Okradziono strażaków z Białołęki. "Ręce opadają"
12 lipca 2019
Złodzieje znowu górą. Zbierane przez ochotniczą straż pożarną pieniądze poszły w błoto.
Ochotnicza Straż Pożarna Warszawa-Białołęka donosi, że złodzieje spuścili paliwo z zaparkowanego pod gołym niebem pojazdu oraz uszkodzili klapę od akumulatorów.
- Ręce opadają. Auto zostało unieruchomione, a ciężko zbierane przez nas fundusze na utrzymanie jednostki znów okazały się bezwartościowe - piszą strażacy.
Po co Białołęce ochotnicza straż pożarna?
Działają już niemal rok, jednak cały czas w domu jednego ze strażaków. Białołęccy ochotnicy chcieliby wybudować strażnicę. Uważają, że najlepsza byłaby lokalizacja przy Płochocińskiej. Innego zdania są władze dzielnicy.
To nie pierwszy raz, gdy białołęcka OSP padła ofiarą kradzieży. W maju ubiegłego roku, gdy samochody nocowały na terenie jednej z firm przy Księcia Ziemowita na Targówku Fabrycznym, złodzieje zabrali m.in. narzędzie do torowania przejścia, węże i prądnice.
Pechowa OSP
Białołęcka ochotnicza straż pożarna zaczęła organizować się w 2015 roku, na strażnicę upatrując sobie należącą do samorządu ziemię na rogu Płochocińskiej i Spedycyjnej. Ratusz uznał, że to zły pomysł. Po pierwsze dlatego, że w zachodniej części dzielnicy istnieją dwie remizy Państwowej Straży Pożarnej (przy Modlińskiej i Czarodzieja). Po drugie: na Białołęce jest bardzo mało publicznych terenów i każdy z nich jest na wagę złota.
(dg)
.