Prokurator zajął się Radiowem. Wiceburmistrz Bielan: "i bardzo dobrze"
25 stycznia 2015
Stowarzyszenie Czyste Radiowo w listopadzie zwróciło się do prokuratury z prośbą o wszczęcie postępowania w celu wstrzymania działalności kompostowni na Kampinoskiej z powodu pogorszenia stanu środowiska i negatywnego wpływu na zdrowie i życie ludzi.
- Warunkiem legalności działania kompostowni jest wydanie przez marszałka województwa tzw. pozwolenia zintegrowanego. Tymczasem funkcjonuje ona w oparciu o indywidualną decyzję prezydent Hanny Gronkiewcz-Waltz, która nie miała prawa jej wydawać! Zwróciliśmy się do prokuratury, aby to zbadała - podkreśla Bogdan Bajak ze Stowarzyszenia Czyste Radiowo.
Przedstawiciel Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania podkreśla, że spółka działa zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. - Dysponujemy odpowiednimi zezwoleniami na prowadzenie działalności na terenie instalacji przy ul. Kampinoskiej. Dla dobra postępowania prowadzonego przez Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (MWIOŚ) nie odnosimy się do kwestii podnoszonych przez Czyste Radiowo - podkreśla Wojciech Jakubczak z MPO. - Przepisy ustawy prawo ochrony środowiska wskazują, że prowadzący istniejące instalacje, które nie były dotychczas objęte obowiązkiem uzyskania pozwolenia zintegrowanego, powinni je uzyskać do 1 lipca 2015 r. Wystąpiliśmy już z odpowiednim wnioskiem.
Wymiotują i płaczą
W piśmie skierowanym do prokuratury Czyste Radiowo zwróciło też uwagę, że obecność kompostowni i wysypiska w znaczący sposób pogarsza warunki życia okolicznych mieszkańców.
- Zdarzają się coraz liczniejsze choroby, zwłaszcza wśród najmłodszych - dzieci skarżą się na bóle głowy, mają alergie i wymiotują - stwierdza Bogdan Bajak. Obiekt był przygotowywany do zamknięcia, a nie ponownego uruchomienia. Mam nadzieję, że prokurator wyjaśni tą sprawę. Naszym celem jest jak najszybsze zamknięcie tej instalacji i przeniesienie jej daleko od Warszawy - mówi wiceburmistrz Pietruczuk.
Wiceburmistrz Bielan w zeszłym roku zwrócił się w tej sprawie do Sanepidu i MWIOŚ. - Otrzymujemy sygnały od rodziców, że dzieci chorują. Są to głównie alergie i uczulenia górnych dróg oddechowych. W tym roku my jako władze dzielnicy - choć nie jest to naszym obowiązkiem - zamontujemy system do badania poziomu odorowości. W Polsce nie ma norm odorowych, ale chcemy się oprzeć na normach istniejących w innych krajach Unii Europejskiej. Chcemy sprawdzić, jak wpływa to na życie mieszkańców - tłumaczy wiceburmistrz Grzegorz Pietruczuk.
MPO: nie mamy sobie nic do zarzucenia
- Działalność Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania jest bezpieczna dla społeczności lokalnej. W czerwcu 2014 r. na zlecenie spółki, akredytowane laboratorium SGS Eko-Projekt sp. z o.o. wykonało badania środowiskowe. Wynika z nich, że powietrze na linii zabudowań jest czyste pod względem mikrobiologicznym - tłumaczy Wojciech Jakubczak.
Prokuratura postanowiła jednak zbadać sprawę i w tym miesiącu wystąpiła do MWIOŚ o wszczęcie postępowania w sprawie wstrzymania działalności kompostowni. I czeka na odpowiedź.
Pietruczuk: dobrze, że wkroczył prokurator
- MWIOŚ stara się za każdym razem udowodnić, dlaczego nie może czegoś zrobić, zamiast przystąpić do działań zgodnie z zakresem swoich obowiązków. Rozmawialiśmy na ten temat z ministrem ochrony środowiska. Jesteśmy bardzo niezadowoleni z działalności MWIOŚ, bo naszym zdaniem nie wypełnia on swoich ustawowych obowiązków - podkreśla wiceburmistrz Pietruczuk.
- Bardzo się cieszę, że sprawą zajął się prokurator. Jako urząd dzielnicy mamy odczucie, że z premedytacją byliśmy wprowadzani w błąd. Od półtora roku prowadziliśmy rozmowy, że ta kompostownia nie może funkcjonować w takiej formie. Obiekt był przygotowywany do zamknięcia, a nie ponownego uruchomienia. Mam nadzieję, że prokurator wyjaśni tą sprawę. Naszym celem jest jak najszybsze zamknięcie tej instalacji i przeniesienie jej daleko od Warszawy. Nie powinna funkcjonować w obszarze gęsto zamieszkanym, a truje ludzi w promieniu 6-7 kilometrów! To dotyczy nie tylko Bielan, ale także Bemowa, Izabelina i gminy Stare Babice. To bardzo poważny problem społeczny. Liczę na szybkie wyjaśnienia, co dalej - stanowczo zaznacza Grzegorz Pietruczuk.
ak