Ksiądz z kościoła garnizonowego oskarżony o gwałt, 17 zarzutów
3 października 2013
Po półtorarocznym śledztwie prokuratura postawiła zarzuty wobec ks. Jacka S. Akt oskarżenia trafił w końcu do sądu. Byłemu już księdzu grozi wiele lat więzienia.
O sprawie księdza, który cieszył się dużym szacunkiem wśród parafian pisaliśmy kilkakrotnie. Ksiądz Jacek trafił do legionowskiego kościoła garnizonowego w 2006 r. Bardzo szybko zdobył zaufanie zarówno dorosłych, jak i dzieci, z którymi miał świetny kontakt.
Były ksiądz Jacek S.
Idealny wizerunek kapłana został obalony cztery lata później. Na początku stycznia ubiegłego roku Jacek S. złożył do prokuratury zawiadomienie o groźbach sms-owych. Autorką sms-ów okazała się była chórzystka, z którą ksiądz miał romans. Jak zeznała, po raz pierwszy ksiądz molestował ją w 2007 roku, a więc w chwili, kiedy miała zaledwie 14 lat. Po jakimś czasie dziewczyna zaszła w ciążę, a Jacek S. miał zapłacić za aborcję. Ksiądz został aresztowany.Co ciekawe, w przypadku legionowskiego księdza jego zwierzchnicy nie czekali na prawomocny wyrok, by wyciągnąć konsekwencje - tak jak stało się to w przypadku księdza Grzegorza na sąsiednim Tarchominie.
Tutaj reakcja była błyskawiczna: "Po otrzymaniu informacji na temat powodów zatrzymania ks. Jacka S. z dniem 17 stycznia 2012 roku kuria polowa zawiesiła go w sprawowaniu wszelkich funkcji i urzędów w ordynariacie polowym. Ten całkowity zakaz jakiejkolwiek posługi w Ordynariacie Polowym obowiązuje ks. Jacka S. do czasu wyjaśnienia stawianych mu zarzutów. Wobec ks. Jacka S. zostanie niezwłocznie podjęte wstępne dochodzenie kanoniczne, zgodnie z kanonem 1717 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Po zakończeniu wspomnianego dochodzenia, kierując się przepisami zawartymi w motu proprio Sacramentorum sanctitatis tutela, wszystkie zebrane informacje zostaną przekazane Stolicy Apostolskiej...".
Tak też się stało. Watykan zadecydował o przeniesieniu Jacka S. do stanu świeckiego.
Na konferencji prasowej zorganizowanej przez kurię polową w związku ze sprawą byłego już księdza - co podkreślali przedstawiciele ordynariatu - kilkakrotnie padło słowo "przepraszamy".
- Smutek i przygnębienie. W ordynariacie polowym znany mi jest jeden przypadek takiego zachowania, niegodnego, złego, ale jeden za dużo. To nie powinno się nigdy zdarzyć. Osobiście bardzo nad tym ubolewam i bardzo przepraszam wszystkich pokrzywdzonych i wszystkich, których to zachowanie księdza dotknęło. Moja postawa wobec zjawiska pedofilii może być opisana przez dwa słowa: zero tolerancji, to jest moje wewnętrzne przekonanie - mówił biskup polowy wojska polskiego Józef Guzek. Dodał też, że pokrzywdzeni i ich rodziny mogli i wciąż mogą liczyć na pomoc psychologów w tej sprawie. Zapewnia to kuria.
AS