Tragedia drogowa wschodniej Białołęki
11 marca 2011
Nasze kilkuletnie dzieci będą miały prawie 35 lat, gdy dwie najważniejsze inwestycje drogowe wschodniej Białołęki zostaną zakończone.
Wschodnia część Białołęki rozbudowuje się intensywnie oraz "bez ładu i skła-du". Najlepszym przykładem braku jakiejkolwiek strategii dla tego obszaru jest uli-ca Berensona. Jej pokręcony przebieg jest dokładnie taki, jaki wiele lat temu po-między polami uprawnymi wyznaczyły furmanki i traktory. I choć pierwsze wielkie osiedla powstały tu 10 lat temu, wyprostowanie Berensona wciąż nie jest prioryte-tem.
Coraz większy ruch uliczny, brak chodników, fatalny stan nawierzchni. Na zna-czącą poprawę sytuacji mieszkańcy nie mają co liczyć przez najbliższych 15-25 lat.
Opracowany niedawno dokument pn. "Studium obsługi komunikacyjnej wschodniej części obszaru dzielnicy Białołęka", przygotowany przez Transprojekt Gdański ukazuje, co należy zrobić, by poprawić sytuację komunikacyjną w tej części miasta. Problem w tym, że inwestycje, które powinny być zrealizowane już dziś, są zaplanowane na najbliższe 25 lat. Okazuje się, że problemem nie są jedy-nie pieniądze potrzebne na inwestycje, lecz błędnie przyjęta liczba mieszkańców.
Zdaniem Wojciecha Tumasza, radnego Białołęki i działacza SISKOM, błąd po-pełniono już przy tworzeniu prognoz rozwoju tego rejonu. - Urzędnicy wzięli bo-wiem pod uwagę liczbę osób zameldowanych na tym terenie, a nie faktycznie go zamieszkujących, która jest dużo większa. Tłumaczono to tym, że tylko na to ze-zwalają przepisy - mówi radny Tumasz. Jego zdaniem, szacunki byłyby bardziej realne, gdyby sporządzono je na podstawie przemnożenia liczby mieszkań przez współczynnik 2,8. - Dałoby to bardziej przybliżony wynik faktycznej liczby miesz-kańców tego rejonu - dodaje. Obecnie we wschodniej części Białołęki zameldowa-nych jest ponad 20 tys. mieszkańców. Faktycznie mieszka tu ponad 50 tys. osób.
Nowe drogi nieprędko
Najważniejsze dla wschodniej Białołęki inwestycje, jak budowa drugiej jezdni wiecznie zakorkowanej Płochocińskiej, budowa trasy mostu Północnego od Modliń-skiej do planowanej trasy Olszynki Grochowskiej, czy sama trasa Olszynki powsta-ną do roku 2025. Przedłużenie trasy mostowej do Marek zaplanowane jest do roku 2035. Układ drogowy wschodniej Białołęki ma przez co najmniej kilkanaście lat opierać się na dwóch mostach nad kanałem Żerańskim. Nowe - na ul. Zdziarskiej i Mańkowskiej - powstaną dopiero w latach 2025-35. Studium zakłada, że uliczna sygnalizacja świetlna powstanie zaledwie w dwóch miejscach - przy szkołach na ul. Kobiałka i Ostródzkiej.Mieszkańcy są załamani
Daty pojawiające się w studium są dla mieszkańców przerażające. - Nie wiem o czym myśleli urzędnicy planując powstanie porządnych dróg w naszym rejonie do-piero za 15, 20 czy 25 lat. Już teraz są bardzo zniszczone, wąskie i jeździ się nimi fatalnie, a co będzie za kilka lat, jeśli będzie tu przybywać nowych domów i osiedli w takim tempie jak obecnie? - pyta zdenerwowany Marian Suchodolski. Jak twier-dzi, jest źle, a będzie jeszcze gorzej, jeśli nic się nie zmieni.Podobnego zdania są inni mieszkańcy wschodniej Białołęki. - Każdego dnia tracimy mnóstwo czasu, by dojechać rano do pracy, a później wrócić do domu. W komunikacyjnym szczycie ulice są bardzo zakorkowane. Ratujemy się więc jeżdżąc polnymi drogami, które już dawno powinny być utwardzone - mówi Roman Po-liczko.
Wszyscy wiedzą, że jest źle
O tym, że daty wykazane w studium są zbyt odległe jest przekonany również wice-burmistrz Białołęki Piotr Smoczyński. - Doskonale zdajemy sobie sprawę, że więk-szość inwestycji wykazanych w studium jest potrzebnych już teraz, jednak chęci i potrzeby mają się nijak do możliwości. W budżecie brakuje na nie pieniędzy - mó-wi. Jego zdaniem sukcesem jest to, że udało się wpisać do studium etapowanie bu-dowy trasy Olszynki Grochowskiej. Dzięki temu zbudowanie przynajmniej jednej jezdni tej tak ważnej dla tego rejonu drogi zostanie przyspieszone. Wiceburmistrz Smoczyński podkreśla, że niewiele uda się wybudować, jeśli nie będzie pieniędzy w miejskiej kasie. - Jeśli mieszkający tu nie będą się meldować, to kasy nie przybę-dzie - dodaje i podaje przykład 80-mieszkaniowego bloku, w którym rok po za-siedleniu zameldowane są trzy rodziny.Bardzo odległe daty
Pracownia projektowa, która na zlecenie miasta stworzyła studium nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczą, iż tak odległe terminy dostali od miejskich urzędników. - Nasze studium tworzyliśmy na podstawie wieloletniego programu inwestycyjnego Warszawy - usłyszeliśmy w Transprojekcie Gdańskim.Radny Wojciech Tumasz jest przerażony aż tak odległymi terminami budowy dróg. Jego zdaniem niezbędna jest korekta założeń demograficznych dla całej wschodniej Białołęki i weryfikacja planów inwestycyjnych.
- Dane byłyby prawdziwe tylko wtedy, gdyby udało się przeprowadzić spis powszechny na tym terenie albo gdyby wszyscy mieszkańcy się zameldowali, co jest mało realne - mówi Tumasz. Jedno jest pewne - opieranie jakichkolwiek prog-noz dla wschodniej Białołęki na podstawie liczby osób tu zameldowanych, to błąd, który już za kilka lat przyniesie katastrofalne skutki. Niezameldowanym i zameldo-wanym.
Maciej Kamiński, oko
Więcej informacji oraz legenda do mapy na stronie www.siskom.waw.pl