Rusza bardzo drogi remont wiaduktu na Marywilskiej. Tak się marnuje pieniądze podatników
8 września 2022
Rusza przebudowa wiaduktu w ul. Marywilskiej, pod którym już od dawna nic nie przejeżdża. Na początek drogowcy zajmą się zachodnią połową obiektu, a ruch będzie się odbywał wahadłowo, po wschodniej stronie, przez blisko rok. Internauci już teraz mają wiele obaw. My zaś pytamy ZDM, czy zamiast modernizować wiadukt za grube miliony, nie lepiej zasypać nikomu niepotrzebny wąwóz i położyć asfalt?
- Wiadukt przebuduje Warszawskie Przedsiębiorstwo Mostowe "Mosty". Zrobi to za 12 mln 190 tys. zł brutto, czyli za sumę o 4 mln zł niższą od zarezerwowanej w budżecie na tę inwestycję - cieszy się ZDM w swoim komunikacie prasowym.
Zbudują nowy wiadukt nad nieistniejącą bocznicą kolejową
Drogowcy przymierzają się do przebudowy wiaduktu na Marywilskiej pomiędzy Smugową a Kupiecką. Powstał on w latach siedemdziesiątych XX wieku nad bocznicą kolejową, która dziś nie istnieje.
Wiadukt wybudują od nowa
- Przeprawa zostanie wybudowana od nowa. Dlatego założeniem jest wykonanie jej połowami przy zastosowaniu podpór tymczasowych, aby zachować ruch - wyjaśniają drogowcy. Najpierw wykonawca zajmie się zachodnią połową wiaduktu. Kierowcy będą poruszali się wahadłowo po wschodniej stronie do czasu oddania do użytku zachodniej połowy przeprawy. Zgodnie z planem ma to nastąpić w styczniu 2023 roku. Następnie cały ruch zostanie przeniesiony na wyremontowaną część, aż do momentu wybudowania wschodniej części obiektu i zakończenia robót, co przewidziano na koniec czerwca 2023 roku. W trakcie budowy, ruchem wahadłowym sterować będzie tymczasowa sygnalizacja świetlna, a prędkość zostanie ograniczona do 40 km/h. Dla pieszych i rowerzystów zostanie urządzona wspólna droga po wschodniej części wiaduktu.
Dlaczego nie wykorzystano "martwego" okresu wakacyjnego?
Jak tylko ZDM ogłosił planowany remont, w mediach społecznościowych dosłownie zawrzało. Kierowcy stale poruszający się tą drogą zadali mnóstwo pytań. My zaś kilka z nich przesłaliśmy do ZDM. Między innymi: dlaczego remont rusza dopiero na jesieni, kiedy w porównaniu z wakacjami ruch samochodowy zwiększa się nieporównywalnie i powstaną jeszcze większe utrudnienia dla kierowców w tym miejscu? - Przebudowa wiaduktu to inwestycja zaplanowana prawie na rok, więc siłą rzeczy nie da się jej zmieścić od lipca do sierpnia - odpowiada rzecznik ZDM Jakub Dybalski. Warto jednak zauważyć, że gdyby remont rozpoczął się na początku lipca, to wykorzystane zostałyby już dwa miesiące wakacyjne ze znacznie mniejszym obciążeniem ruchu, a remont nie trwałby do czerwca przyszłego roku, lecz "tylko" do kwietnia. Dla kierowców to spora różnica.
Ruch wahadłowy, który wzbudza emocje
Kolejne z pytań internautów: dlaczego wyrażono zgodę na "wahadło" sterowane sygnalizacją świetlną, a nie przez człowieka, co umożliwiałoby reagowanie na niestandardowe sytuacje, do których na pewno będzie w tym miejscu dochodzić? Czy będzie to sygnalizacja stałoczasowa czy dostosowana do zmiennego natężenia ruchu w przeciwnych kierunkach? - Nie ma praktyki prowadzenia ruchu wahadłowego całodobowo, przez 7 dni w tygodniu, przez człowieka. Taka praktyka dotyczy sytuacji, gdy ruch jest w ten sposób prowadzony przez kilka godzin np. po wypadku drogowym. Potem drogę się otwiera, albo przeciwnie - zamyka. Właśnie po to wprowadziliśmy tam takie rozwiązanie, żeby mogło funkcjonować przez całą dobę. Sygnalizacja będzie posługiwała się czterema programami dostosowanymi do konkretnej pory dnia - wyjaśnia rzecznik ZDM.
Wiadukt nad torami, których... nie ma
Bocznica kolejowa na Marcelinie prowadziła niegdyś do więzienia, młynów przy ul. Płochocińskiej, do Faelbetu, a także na Annopol. W zakładzie karnym już 15 lat temu nie pamiętali, kiedy ostatni raz dojechał do nich skład kolejowy. Teren młynów został sprzedany prawie 20 lat temu. A na miejscu bałaganu po Faelbecie jest dziś centrum handlowe Marywilska 44. Przed dwunastoma laty tor został wydzierżawiony firmie Trade Trans, która miała magazyn na Annopolu i korzystała z bocznicy kilka razy w miesiącu. Jednak ostatni kurs musiał odbyć się dawno temu, bo mieszkańcy okolicy twierdzą, że tor został rozebrany przed kilkoma laty, prawdopodobnie przez złomiarzy. Teraz to tylko opuszczony "wąwóz", który ich zdaniem można by było zasypać, a na wyrównanym terenie położyć asfalt pod ulicę Marywilską.
Czy jest sens budowy wiaduktu od nowa?
- Jest sens i koszty nie byłyby niższe. Przede wszystkim wiadukt wymaga remontu i nie jest to coś, z czym można grymasić. Przygotowując się do tej inwestycji rozważaliśmy różne możliwości. Natomiast warto pamiętać, że teren bocznicy pod wiaduktem jest terenem kolejowym w sensie funkcji i własności. Tak też jest określony w miejscowych planach zagospodarowania - wyjaśnia Jakub Dybalski - Ale nawet pomijając powyższe kwestie. Poprowadzenie Marywilskiej bez wiaduktu wymagałoby prac ziemnych związanych z niwelacją terenu na znacznie większym obszarze niż prace na wiadukcie i niewykluczone, że samo przygotowanie terenu kosztowałoby tyle, co obecne prace.
Tak się marnuje pieniądze podatników
Zarząd Dróg Miejskich nie dodaje, że przez 15 lat, od kiedy po raz pierwszy poruszyliśmy na naszych łamach temat bezcelowego remontu wiaduktu, władze miasta nie złożyły u wojewody wniosku o komunalizację dwóch porzuconych przez PKP działek. Słyszymy liczne komentarze, że z kolejarzami nie da się dogadać, że to "państwo w państwie", a tymczasem samorząd Warszawy i jego instytucje nic nie zrobiły w sprawie przejęcia działek przez miasto. Rzecznik ZDM bredzi, mówiąc o niwelacji znacznie większego terenu. Nic takiego nie trzeba robić, bo wystarczy zakopać i utwardzić dziurę pod wiaduktem, co byłoby co najmniej dziesięciokrotnie tańsze i trwało znacznie krócej, niż remontowanie wiaduktu nad pustą przestrzenią. Historią remontu tego wiaduktu powinna zająć się prokuratura.
(db)
.