Większy cmentarz, większe problemy
25 września 2009
O pomyśle powiększenia cmentarza parafialnego leżącego na pograniczu Białołęki i Marek pisaliśmy w maju.
- Jeśli plan rozbudowy cmentarza zostanie zrealizowany, to odbędzie się to kosztem mieszkańców i lasu - mówi pan Marek, mieszkający w pobliżu cmentarza mareckiego po stronie Białołęki. - Nie mamy wodociągu, korzystamy ze zwykłych studni, które mają około 8 metrów głębokości. Nie chciałbym mieć wody z dodat-kiem wiadomo czego... - mówi nasz czytelnik.
Cmentarz może się znajdować w pobliżu zabudowań, jeśli nie ma tam wodocią-gu, w odległości 150 metrów. Mieszkańcy wnioskują, że jeśli cmentarz zostanie poszerzony wzdłuż drogi, która jest przedłużeniem ulicy Kroczewskiej, to odległość od zabudowań wyniesie 50 metrów. Z kolei poszerzenie w drugą stronę będzie skutkowało zabraniem drogi, która łączy Marki z ul. Płochocińską i jest bardzo intensywnie użytkowanym skrótem, także przez jednego z naszych dziennikarzy, który codziennie omija tamtędy korki w drodze do redakcji. Droga nie jest uwzględniona na żadnej mapie, ale jest tu od dawien dawna, kiedyś była to zwykła żwirówka. - Składaliśmy wnioski o naniesienie tej drogi na mapę, ale jedyne co udało się nam osiągnąć, to jej utwardzenie przez nawiezienie pospółki - mówi jeden z tutejszych mieszkańców.
Sąsiedzi cmentarza skarżą się też, że śmieci z nekropolii nie są wywożone tylko zasypywane ziemią na terenie cmentarza, a potem powstają tam groby i chowa się w nie ciała ludzi. Zaprzecza temu zdecydowanie proboszcz parafii św. Izydora, ksiądz prałat Zygmunt Wirkowski. - Śmieci są sprzątane w miarę potrzeb, są ustawione kontenery, gdzie można je wyrzucać, a gdy się zapełniają, to dzwo-nimy i są opróżniane. Miesięcznie wywożonych jest około 10 kontenerów.
(wt), bk