GKP Targówek - dzielnica pomoże czy skończy się na gadaniu?
19 listopada 2012
GKP Targówek od wielu miesięcy czeka na pomocną dłoń i wreszcie widać światełko w tunelu. Władze dzielnicy w końcu zadeklarowały konkretną pomoc. Kolejnym prezesem klubu został Grzegorz Skrzecz. Są jednak różnice. Czy do pogodzenia?
Dzierżawa na 5 lat?
W przededniu spotkania klub piłkarski spłacił wszystkie należności z tytułu dotacji, których domagała się dyrektor Popek. To jednak tylko połowa problemów - miejskie Biuro Gospodarowania Nieruchomościami postawiło nowe warunki, na jakich klub mógłby otrzymać dzierżawę terenu, liczącego ponad 2,7 ha.
- Klub musi spłacić zaległości z tytułu korzystania z gruntów za poprzednie trzy lata - 442 tys. zł brutto. Jesteśmy też gotowi zawrzeć kolejną umowę dzierżawy do końca roku 2013.
- Absolutnie nie negujemy tego, że spłata czynszu się należy. Chcemy rozłożyć spłatę zobowiązań na trzy lata, ale chcemy dzierżawy na pięć lat. W przyszłości, gdy na Targówku pojawi się metro, rozpocznie się tu wyścig deweloperów i nie będziemy mieć szans na ten teren. Chcemy też dysponować nieruchomością na cele budowlane. Bez tego nie funkcjonujemy w momencie podpisania umowy, która w takim kształcie byłaby dla nas samobójcza - argumentował członek nowego zarządu klubu Włodzimierz Wąsowicz.
Decyzję o dłuższym użytkowaniu terenu może podjąć rada Warszawy. Opinię w tej sprawie powinno wydać Biuro Sportu i Rekreacji, które może zasilać klub dotacjami z tytułu konkursów. Kilkakrotnie tych dotacji odmawiano. Co na to dyrektor Popek?
- Fundamentalną kwestią jest uregulowanie sprawy władania terenem. Jakakolwiek ugoda z miastem spowoduje, że klub może złożyć wniosek o dotację z tytułu konkursu. Do 23 listopada zostanie ogłoszony kolejny konkurs. 15-20 grudnia będą składane wnioski. Jeżeli do tego czasu ugoda zostanie zaaprobowana przez radę miasta, to wniosek nie zostanie odrzucony. Problem w tym, że do tej pory wnioski podpisywały osoby nieumocowane w klubie. W latach 2009-2012 na klub miasto przekazało ponad 1,3 mln zł. To więc nieprawda, że przeszkadzamy. Chcemy tylko, by były respektowane przepisy - mówiła dyrektor Popek.
- Dlaczego nie wszystkie kluby w stolicy są traktowane w ten sam sposób? Znajdujący się na Pradze Południe klub Drukarz płaci 3 tys. zł czynszu, a GKP 10 tys. zł za teren porównywalny. Dlaczego? - pytał wiceprzewodniczący rady Warszawy Sebastian Wierzbicki.
W odpowiedzi usłyszał, że inne stawki płacą podmioty wpisane do rejestru jako wyłącznie sportowe, a inne kluby prowadzące działalność komercyjną.
- W jaki sposób taki klub jak GKP Targówek mógłby się utrzymać, nie uzyskując dodatkowych dochodów? - dopytywał Sebastian Wierzbicki.
I to pytanie wydaje się bardzo słuszne, bo obecne przepisy preferują tych, którzy nic nie robią, aby poprawić swój budżet. Klub nie uzyskujący własnych dochodów, czyli bez inwencji, po pierwsze płaci mniejszy czynsz, a po drugie dostanie większe dotacje.
Co na to władze dzielnicy?
- Już w 2007 roku w naszym budżecie inwestycyjnym była budowa obiektów sportowych na terenie przy Kołowej 18. Sprawę wstrzymały roszczenia DKS Targówek - przypominał burmistrz Grzegorz Zawistowski.
GKP i DKS Targówek były wiele lat temu jednym klubem, ale się podzieliły. Klub zajmujący się akrobatyką sportową skierował sprawę do sądu. Wnosił o stwierdzenie, że teren jest jego własnością. Po czterech latach postępowań w kilku instancjach sąd uznał ostatecznie, że nieruchomość jest jednak własnością miasta.
- Chcemy, by teren przeszedł we władanie dzielnicy. Mówienie o tym, że klub nie może prowadzić działalności gospodarczej jest działaniem nieracjonalnym. Pieniądze na działalność musi jakoś wypracować - stwierdził burmistrz.
- Nasza sytuacja jest o tyle podobna do kolegów z sekcji piłkarskiej, że potrzebujemy długoterminowej umowy dzierżawy - zaapelował nowy szef DKS Andrzej Krasnodębski.
Akrobaci mają o tyle łatwiej, że ich siedzibą jest budynek starego metra.
Głos rozsądku
- Każdy deklaruje podpisanie ugody, a ciągle są spory. Podpisanie przez klub umowy dzierżawy nawet na trzy lata nie jest dla niego opłacalne. Wszyscy mówią, że chcą jak najlepiej, tymczasem pisma wędrują z jednej strony na drugą i nic z tego nie wynika. Chodzi o to, by klub napisał program naprawczy, a potem nikt się nie czepiał, że zrobił uchybienia w jakimś wniosku. Biuro Sportu mogłoby po otrzymaniu takiego wniosku doradzić, co trzeba zmienić i po poprawkach przyjąć - mówiła pani Agnieszka, matka jednego z małych futbolistów, dla którego upadek klubu oznaczałby katastrofę. - Jest możliwość przedstawienia nam takiego wniosku z prośbą o naniesienie poprawek - wyjaśniał wicedyrektor Samel.
- Jeżeli w najbliższym czasie nie zapadną pozytywne dla nas decyzje będziemy musieli wycofać drużynę z rozgrywek III ligi. Nasz główny sponsor SKOK Wołomin zapowiedział, że jak to zrobimy, to przestaje łożyć pieniądze. Jak przestanie, to się wycofamy. Będziemy musieli zrezygnować z prowadzenia drużyn młodzieżowych. W tej chwili trenuje u nas 141 dzieci, a w tym roku ze względów finansowych musieliśmy pożegnać się z setką. Z tej strony Warszawy to jedyny warszawski klub sportowy na tym poziomie. Mamy program naprawczy - mówił Grzegorz Skrzecz. - Jeżeli nie będzie dobrej woli, to znikniemy.
Maciej Weber