"Ludzie stoją w korkach, bo inni chcą jechać wygodnie". Buspasy niesprawiedliwe?
17 kwietnia 2018
Daty wyborów samorządowych jeszcze nie znamy, ale kampania wyborcza trwa w najlepsze. Prawdopodobny kandydat Wolności na prezydenta Warszawy znów zaskakuje.
Gdy kandydował na prezydenta miasta osiem lat temu, zapowiadał wstrzymanie wszystkich inwestycji tramwajowych i sugerował, że tunel kolei średnicowej warto przebudować na drogowy. Teraz Janusz Korwin-Mikke, były poseł i prezes Wolności, znowu zabrał głos w temacie komunikacji miejskiej.
Niesprawiedliwość?
- Jesteśmy przeciwni przywilejom grupowym? Załatwianiu sobie spraw poza kolejką? - pyta retorycznie. - A czym innym jest jazda buspasem? Ludzie stoją w gigantycznych korkach przez to, że niektórzy chcą sobie jechać wygodnie. W dodatku ci, co stoją w korkach, dopłacają do ich biletów!!!
Umieszczony na Twitterze wpis o tej treści natychmiast spotkał się z reakcją stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które niedawno zaproponowało wyznaczenie buspasów na większości szerokich dróg w Warszawie.
- Dzięki nim więcej osób korzysta z transportu publicznego i nie jedzie autem, więc korki się zmniejszają, a nie zwiększają - pisze MJN. - Przepustowość trasy Łazienkowskiej, W-Z i Alej Jerozolimskich się zwiększyła po wytyczeniu buspasów. Korwin to Janusz polityki transportowej. Autobusy i tramwaje niezależnie od pory dnia jadą ze średnią prędkością 21-23 km/h i pokonują odcinek Targowa - pl. Bankowy w 7 min. Prędkość aut spada w szczycie do 5,4 km/h a przejazd z centrum na Pragę może potrwać powyżej 20 min.
Jakie są fakty?
Do krytyki buspasów nie przyłączyłaby się przytłaczająca większość inżynierów transportu, którzy uważają to rozwiązanie za jedną z najlepszych metod usprawniania przepływu osób w wielkich miastach. Obecnie najdłuższe buspasy w Warszawie znajdują się na ciągu Radzymińska - al."Solidarności" - most Śląsko-Dąbrowski (prawie 7,5 km) oraz na trasie Łazienkowskiej (7,4 km). Trwają przymiarki do wyznaczenia kolejnych, m.in. na trasie Prymasa Tysiąclecia w kierunku Dworca Zachodniego.
Korwin-Mikke ma jednak rację pisząc, że kierowcy dopłacają do biletów pasażerów autobusów. Koszty funkcjonowania komunikacji miejskiej są w ponad 2/3 pokrywane z podatków warszawiaków. Sprzedaż biletów pozwala na pokrycie tylko 1/3 wydatków. Upraszczając można więc powiedzieć, że na wolnym rynku przejazd autobusem albo tramwajem w standardzie oferowanym przez ZTM kosztowałby kilkanaście złotych.
Idą wybory
Korwin-Mikke to jeden z dwóch niemal pewnych kandydatów na fotel prezydenta Warszawy, obok posła Rafała Trzaskowskiego z PO. Kandydował już kilkakrotnie, po raz ostatni w 2010 roku. Zdobył wówczas niespełna 4% głosów.
Swojego kandydata zapewne wystawi także MJN. Nie wiadomo jeszcze, kto nim będzie.
(jg)