REKLAMA

Bemowo

zdrowie »

 

Toksokaroza - choroba czyha w piaskownicy!

  20 kwietnia 2007

Zabawa w piaskownicy może okazać się bardzo niebezpieczna. W zanieczyszczonym piasku występują jaja glist zwierzęcych, pałeczki salmonelli oraz inne groźne mikroorganizmy.

REKLAMA

Walka z psimi kupami prowadzona jest od dawna, ale jej efekty są raczej mierne niż wymierne. Brakuje pojemników na odchody, nie mówiąc już o foliowych wor-kach, które powinny się przy takich pojemnikach znajdować. Straż miejska nie ra-dzi sobie z karaniem właścicieli czworonogów, beztrosko pozwalających im za-łatwiać się, gdzie popadnie. O obowiązku - jak mówi uchwała rady m.st. Warszawy - bezzwłocznego usuwania odchodów, pisaliśmy w ostatnim numerze "Echa". Artykuł spotkał się ze sporym odzewem Czytelników. Potwierdzają Państwo, że istotnie brakuje (nie tylko na Bemowie) stosownych pojemników. Jedna z Czytel-niczek pisze o odkurzaczach do usuwania odchodów z trawników. Są one już gdzie-niegdzie wykorzystywane - na przykład w podwarszawskim Legionowie. Takie roz-wiązanie zdaje się łatwe, tanie i skuteczne. Niestety od lat nie ma ono aprobaty radnych dzielnic Warszawy, ani rajców miejskich.

Nie chodzi jednak tylko o estetykę. Zwierzęce odchody mogą być bardzo nie-bezpieczne, zwłaszcza dla małych dzieci, które są szczególnie narażone na choroby odzwierzęce. Coraz więcej maluchów okazuje się być nosicielami toksokarów - glist zwierzęcych, które wywołują groźną chorobę - toksokarozę.

Nieleczona - bardzo niebezpieczna

Jaja toksokarów występować mogą bardzo licznie w psim i kocim kale. Najczęst-szym źródłem zakażenia człowieka jest skażona gleba i skażony pokarm. Pięcio-letnia córka pani Renaty ze Starego Bemowa zaraziła się najprawdopodobniej w osiedlowej piaskownicy. Obecność toksokarów u dziewczynki ustalono przypadko-wo, w wyniku odpłatnego badania. Choroba jest jednak trudna do wykrycia, po-nieważ przebiega prawie bezobjawowo - mówi lekarz weterynarii Piotr Derentowicz z warszawskiego Instytutu Matki i Dziecka. - Jedynym wskaźnikiem inwazji larw toksokara jest eozynofilia - podwyższona liczba jednego z rodzajów białych krwi-nek. W trakcie infekcji liczba eozynofili wzrasta do 40-50%, albo jeszcze bardziej.

U ludzi larwy rozwijają się w dwunastnicy. Przedostają się do krwioobiegu i mogą zainfekować wiele narządów, w których się zagnieżdżają. Większość larw ginie w wątrobie, ale te, które przeżyją są bardzo niebezpieczne. Toksokary w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić do utraty wzroku i zapalenia mózgu. - U dzieci często występują zakażenia tkanki płucnej z objawami zapalenia pęche-rzyków płucnych. Wtedy pojawia się kaszel i duszność. Z kolei u alergików tokso-karoza płucna może nasilić objawy alergii, jak również wywoływać ataki astmy - dodaje Derentowicz. Leczenie jest długotrwałe, ale najważniejsze jest szybkie postawienie trafnej diagnozy, umożliwiające natychmiastowe użycie nowoczesnych leków. Toksokarozą zajmują się specjalistyczne ośrodki, jak na przykład Instytut Chorób Zakaźnych i Pasożytniczych w Warszawie.

Kup bilet

Mikroorganizmy w piasku

Oprócz jaj toksokarów w piaskownicy mogą występować inne niebezpieczeństwa, jak na przykład pałeczki salmonelli. Za piaskownice i ich stan odpowiadają zarząd-cy osiedli, dyrektorzy placówek (takich jak przedszkola). Sanepid przeprowadza sporadyczne badania piasku, ale raczej do celów naukowych i statystycznych. Nie może bowiem nałożyć żadnej kary na zarządcę, ani tym bardziej zamknąć obiektu skażonego. Józef Śpilski z działu higieny komunalnej mówi, że nie ma żadnych norm dotyczących chociażby wymiany piasku. Są jedynie wskazania, żeby robić to przynajmniej raz do roku. Jest jednak wiele miejsc, gdzie piasek nie był wymie-niany od lat.

Może dlatego jedną z pierwszych decyzji byłego komisarza Warszawy Kazimie-rza Marcinkiewicza była właśnie decyzja o wymianie piasku w stołecznych pias-kownicach. Zastosowały się do niej niestety chyba tylko miejskie parki. - Wymiana piasku to nie wszystko - mówi Śpilski. - Piaskownice należy osłaniać na noc spec-jalnym parasolem, uniemożliwiającym kontakt piasku ze zwierzętami.

Taki parasol chroni już piaskownice w wielu przedszkolach. - Osłonę zdejmu-jemy tylko na kilka godzin w ciągu dnia, na czas zabawy dzieci - mówi dyrektor przedszkola nr 205 na Jelonkach Dorota Maskiewicz.

Okazuje się jednak, że świeżo nawieziony piasek może być już skażony. W warszawskich piaskownicach najczęściej wykorzystuje się tani piasek wiślany. Sanepid natomiast zaleca używanie piasku kopalnianego, który jest niemal całko-wicie jałowy. Niestety niewielu zarządców go wykorzystuje, ponieważ koszty wydo-bycia i transportu windują jego cenę.

REKLAMA

Profilaktyka

Zabezpieczenie publicznych placów zabaw leży w gestii samorządów. Na ostatniej sesji rady dzielnicy Bemowo dyskutowano o tym na przykładzie placu Kasztelań-skiego. Jeszcze w tym roku powinny pojawić się tam stosowne tablice oraz ogro-dzenia zabezpieczające plac zabaw przed zwierzętami. Wiadomo jednak, że bez-pański pies, czy kot ostrzeżeń na tablicach nie respektuje, dlatego jest to tylko pierwszy stopień w profilaktyce. Reszta spoczywa na barkach rodziców.

Badania mówią, że w trakcie jednego miesiąca przez przewód pokarmowy małego dziecka wędruje nawet kilogram piasku. Maluchy poznają świat poprzez smak, dlatego należy bardzo dbać o to, żeby nie brały do buzi brudnych rąk, ani brudnych przedmiotów. Rączki dziecka należy co jakiś czas przetrzeć wilgotną ścierką, często obcinać paznokcie. Także pokarm, który maluchy spożywają pod-czas spaceru należy jeszcze bezpośrednio przed podaniem oczyścić. Jeśli w pias-kownicy znajdują się odchody, kategorycznie nie powinno się z niej korzystać. No-sicielami toksokarów są najczęściej szczeniaki i młode koty, także zwierzęta bez-pańskie i zaniedbane. Dorośli powinni zwracać baczną uwagę na to, z jakimi zwierzętami ma kontakt ich dziecko. Przede wszystkim nie można dopuszczać do styczności zwierzęcia z twarzą dziecka. Po kontakcie z psem, czy kotem powinno się zawsze myć ręce.

Nie ma jednak powodu do paniki, a tym bardziej konieczności pozbywania się ukochanego czworonoga! Wystarczy regularnie pupila odrobaczać, żeby spotkanie dziecka ze zwierzakiem na salonowym dywanie nie niosło ze sobą ryzyka zara-żenia.

Piotr Otrębski

 

REKLAMA

Komentarze (1)

# Znafca

25.04.2015 10:07

Na pewno tam jest bezpieczniej niż w szpitalu zwłaszcza onkologicznym.Tu o tym czym szprycuje się pacjentów np. w dzielnicy Ursynów w Warszawie : www.faceci.com.pl .Odnośnik cały nie wchodzi ale wystarczy wpisać w google konwencjonalne faceci i się strona pokaże w spisie chyba na 1 miejscu z tego portalu. Wnioski są absolutnie jednoznaczne-oni nie leczą ale dobijają.
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBemowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA