Krzyczące dziecko królem autobusu. "Nie bójmy się przeprosić"
11 kwietnia 2018
- Przesyłam nagranie fragmentu koncertu, w którym przymusowo brałem udział - pisze czytelnik. - Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie mogą po prostu przeprosić, zamienić dwóch słów z innymi pasażerami i oczyścić atmosfery.
Nadesłane przecz czytelnika nagranie zostało wykonane w autobusie jadącym Modlińską. Według jego relacji niemal przez całą drogę w pojeździe odbywał się "koncert" w wykonaniu płaczącego w wózku dziecka. Matka nie reagowała, zaś inni pasażerowie teatralnie wzdychali, zakładali słuchawki albo patrzyli na wózek z oburzeniem.
- Sam mam małe dzieci i wiem, że czasem to nie jest takie proste, żeby je uciszyć - czytamy w przesłanym do redakcji e-mailu. - Fakt jest jednak faktem. Takie zachowanie mojego dziecka przeszkadza innym pasażerom, a także kierowcy autobusu, i to moim zadaniem jest rozwiązanie problemu. Kiedy jestem w takiej sytuacji i wiem, że dziecka nie dam rady uciszyć, przepraszam inne osoby, wyjaśniam, że jedziemy np. do lekarza i mówię, gdzie wysiadamy. Nie spotkałem się jeszcze z negatywną reakcją. Ludzie zawsze reagują ze zrozumieniem a atmosfera od razu się oczyszcza. Apeluję do wszystkich: nie bójmy się przeprosić.
Temat budzi emocje
O dzieciach hałasujących w pojazdach komunikacji miejskiej pisaliśmy po raz ostatni w listopadzie. Między czytelnikami wywiązała się wówczas wyjątkowo długa dyskusja, w której obie strony przerzucały się argumentami (i nie tylko). Oto przykładowe komentarze.
- Ludzie! Co się z wami dzieje? Nie sądzę, że mama płaczącego dziecka nie czuje zakłopotania w takiej sytuacji. Komunikacja jest dla wszystkich. Nikt nie zaknebluje dziecka.
- A trochę empatii dla ludzi, którzy mogą się źle czuć, może ich boleć głowa, mogą być zmęczeni? Tylko matce i dziecku należy się empatia? Wszystko ma swoje zdrowe granice.
(red)