Najsłynniejsza "złota rączka" w Warszawie
18 stycznia 2016
Choć działa na Tarchominie, słyszała o nim cała Polska. Wszystko za sprawą jednego zdjęcia, które od trzech lat wisi w białołęckiej przychodni, a które dopiero teraz znalazło się w internecie.
Jakie? Pan Józef jest "złotą rączką", a że lubi majsterkować postanowił swoimi umiejętnościami podzielić się z innymi. - W czerwcu 2013 roku wywiesiłem ogłoszenie w przychodni, że chętnie w drobnych naprawach pomogę osobom starszym, schorowanym, niepełnosprawnym czy samotnym matkom. Jedyny koszt to "ryczałtowe" dziesięć złotych za dojazd, bo czasem trzeba pojechać do sklepu kupić materiały, uszczelki czy inne rzeczy, które trzeba wymienić. Za samą pracę nie biorę nic - bo to dla mnie przyjemność.
Przez te trzy lata pan Józef nie miał zbyt dużo roboty. - Może z siedemdziesiąt zgłoszeń się trafiło, ale to nie jest tak, że mam grafik zapełniony na pół roku naprzód - mówi. - Zresztą nawet teraz, kiedy o tym ogłoszeniu się zrobiło głośno, choć bez mojej wiedzy, nie ma jakiegoś wielkiego "ruchu". Ale to nie ma znaczenia, bo pomoc w naprawach nie jest źródłem mojego dochodu, ja to po prostu lubię.
Zresztą nasz bohater lubi nie tylko drobne prace, ale po prostu ludzi. - Zdarza się i tak, że naprawa jest błahostką, a ludzie dzwonią głównie po to, żeby mieć kontakt z drugim człowiekiem. Więc jak się już uwinę z wymianą baterii kranowej, to zdarza się, że dłużej rozmawiam...
Złota rączka ogranicza swoje wizyty do Tarchomina i Nowodworów. - Tylko raz pojechałem na Bródno, do niepełnosprawnej osoby, która dostała mój numer od znajomych. Bo mój anons jest - a w zasadzie był, bo teraz rozszedł się po całym internecie - tylko w przychodni na Milenijnej, więc częściej polecają mnie sobie ci, u których już wcześniej byłem. Ale poza tym działam lokalnie.
Całym szumem wokół siebie pan Józef jest już zmęczony. Nie chce zdjęć. - Dzwonią do mnie różne redakcje, rozmawiałem chyba ze wszystkimi rodzajami mediów, a mnie wcale nie zależy na rozgłosie - mówi. - Robię to, co lubię i przy okazji pomagam innym. Co w tym ciekawego?
Ano właśnie chyba to, że takich bezinteresownych osób brakuje.
Wiktor Tomoń