Radiowo śmierdzi! Irytacja mieszkańców okolicy coraz większa
18 listopada 2013
Kilkusetosobowy tłum zablokował skrzyżowanie Arkuszowej i Estrady. Mieszkańcy Radiowa, Bielan, Starych Babic oraz Bemowa zebrali się w proteście przeciwko wysypisku śmieci. - Śmieciowe dranie, nie spytali nas nawet o zdanie! Nie dla śmieci, góra truje nasze dzieci! - skandowano.
Górka śmieciowa istnieje w tym rejonie od dziesięcioleci. Miała zostać zamknięta, ale ciągle się rozrasta. W przyszłości ma na jej miejscu powstać stok narciarski i snowboardowy.
Rośnie góra śmieci w Radiowie. Kiedy pojedziemy na niej na nartach?
Zamiast powolnego wygaszania działalności Zakład Utylizacji Odpadów Komunalnych przy ul. Kampinoskiej w Radiowie zaczyna rozbudowę. - Smród jest nie do wytrzymania - mówią mieszkańcy nowych domów jednorodzinnych ulokowanych nie dalej niż kilometr. Co dalej z marzeniami o stoku narciarskim na górce śmieci?
Takie są deklaracje, ale kiedy i czy w ogóle do tego dojdzie, tego w rzeczywistości nikt nie wie. Góra śmierdzi i skutecznie zatruwa życie mieszkańcom okolic.
- To faktycznie śmierdząca sprawa. Wielkie oszustwo! Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania wprowadza w błąd mówiąc, że to operacja kształtowania terenu dla celów rekreacyjnych. Zakład nie ma dokąd wywozić śmieci. Wcześniej były wywożone za Warszawę. Teraz te tony odpadów gniją i śmierdzą na Radiowie. Mieszkańcy zostali oszukani. Skuszono ich bliskością Kampinosu i Lasku Bemowskiego - grzmiał radny Jan Zaniewski, przybyły na miejsce wydarzeń.
Mieszkańcy Bielan i Bemowa zawiązali Stowarzyszenie "Czyste Radiowo", którego celem jest walka o zlikwidowanie góry śmieciowej. Przeciwnych istnieniu składowiska zaprosili przed szkołę nr 79 u zbiegu Estrady i Arkuszowej. Kilkaset osób przez ponad dwie godziny skandowało anytywysypiskowe hasła. Prezydent miasta symbolicznie wręczono papierową kłódkę wskazującą na konieczność zamknięcia składowiska.
- Radiowo to nasz dom, prosimy nie śmiecić! Narty obiecali, ludzi okłamali! - to tylko niektóre z haseł głoszonych i wypisanych na transparentach. Protestujący przechadzali się po skrzyżowaniu skutecznie tamując ruch, ale kierowcy nie pomstowali.
Wściekły fetor zatruwa
- Nowi mieszkańcy zostali skuszeni dobrą opinią o okolicy, bliskością Kampinosu i wspaniałego Uroczyska Bemowo. Co prawda w pobliżu znajdowała się stara "górka śmieciowa", ale podobno nieczynna od 15 lat. Nic bardziej mylnego. Na dziś to zmora mieszkańców, ich rodzin i dzieci. Wściekły fetor zatruwa dosłownie i w przenośni życie kilkuset rodzin. Prośby o pomoc kierowane do władz, straży miejskiej, sanepidu, wydziału ochrony środowiska, nawet ekologów - nie dały nic. Smród narasta, zakład się "rozwija" przyjmując bez sortowania coraz większe ilości śmieci. A od lutego 2014 będzie jeszcze gorzej, gdyż przejmie na siebie dodatkowe 500 tys. ton śmieci po wygranym przez MPO przetargu w Warszawie. W tym celu wycinane są drzewa z lasu. I wszystko w majestacie prawa, gdyż oferta MPO była najtańsza. Firma konkurencyjna, która proponowała sortowanie, nie mogła zagwarantować takiej ceny. Wobec braku odpowiedzi i reakcji na wcześniejsze skargi mieszkańcy postanowili się zorganizować, w obronie własnej powołując stowarzyszenie "Czyste Radiowo". Zadajemy pytanie: jak to się stało, że niewydolna i źle przygotowana spółka dostała tak lukratywny kontrakt z miasta zatruwając życie i niszcząc przy okazji środowisko? - pytają członkowie stowarzyszenia.
MPO: góra tylko do końca 2016
Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, do którego należy składowisko, broni swojej własności. Dziennikarz "Echa" wybrał się na górę śmieciową i tego dnia brzydkich zapachów nie stwierdził. Mieszkańcy wiedzą jednak swoje i trudno z tym dyskutować. Wezwana straż miejska "pouczyła" mnie, że chyba wiedziałem, gdzie kupuję mieszkanie i sam sobie jestem winien - mówi Bohdan Bajak.
- Składowisko na Radiowie prowadzone jest zgodnie ze stosownymi przepisami. Było i jest nieustannie kontrolowane przez uprawione do tego służby. Rozumiemy jednak, że dla najbliższych sąsiadów składowisko może stanowić pewnego rodzaju uciążliwość. Podejmujemy daleko idące kroki, aby ograniczyć jakiekolwiek jego oddziaływanie na najbliższe otoczenie - mówi rzeczniczka MPO Joanna Mroczek.
Potwierdza jednocześnie, że MPO jest na etapie kształtowania bryły składowiska Radiowo z docelowym zagospodarowaniem jako stok narciarski i teren sportowo-rekreacyjny - na wzór Górki Szczęśliwickiej. - Zgodnie z posiadanymi decyzjami składowisko będzie eksploatowane do końca 2016 roku, a więc jest to ostatnia faza funkcjonowania, która trwa od roku 1962. MPO nie składuje tam zmieszanych śmieci komunalnych, tylko odpady powstające po procesie mechaniczno-biologicznego przetwarzania. A także pozostałości po sortowaniu, odpady po procesie termicznego przetwarzania oraz ziemię, kompost i gruz - dodaje Joanna Mroczek.
Dla mieszkańców sprawa jest jasna: żaden z urzędników nie będzie chciał im pomóc, bo spółka jest miejska.
- Nawet straż miejska też występuje w roli adwokatów swego pracodawcy - miasta. Ostatnio, gdy smród aż szczypał w oczy, wezwana straż "pouczyła" mnie, że chyba wiedziałem, gdzie kupuję mieszkanie i sam sobie jestem winien. A na prośbę o sporządzenie notatki o smrodzie usłyszałem, że są tak szkoleni, aby przyjmować zgłoszenia, a nie wypowiadać się co do ich sensowności - mówi Bohdan Bajak ze Stowarzyszenia "Czyste Radiowo".
mac
.