Trują psy na Nowodworach? Policja nic nie wie
5 maja 2016
- W okolicach przystanku MZA "Grzymalitów 01" (sąsiedztwo baru sushi przy ul. Barei 1) ktoś rozsypuje na trawniku jakąś chemię, po której padają psy. Podobno zdechł już jeden labrador, a jamnik jest w stanie krytycznym - pisze na Facebooku jeden z mieszkańców Białołęki.
Tyle, że na wzajemnych ostrzeżeniach się kończy - nikt nie próbuje niczego zdziałać, by ewentualnego sadystę schwytać. - Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń o podobnych sytuacjach w ostatnim czasie - mówi Paulina Onyszko, rzecznik białołęckiej policji. A przecież naturalnym wydaje się fakt, że o sytuacjach zagrażających życiu - nie tylko ludzkiemu - powiadamia się odpowiednie służby. Zatem jeśli rzeczywiście ktoś rozsypuje trutkę - zgłośmy to na policję. Co więcej - zadzwoniliśmy do dwóch przychodni weterynaryjnych na Białołęce: najbliższego lokalizacyjnie Tar-Vetu i całodobowego Centrum Zdrowia Małych Zwierząt. W żadnej z nich w ostatnim czasie nie było zwierząt, które mogłyby być ofiarami takiego trucia. - Jedyne zgłoszenie dotyczące podejrzanych substancji wysypywanych na trawnik pochodzi z 16 kwietnia - mówi Monika Niżniak, rzecznik prasowy Straży Miejskiej. - Strażnicy otrzymali sygnał, że ktoś w nocy rozsypał na ulicy Kiersnowskiego biały proszek. Przyjechali, sprawdzili - rzeczywiście na trawniku było wysypane coś, co szybko okazało się... piaskiem z kuwety.
Zatem można przyjąć, że trutka na tarchomińskich trawnikach to plotka. Co oczywiście nie oznacza, że nie warto uważać.
(wt)