REKLAMA

Białołęka

różne »

 

Tarchomin - Białołęka Dworska

  2 grudnia 2005

Podróż prawie sentymentalna, część 1.

REKLAMA


Autor jest sekretarzem rady osiedla Białołęka Dworska, historykiem zawodowo zwią-zanym z Instytutem Pamięci Narodowej.
Jadąc z okolic kościoła NMP Matki Pięknej Miłości w stronę Mehoffera mija się ponad 150-letni cmentarz. To prawda, że praktycznie nic z jego początków się nie zachowało, ale pozostało jeszcze trochę XIX-wiecznych mogił. Ja najbardziej pamiętam grób pewnego Francuza - z drugiej połowy XIX wieku - z inskrypcją upamiętniającą jego działalność przy wdrażaniu nowych technik destylacji octu winnego.

To chyba pozytywne, że w pamięci potomnych można się zasłużyć rzetelną, codzienną pracą, a nie tylko czynami heroicznymi. Mało kto już o tym pamięta, ale cmentarz ten ma dwuwyznaniową historię - po wojnie do istniejącego już cmentarza katolickiego przyłączono obszar dawnego cmentarza ewangelickiego. Przypomina o tym jeszcze galeria kilku ewangelickich nagrobków.

Skręcamy w Mehoffera, z tyłu, prawie przy Wiśle, zostaje kościół św. Jakuba Apostoła - zawsze mnie intrygowało, jak to się stało, że mimo tylu powodzi on przetrwał. Zdaje się, że nasi poprzednicy świadomie umieszczali wszystkie ważniejsze obiekty - cmentarze, kościoły - na wzgórzach, żyjąc bez wału na terenie zalewowym. Mimo, iż jest to właściwie kościół mojego dzieciństwa - przez ponad półtora roku uczęszczałem do prowadzonego przez siostry przedszkola na Tarchominie Kościelnym - tak naprawdę dopiero niedawno zacząłem doceniać jego wartość architektoniczną. Stylów architektonicznych - poza może gotykiem i barokiem - nie nauczyłem się rozróżniać nawet na studiach historycznych, tylko już jakiś czas po nich, kiedy wraz z żoną odkryliśmy dla siebie turystykę krajową, zaczęliśmy jeździć po Polsce, zwiedzać - i innym okiem spojrzeliśmy na Warszawę i najbliższe otoczenie. Dziś mogę docenić udaną regotyzację tego kościoła z lat 20. i 30. ubiegłego wieku, barokowe, przechodzące w klasycyzm ołtarze i jedną z renesansowych kopuł.

Kiedy jedziemy ulicą Mehoffera, przejeżdżamy przez nowe rondo - jedni je zauważają, inni nie... Doczekało się już nieformalnej nazwy, wymalowanej sprejem (być może ktoś chciał uczcić znak zodiaku) "Rondo Barana". Widać już budynek Fabryki Mebli - to tu powstał okrągły stół - a może raczej Okrągły Stół - który wpłynął na przyszłość zarówno Polski, jak i samej fabryki.

Skręcamy w prawo, i jadąc w stronę Klasyków mijamy budynek posesji przy ul. Modlińskiej 257. Obecnie stoi nieużywany - ale w czasach mojego dzieciństwa swoją magię zawdzięczał niezwykłemu wyglądowi i funkcji sklepu z AGD, przede wszystkim zaś drewnianym schodom, które tak skrzypiały, jakby zaraz miały się rozlecieć. Zapamiętałem piękne kolorowe ocieplane kalosze - niestety, mama nie mogła mi ich kupić, gdyż były dostępne tylko na talony (?) dla ludności rolniczej.

Wtedy jeszcze nie znałem dramatycznej historii tego budynku, którą ostatnio przybliżył Edward Figauzer w swoim szkicu w "Historii Białołęki". Przed wojną miały tam siedzibę siostry Samarytanki, które opiekowały się dziewczętami i kobietami zmuszonymi biedą i bezdomnością do prostytucji. Siostry kontynuowały swoją działalność charytatywną podczas okupacji niemieckiej, a między innymi lęk, jaki mieli okupanci niemieccy przed chorobami wenerycznymi powodował, że miejsce to było dobrym ukryciem dla innych osób - m.in. dlatego wśród podopiecznych ukrywały się również Żydówki, osoby poszukiwane przez gestapo, a także był tam ukryty skład broni AK. Ze względu na osobę matki przełożonej, niegdyś dobrze zapowiadającej się aktorki, bywali tam również pisarze i dramaturdzy. W 1943 roku odbyła się tam prapremiera "Pastorałki" Leona Schillera, był na niej obecny późniejszy noblista, Czesław Miłosz, dla którego właśnie to przedstawienie ze względu na kontekst miejsca i czasu stało się kwintesencją sztuki teatralnej: "Tak więc teatr jest - czy powinien być - celebrowanym świętem ludzkiej wieloposta-ciowości i plastyczności, który sprawia, że każdy i każda nosi w sobie całą skalę doznań i uzdolnień - od najwyższej cnoty - do powszechnego zła".

Zbliżamy się do skrzyżowania z ul. Klasyków. W tle widać Aromę i okalający ją park. Kiedyś podobno jej poprzedniczką były zakłady octowe Spiessa. Rzecz jasna, nie pamiętam tych czasów, z Polleną wiąże mi się wspomnienie pożaru, który wybuchł w niej w połowie lat 80. i o którym informowały ówczesne radio i telewizja. Mnie najbardziej zawsze inspirował park przy Pollenie - zapuszczałem się tam w szkole podstawowej (bez wiedzy rodziców) - zadawałem sobie pytanie, po co ktoś stworzył tam park, gdy wokół tyle zieleni. Dziś, kiedy zieleni jest zdecydowanie mniej, a Modlińska raczej stoi niż jedzie, zastanawiam się, czy twórcy tego parku przed kilkudziesięciu laty to wszystko przewidzieli...

W ogóle poprzednicy dzisiejszych mieszkańców Białołęki mieli chyba dużo wyobraźni i poczucia humoru... Choćby w nazwie ulic: Klasyków, Poetów, Bohaterów - bez wskazywania, czy chodzi tu o klasyków wiedeńskich, czy klasyków pewnego prądu filozoficznego w drugiej połowie XIX wieku, który tak zaważył na losach ludzkości... ale te nazwy zawsze pozostaną aktualne.

Krzysztof Madej

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe