które podpisują się pod wszystkim, co robi UKSW). Obecnie wiadomo tylko tyle, że dziewiętnaście miejsc parkingowych zajętych pod pętlę autobusową nie będzie rekompensowane w innym miejscu polany. Studenci ograniczają się do powtarzania apeli o autobus, nie wspominając ani słowem o ograniczeniu w zamian ruchu samochodów. Głosu w tej sprawie nie zabierają także władze uczelni, powtarzające mantrę o związku liczby siedzeń w autobusie z liczbą aut.
- UKSW jak dotąd nie zabrał stanowiska w sprawie ograniczenia liczby samochodów - mówi radny Daniel Pieniek. - Chciałbym, żeby uczelnia włączyła się w te prace. Być może potrzebna będzie jakaś specjalna grupa robocza.
Czy zjazd z Wisłostrady powstanie za naszego życia?
Połączenie kampusu UKSW z Wisłostradą byłoby doskonałym rozwiązaniem, gdyby Warszawa posiadała nieograniczone środki finansowe. W obecnej sytuacji, która może jeszcze pogorszyć się w wyniku kryzysu albo podziału województwa, samorząd nie planuje budowy węzła na wysokości Dewajtis przed rokiem 2042. Skoro rada i zarząd dzielnicy są zgodne, że taki węzeł powinien powstać, lobbing na pl. Bankowym musi rozpocząć się już jutro. Istnieje pewna nadzieja, że uda się wpisać wydatek rzędu kilkudziesięciu milionów złotych do wieloletniej prognozy finansowej Warszawy, ale stałoby się to kosztem innych miejskich inwestycji na Bielanach. Nie obejdzie się także bez wsparcia UKSW.
- Jeśli władcy Wzgórza Kamedulskiego zechcą, węzeł powstanie - powiedziała po obradach komisji samorządowej jedna z mieszkanek Bielan.
Dominik Gadomski