"Wchodzę do wagonu, a tam wielki bałwan". Niełatwa praca kierownika pociągu
20 listopada 2020
Rozmawiamy z Moniką Szczęsną-Pazio, od 2005 roku pracującą jako kierowniczka pociągu SKM.
- Co najbardziej zmieniło się w Pani pracy w ciągu tych 15 lat?
- Zdecydowanie siatka połączeń. Na początku jeździliśmy jedną linią z Warszawy Zachodniej do Falenicy. Teraz mamy cztery linie, którymi możemy dojechać do Radzymina, Legionowa, Sulejówka Miłosny, Otwocka czy Pruszkowa i czekamy na kolejne.
15 lat SKM. Aż trudno uwierzyć...
Podczas pierwszych kursów pasażerów SKM woziły legendarne lub - jak kto woli - niesławne pociągi typu EN57.
Bardzo zmienił się też tabor. Mnie najlepiej pracuje się na Elfach, czyli zespołach Pesa 27WE, pomimo tego, że w powszechnej opinii są dość głośne w środku.
- A co z zakresem obowiązków? Teraz jest ich więcej czy mniej?
- Przez pierwsze lata pracy do moich obowiązków, oprócz m.in. dbania o bezpieczeństwo pasażerów, należała także sprzedaż biletów. Przed rozpoczęciem zmiany pobieraliśmy je od naszego przełożonego i potem w trakcie jazdy sprzedawaliśmy pasażerom. Przed Euro 2012 wszystkie nasze pociągi zostały wyposażone w automaty, w których każdy może samodzielnie kupić bilet na przejazd. W 2018 roku do moich obowiązków dodano kontrolę biletów.
- Jaka była najbardziej niezwykła sytuacja, z jaką spotkała się Pani w pracy?
- Wydarzyła się w pierwszych latach w SKM, zimą. Podczas ostatniego kursu z Sulejówka Miłosny, a jeździliśmy wtedy do Pruszkowa, na ostatniej stacji poszłam do drugiej jednostki sprawdzić, czy wszyscy pasażerowie wysiedli i możemy zjeżdżać tzw. kursem służbowym. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i zamurowało mnie. Na środku przejścia, między fotelami stał ogromny bałwan, ulepiony z trzech dużych kul śniegu, z marchewkowym nosem. Ktoś musiał sobie zadać naprawdę dużo trudu, żeby wnieść go do pociągu.
- Co Pani zrobiła?
- Parsknęłam śmiechem, bo co innego w takiej sytuacji można było zrobić. Ekipy sprzątające miały potem trochę pracy, żeby uprzątnąć tego pasażera na gapę.
- W autobusach nocnych jest z reguły "ciekawiej", niż w dziennych. Czy to dotyczy też późnych kursów SKM?
- Dużo ciekawych sytuacji zdarza się podczas weekendowych nocnych zmian, z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę. Jedną z nich był letni przejazd pierwszym porannym pociągiem z Warszawy w stronę Otwocka. Podczas przejścia przez skład spotkałam pasażera w samych slipkach i skarpetkach. Na moje pytanie, co stało się z resztą jego ubioru usłyszałam, że to efekt naprawdę udanej imprezy. Nie była to zresztą jedyna osoba podróżująca w niekompletnym stroju, które widywałam w naszych pociągach. Po tylu latach mogę powiedzieć, że uśmiech na twarzy i pozytywne podejście do ludzi pomagają rozwiązać wiele różnych, czasem naprawdę trudnych sytuacji, z którymi spotykam się podczas pracy. Codziennie spotykam wiele osób, które jeżdżą z nami codziennie od lat i rozpoznaję je z daleka. Z jedną z nich niedawno rozmawiałam o upływie czasu. Gdy pierwszy raz spotkałyśmy się w 2006 roku, pani jeździła z nami ze swoim synkiem, który podróżował w nosidełku, a teraz jeździ czasem z mamą już 14-letni, duży chłopak.
- Na podstawie tych historii ktoś mógłby wyciągnąć wniosek, że praca jest łatwa i przyjemna.
- Wbrew pozorom nie jest łatwa. Kierownik pociągu SKM ma mnóstwo obowiązków związanych m.in. z zapewnieniem bezpieczeństwa pasażerom i udzielaniem im różnego rodzaju informacji, obsługą pociągu i stałym monitorowaniem tego, co dzieje się na pokładzie i peronach. Oprócz tego trzeba jeszcze sprawdzić bilety, pilnować punktualności, być w stałym kontakcie z maszynistą i dyspozyturą, a w razie wystąpienia jakiejkolwiek nieprzewidzianej sytuacji, umieć nad nią zapanować. Do tego dochodzi jeszcze obowiązkowa znajomość całej masy przepisów i regulacji, związanych z prowadzeniem ruchu pociągów, a także innych, dotyczących np. regulaminu przewozów czy taryfy biletowej. Można śmiało powiedzieć, że kierownik pociągu musi być takim uśmiechniętym i pogodnym omnibusem, który w ciągu 12-godzinnej zmiany ma oczy dookoła głowy. Dlatego też na kolejnych 15 lat życzyłabym sobie przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości, a ze strony pasażerów po prostu zrozumienia dla naszej pracy, która - zwłaszcza obecnie - naprawdę do lekkich nie należy.
Rozm. dg
.