Pies siedzi, ludzie stoją. "Z fanatyzmem psiarzy ciężko dyskutować"
29 sierpnia 2024
Jedna z internautek zwróciła uwagę na nagminne sytuacje, kiedy pies zajmuje miejsce siedzące w pojazdach warszawskiej komunikacji publicznej, uniemożliwiając tym samym skorzystanie z siedzenia innym pasażerom. Tym samym włożyła... kij w mrowisko. Co na to przepisy i warszawski ZTM?
Miłość psa jest bezinteresowna. Jest zatem obecny w ich życiu niemal na każdym kroku. Wielu nie potrafi się z nim rozstać nie tylko podczas spaceru czy plenerowych imprez miejskich, ale też podczas zakupów, w autobusie, metrze czy tramwaju, w restauracji czy w muzeum.
Gdzie zaprosić kobietę na pierwszą randkę? Meninfo podpowiada
Pierwsza randka to wyjątkowa okazja, która może zadecydować o przyszłości Waszej znajomości. Wybór odpowiedniego miejsca jest kluczowy, ponieważ ma wpływ na atmosferę spotkania i to, jak oboje będziecie się czuć. Warto więc dobrze przemyśleć tę decyzję i wybrać miejsce, które sprzyja rozmowie i budowaniu relacji.
Zaobserwować też można, że pies nabywa w przekonaniu swoich właścicieli prawa stawiające ich na równi z... człowiekiem.
Psy siedzą, ludzie stoją
Ostatnio jedna z facebookowiczek zwróciła uwagę na kilka sytuacji, których była obserwatorką - pies z właścicielkami zajmowali dwa miejsca siedzące w warszawskiej komunikacji. Do jednej z sytuacji doszło w autobusie 138 na Targówku. W dużym skrócie: pani w średnim wieku z psem obok na podwójnym siedzeniu. Nad nimi stojący pasażer, który nie miał tyle szczęścia, żeby wygodnie móc się rozsiąść. Jak twierdzi interneutka, we właścicielce psa było zero refleksji, żadnej reakcji i zwykłej uprzejmości wobec pozostałych pasażerów, którzy zmuszeni byli do stania. W dyskusji pod jej wpisem inni wyrażali też oburzenie, że po psie nie usiądą, chociażby ze względu na obecność pozostawionej na siedzeniu sierści, błota z łap czy bakterii kałowych.
Druga sytuacja, z którą spotkała się facebookowiczka miała miejsce na linii 102. Tam z kolei dość duży i groźnie wyglądający czarny pies na smyczy (jednak bez kagańca) zajął dwa miejsca siedzące. Właściciel również nic sobie z tego nie robił. Jak wyjaśnia nam kobieta, sama ma psa, jednak takie zachowanie jest dla niej niezrozumiałe i niedopuszczalne.
Jak zareagował Facebook?
Wielu komentujących uważa, że właściwie nic się nie stało. Niektórzy nawet przekonują, że pies jest czystszy i ważniejszy od... człowieka.
- Lepszy pies niż żul, co sra i sika pod siebie korzystając z tego siedzenia - czytamy jeden z komentarzy, który - nie wiedzieć czemu - zyskał ponad 130 polubień.
- Skoro dzieci z cieknącą i śmierdzącą zawartością pieluchy mogą, to czyste i oswojone psy tym bardziej mogą - z rozbrajającą szczerością wypalił kolejny komentujący.
- Wielu pasażerów zachowuje się o niebo gorzej niż zwykły pies... Głośne rozmowy przez telefon, często używanie "łaciny" w marnym wydaniu, nieświeży zapach od pocenia się itd., itp. - czytamy kolejny komentarz. Byli też komentujący kompletnie nie akceptujący takich sytuacji, uważając je za niedopuszczalne.
Co na to warszawski ZTM?
Komentujący zastanawiali się, czy kierowca miał prawo wyprosić z autobusu pasażera z psem za to, że jego pupil leżał na fotelu pasażera w dodatku bez kagańca. Jedni uważali, że tak, sympatycy psów odpowiadali, że to bezprawne. A jak jest naprawdę? Zapytaliśmy ZTM i jak się okazuje zwierzęta nie mogą zajmować miejsc siedzących. Mało tego! Obowiązujące przepisy porządkowe są dużo bardziej restrykcyjne dla właścicieli psów, bo np. mówią o tym, że przewożenie zwierząt jest możliwe tylko wtedy, kiedy np. pies nie będzie utrudniał przejścia i nie będzie narażał na szkodę osób i mienia innych pasażerów. Psy w komunikacji miejskiej muszą też być na smyczy i posiadać założony kaganiec. Za złamanie regulaminu i na żądanie obsługi pojazdu, pracowników nadzoru ruchu lub kontrolerów biletów, pasażer jest zobowiązany opuścić pojazd wraz z przewożonym zwierzęciem.
DB
.