REKLAMA

Białołęka

oświata »

 

Muzyczne Nowodwory

  10 lutego 2006

Rozmowa z Agnieszką Brzezińską i Michałem Lisieckim z Fundacji Wspierania Edukacji Artystycznej - organizatorami Społecznej Szkoły Muzycznej "Ogrodowa" w Warszawie.

REKLAMA

Prowadzicie Państwo Fundację Wspierania Edukacji Artystycznej. Czy Waszym zdaniem edukacja artystyczna jest w tak słabej kondycji, że trzeba społecznych inicjatyw, żeby ją wspierać?

- Jeżeli chodzi o tę kwestię, to muszę przyznać, że zdania są podzielone (cho-ciaż nasze jest jednoznaczne...). Uważamy, że edukację artystyczną zawsze należy wspierać, niezależnie od stanu w jakim ta się znajduje, gdyż inwestowanie w kulturę społeczeństwa jest inwestycją bezcenną.

Jakie cele przyświecają działalności Państwa Fundacji i jak widzicie swoją rolę?

- Fundacja od lat zaangażowana jest w upowszechnianie muzyki. Szczególny nacisk kładziemy na edukację artystyczną dzieci i młodzieży, dlatego nasze zało-żenia realizujemy prowadząc społeczną szkołę i przedszkole muzyczne. Organi-zujemy także liczne koncerty i kursy muzyczne, takie jak choćby Letni Kurs Pianistyczny w Szczecinku. Natomiast jeżeli chodzi o drugą część pytania to muszę powiedzieć, że z jednej strony chcemy stanowić uzupełnienie "państwowej oferty edukacyjnej" - mam tutaj na myśli kursy muzyczne - co można dosłownie odczytać jako "wspieranie edukacji", z drugiej strony chcemy stworzyć pewną alternatywę edukacyjną dla obecnego szkolnictwa.

Użył Pan słowa "alternatywa". Czy oznacza to, że w prowadzonej przez Was szkole i przedszkolu stosujecie inne metody nauczania?

- Nowe metody to za mało powiedziane. W przypadku szkoły muzycznej chodzi o zupełnie inną koncepcję nauczania muzyki, a z kolei przedszkole muzyczne to nowatorski pomysł, więc nie ma nawet do czego stosować porównania.

Proszę zatem po kolei opowiedzieć, na czym polega nowatorstwo Waszych rozwiązań.

- Zacznę niejako chronologicznie, czyli od przedszkola. Nasze przedszkole ma niewiele wspólnego z tymi, które są powszechnie znane i z którymi spotykamy się od lat. Zajęcia w przedszkolu muzycznym zorganizowane są na wzór szkoły muzycznej. Dzieci poprzez zabawę uczą się gry na instrumentach i poznają tajniki muzyki. Oczywiście sposób nauczania dostosowany jest do ich wieku, aczkolwiek nauka gry odbywa się na zajęciach indywidualnych prowadzonych w oparciu o relację mistrz-uczeń.

Rozumiem zatem, że Wasze przedszkole nie jest, przepraszam, że brzydko to ujmę, "przechowalnią dla dzieci" tylko prowadzicie normalne zajęcia, tak jak to się robi w szkołach muzycznych. Czy to jednak nie jest za wcześnie na naukę muzyki?

- Zdecydowanie nie! Jak wynika z wielu badań, im wcześniej zaczynamy naukę, tym lepsze osiągamy rezultaty. Poza tym uczenie gry na instrumentach bardzo sprzyja ogólnemu rozwojowi dziecka, zarówno w sferze intelektualnej jak i fizycznej. Jak już wcześniej wspominałam, program nauczania napisany przez znakomitą pedagog, panią prof. Marię Grzebalską dostosowany jest do wieku dzieci i w początkowym etapie w większym stopniu jest zabawą niż samą nauką.

Czyli mówiąc wprost: chcecie bawiąc uczyć.

- Ta stara maksyma mogłaby być naszym mottem. Pytał Pan wcześniej o nasze cele. To właśnie jest najtrafniejsza odpowiedź.

Z jakim zainteresowaniem spotyka się Wasze przedszkole? Czy rodzice są zainteresowani nauką muzyki dla swoich dzieci już od najmłodszych lat?

- Tak i to nawet bardzo. Prowadząc przedszkole muzyczne już ósmy rok, a od dwóch lat na Nowodworach widzimy, że coraz więcej rodziców zainteresowanych jest proponowanymi przez nas zajęciami. Świadczy to o rosnącym zainteresowaniu muzyką, a być może nawet o "modzie" na wszechstronne i jednocześnie gruntowne wykształcenie dzieci. Rodzice mają świadomość, że dzięki temu dzieci będą miały w przyszłości lepszy "start" w dorosłe życie.

Poznałem koncepcję uczenia muzyki poprzez zabawę na etapie przedszkolnym, a jak w takim razie wygląda Wasza wizja szkoły muzycznej? Tutaj przecież wymagania stawiane uczniom są niewspółmiernie wyższe.

- Co do ostatniego stwierdzenia to przyznam Panu rację. Wymagania są wyższe, a nasza szkoła, która od kwietnia 2004 roku posiada nadane przez Ministra Kultury uprawnienia szkoły publicznej i przez to znajduje się pod nadzorem pedagogicznym Ministerstwa Kultury i Centrum Edukacji Artystycznej, musi je skrupulatnie spełniać. Jednak to w żadnym stopniu nie przeszkadza, żeby uczniowie nie mogli z nauki muzyki czerpać przyjemności, a nawet się nią bawić. Co więcej, uważamy, że każdego można nauczyć muzyki.

Tutaj właśnie tkwi największa różnica pomiędzy naszą szkołą, a większością szkół państwowych. Po pierwsze dokładamy wszelkich starań, aby rozbudzić w naszych uczniach potrzebę obcowania z muzyką poprzez częste występy na koncertach z udziałem publiczności, a nie zmuszamy do grania w stylu "ćwicz bo musisz zagrać egzamin!". Po drugie staramy się umożliwiać dzieciom i młodzieży "podglądanie" fachowców - nasi uczniowie wielokrotnie brali udział w próbach orkiestry, od zaplecza zwiedzali różne instytucje muzyczne, poznawali rozmaite instrumenty. Wiedza o muzyce musi być żywa, barwna, nie może być to sama teoria. W końcu po trzecie - staramy się maksymalnie wykorzystywać ich indywi-dualne zainteresowania zamiast na siłę dopasowywać do jakiegoś schematu.

Padło sformułowanie, że muzyki można nauczyć każdego. Po co w takim razie egzaminy wstępne, jakie organizują państwowe szkoły muzyczne?

- Moim zdaniem to wyłącznie kwestia podejścia. Wiadomo, że Zimermanem (a może teraz powinnam już powiedzieć Blechaczem) nie może zostać każdy. To jest oczywiste. Ale przecież nie można zamykać drzwi do muzyki i jednocześnie narzekać na to, że mamy niemuzykalne społeczeństwo. Uważamy, że szkoła muzyczna I stopnia z założenia powinna przede wszystkim umuzykalniać, a nie produkować wirtuozów. Jeżeli trafi się jednostka wybitna, to ona sama będzie obierać sobie coraz wyższe cele, o ile wcześniej nie zostanie zniechęcona do muzyki.

Czyli do myśli: "bawiąc uczyć" należy jeszcze dodać: "a przede wszystkim nie straszyć muzyką". To jest bardzo ważne, bo większość osób, które mają jakieś pojęcie o edukacji artystycznej kojarzą szkoły muzyczne z wielkim stresem.

- I to świadczy o tym, że ten system nie jest doskonały.

Teraz stanę w obronie państwowych szkół... Szczerze mówiąc ciężko jest mi sobie wyobrazić zupełnie bezstresową szkołę, która chciałaby utrzymać wysoki poziom nauczania.

- Oczywiście, że stres zawsze jest obecny i nie ma żadnych zupełnie bezstre-sowych szkół. Problem dotyczy tylko poziomu tego stresu. Pewnym specyficznym rodzajem stresu jest przecież trema, którą znają wszyscy koncertujący muzycy. I wszyscy oni twierdzą, że jest ona czymś normalnym, a nawet pożądanym, ale tylko pod jednym warunkiem - że pomaga się skupić, skoncentrować, a nie paraliżuje. W naszej szkole staramy się także nauczyć uczniów jak korzystać z tego "pozy-tywnego stresu", a mówiąc wprost: poprzez liczne występy chcemy wyrobić u nich potrzebę jak najlepszego zaprezentowania swoich umiejętności.

Czy Wasze podejście do nauki muzyki, a może raczej Wasza wizja szkoły muzycznej zdaje egzamin?

- Jeżeli uznamy, że obiektywnym wyznacznikiem poziomu mogą być wyniki naszych uczniów osiągane na konkursach muzycznych, to z całą pewnością metoda się sprawdza. Wierzymy, że najlepszym nauczycielem jest zainteresowanie, więc naszą rolą powinno być jego rozbudzenie, co moim zdaniem czynimy.

Teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko zapytać, jakie są Państwa plany na przyszłość?

- Obecnie naszą uwagę skupia nowa szkoła muzyczna, którą otwieramy na No-wodworach we wrześniu bieżącego roku, a już wiosną zaczynamy rekrutację ucz-niów.

Miło słyszeć, że "tytułowa" idea Waszej fundacji, czyli wspierania edukacji artystycznej nie ogranicza się zwyczajowo do centrum miasta tylko sięga aż do dzielnic traktowanych, na razie, jako peryferia miasta.

- Uważamy, że dzieci uzdolnione muzycznie rodzą się wszędzie. Niestety tylko niektóre, z racji uwarunkowań od nich niezależnych, mają możliwość rozwijania swojego talentu. Szkoła muzyczna na Nowodworach daje naszym zdaniem moż-liwość uczęszczania na zajęcia muzyczne tym dzieciom, których rodzice nie są w stanie dowozić swoich pociech kilka razy w tygodniu do szkół znajdujących się w centrum Warszawy.

Trzeba też pamiętać, że szkoła muzyczna otwarta w tak nowej dzielnicy, jak tarchomińskie Nowodwory z pewnością będzie odgrywała rolę kulturalnego centrum.

- Mamy tego pełną świadomość i uważamy, że będzie to dodatkowym atutem naszej szkoły. Taka sytuacja da nam możliwość częstego organizowania kon-certów, na których uczniowie będą mogli prezentować się szerokiej publiczności, tym samym zdobywając bezcenne doświadczenie estradowe.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

Rozmawiał Mariusz Tokarski


Dodatkowe informacje o Społecznej Szkole Muzycznej I st. "Ogrodowa" oraz rekrutacji na Nowodworach: tel. 0-506 141 696, www.ogrodowa.art.pl.

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024