Śmietnik Warszawy, którego broni pani prezydent
26 września 2014
Z początkiem września śmieci w stolicy przybyło, a od strony Kampinosu rozchodzi się po Warszawie z każdym dniem mocniejsze uderzenie smrodu. Dla mieszkańców Bielan, Bemowa i Żoliborza przestało być zagadką, skąd bierze się ten codzienny dokuczliwy odór.
Iwona Walentynowicz
W rzeczywistości zmiana technologii z beztlenowej na tlenową oznacza, że uciążliwość odorowa wzrosła do tego stopnia, że odrażający fetor wychodzący z placu kompostowni zatruwa codzienne życie tysiącom ludzi. Para unosząca się nad pryzmami rozchodzi się po okolicznych dzielnicach, a nieprzyjemny zapach siarkowodoru i metanu oznacza, że proces jest jednak szkodliwy i niebezpieczny. Jak by tego było mało, wszystkie odpady poddane procesowi gnilnemu i zmieszane z ziemią, trafiają na sąsiednie składowisko. Góra śmieci rośnie, śmierdzi i straszy...Mieszkańcy Bielan założyli Stowarzyszenie Czyste Radiowo i od roku walczą o godne życie. Do stowarzyszenia przyłączyli się ludzie z Bemowa, Żoliborza, Babic, Izabelina, bo u nich już też nie da się wytrzymać. Regularne protesty setek mieszkańców i planowana blokada składowiska idą w parze z kontrolowaniem wydawanych pozwoleń i decyzji. Po wygranym przetargu MPO nie wyrabia się z pracą. Kierowcy ciężarówek skarżą się mieszkańcom, że muszą pracować do późnych godzin nocnych, a i tak są do tyłu z robotą. Stowarzyszenie może mieć wgląd w dokumentację, choć dostęp do niej i tak jest utrudniany. Dzięki nagłośnieniu problemu, Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we wrześniu 2013 r. przeprowadził kontrolę kompostowni, a protokół z tej kontroli potwierdził obawy mieszkańców, wykazując, że w zmieszanych odpadach komunalnych przyjmowanych do zakładu przy Kampinoskiej występują te stanowiące zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz środowiska. MPO nie posiada decyzji pozwalającej na przetwarzanie odpadów niebezpiecznych, jak np. baterie, świetlówki, opakowania po olejach. Hale rozładunku nie są wyposażone w sorbenty do neutralizacji takich śmieci. Protokół jest tylko formalnym potwierdzeniem prawdziwości filmów udostępnionych na stronie stowarzyszenia, ukazujących, co trafia do kompostowni i na wysypisko. Mieszkańcy pytają, co jeszcze trzeba wykazać, aby zagrażający życiu zakład został zamknięty? Sprawę utrudnia fakt, że MPO jest spółką miejską, więc prezydent Warszawy spółki gorliwie broni.
Zaskarżony minister
Stowarzyszenie Czyste Radiowo zaskarżyło Ministra Środowiska za ignorowanie wniosków o wszczęcie postępowania odnośnie dwóch decyzji wydanych przez Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego z rażącym naruszeniem prawa, zezwalających MPO na przetwarzanie odpadów komunalnych. Skarga na tyle pomogła, że marszałek odmówił MPO wydania kolejnego zezwolenia na przetwarzanie odpadów, jednak na pomoc pospieszyła prezydent Warszawy i w trybie pilnym wydała MPO decyzję zezwalającą na wytwarzanie odpadów. Jest to furtka zabezpieczająca spółkę, w razie gdyby wyrok sądu był korzystny dla mieszkańców i zmusił ministra do wszczęcia postępowania i unieważnienia poprzednich decyzji. Okazuje się jednak, że decyzja pani prezydent na wytwarzanie odpadów też powinna być unieważniona, bo takich decyzji (na wytwarzanie i przetwarzanie) prezydent miasta wydawać nie może. Chwyt słowny się nie powiedzie, gdyż stowarzyszenie kieruje kolejne już zgłoszenie do prokuratury, tym razem na przekroczenie uprawnień, oczekując, że śmierdzącą sprawą zajmą się wreszcie wnikliwie odpowiednie służby.
Iwona Walentynowicz
Autorka działa aktywnie w Stowarzyszeniu Czyste Radiowo