Co się dzieje w Akademii Policji w Szczytnie. "Żegnałem się już z dziećmi"
Paweł i Mariusz - dwóch byłych funkcjonariuszy policji, którzy odważyli się mówić o mobbingu i dyskryminacji w Akademii Policji w Szczytnie. Ich historie to opowieści o walce z systemem, który zamiast chronić, zdaje się ich niszczyć. Obydwie sprawy są przedmiotem prokuratorskiego śledztwa, jednak sami zainteresowani nie kryją wątpliwości co do skuteczności działań wymiaru sprawiedliwości - donosi Onet.
Zgłosił mobbing, stracił pracę
Paweł, były funkcjonariusz z wieloletnim doświadczeniem, opowiada Onetowi o swoim dramacie. Po latach pracy w Akademii Policji w Szczytnie, gdzie pełnił funkcję nauczyciela akademickiego, zdecydował się zgłosić mobbing, którego miał doświadczać ze strony swojej przełożonej - dyrektor instytutu. W odpowiedzi na skargę, komendant-rektor uczelni, nadinspektor Agata Malasińska-Nagórny, wszczęła wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Wkrótce potem Paweł został zwolniony ze służby.
- W instytucie dochodziło do dyskryminacji policyjnych nauczycieli, którzy byli traktowani jak pracownicy drugiej kategorii w porównaniu do nauczycieli cywilnych - wyjaśnia Paweł. - Zgłaszanie nieprawidłowości wiązało się z szykanami, groźbami i plotkami. To odbiło się na moim zdrowiu - dodaje.
Zwolnienie Pawła nastąpiło 1 lipca 2025 roku, rzekomo z powodu "ważnego interesu służby". Jednak były policjant uważa, że decyzja była motywowana osobistym interesem rektor-komendant, która chciała pozbyć się problemu. - Zwalniając mnie, przerwano postępowania dotyczące mobbingu i dyscyplinarne - mówi Paweł. Zaznacza, że jako sygnalista powinien być chroniony przed zwolnieniem, co gwarantuje ustawa o sygnalistach.
"Gdybym został, zniszczyliby mnie"
Mariusz, drugi z policjantów, również doświadczył mobbingu w akademii. Pracował jako instruktor strzelania w zakładzie wychowania fizycznego. - Gnębił mnie starszy kolega, który od lat uprzykrzał życie młodszym funkcjonariuszom - opowiada. - Kiedy zgłosiłem problem przełożonym, usłyszałem, że powinienem się z nim pogodzić. To było przyzwolenie na dalsze dręczenie.
Presja, wyzwiska i niestosowne żarty doprowadziły Mariusza do poważnych problemów zdrowotnych. - Trafiłem do szpitala dwa razy. Stres mnie wyniszczał - wspomina. W końcu zdecydował się zgłosić mobbing. Komisja antymobbingowa nie stwierdziła jednoznacznie mobbingu, ale zaleciła przeprowadzenie działań naprawczych. Mariusz nie doczekał się jednak poprawy sytuacji. Ostatecznie przeniósł się do wojska. - Gdybym tam został, zniszczyliby mnie - podsumowuje.
Prokuratura bada sprawę
Obie sprawy trafiły do Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Śledczy sprawdzają doniesienia o niedopełnieniu obowiązków i przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy Akademii Policji w Szczytnie. W śledztwie status pokrzywdzonych mają na razie Paweł i jedna z policjantek, która wciąż pracuje w akademii.
Mariusz, choć złożył zawiadomienie o mobbingu, przez 10 miesięcy nie otrzymał informacji o postępach w swojej sprawie. Dopiero po interwencji dziennikarzy dowiedział się, że dochodzenie zostało wszczęte.
Stanowisko MSWiA i policji
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Komenda Główna Policji twierdzą, że zwolnienia Pawła i Mariusza były decyzjami ich przełożonych, a nie działaniami odwetowymi. MSWiA podkreśla, że nie podejmowało działań w sprawie mobbingu, ponieważ sprawą zajmuje się prokuratura.
Rzecznik Akademii Policji w Szczytnie zaznaczył, że zwolnienie Pawła było spowodowane jego "długotrwałą nieobecnością", a wobec jego przełożonych nie stwierdzono podstaw do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych. Podobnie w przypadku Mariusza - komisja antymobbingowa nie uznała jego skargi za wystarczającą do podjęcia dalszych działań.
Fikcyjna ochrona sygnalistów?
Sprawy Pawła i Mariusza rzucają cień na funkcjonowanie systemu ochrony sygnalistów w polskiej policji. - Moja sprawa pokazuje, że ochrona sygnalistów to fikcja - mówi Paweł. Obaj funkcjonariusze są zgodni: system, który miał ich chronić, zawiódł. Teraz czekają na rozstrzygnięcia prokuratury, choć nie kryją obaw, że sprawiedliwość może nigdy nie nadejść.
Źródło: onet.pl







































