Czego potrzebuje Warszawa?
12 września 2005
Od 14 lat reprezentuję w parlamencie Warszawę i region stołeczny. Postanowiłem też kandydować z Warszawy do Senatu, bo trzeba dokonać wielkiego wysiłku, aby zabezpieczyć interesy Warszawy i otaczającego regionu w Narodowym Planie Rozwoju.
Andrzej Wielowieyski |
Jako przewodniczący stowarzyszenia "Me-tropolia Warszawa", które zrzesza gminy regio-nu stołecznego, zabiegam usilnie o nadrobienie opóźnień i przyjęcie wspólnej strategii dla re-gionu. Władze stolicy nie odmawiają współpra-cy, ale nie były dotąd w stanie podjąć decyzji i straty grożą coraz większe. Inne wielkie miasta są w tym zakresie lepiej przygotowane, a Wro-cław ma od dwóch lat wspólną strategię i dobrą współpracę z sąsiednimi gminami. Rozwój będzie tam bardziej widoczny, a warunki życia będą się poprawiać znacznie szybciej niż u nas.
Wszystkim nam zależy, żeby Warszawa była piękna i żeby można w niej było lepiej żyć. Niezbędne jest do tego znacznie lepsze zarzą-dzanie miastem oraz warunki dla obywatelskich inicjatyw i kontroli. Zgodnie z podstawową zasadą Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego prawdziwy samorząd działa przez organy władzy, które znajdują się najbliżej obywateli. Niestety sprzecznie z tą zasadą 3 lata temu samorząd warszawski został w wyniku zabiegów SLD i prezydenta Piskorskiego zcentralizowany, a gminom i dzielnicom odebrano znaczną część kompetencji i pieniędzy. Spowodowało to utrudnienia i większe skomplikowanie działania administracji (trzeba się częściej odwoływać i załatwiać sprawy na wyższym szczeblu). Mieszkańcy wszystkich dzisiejszych dzielnic obrzeża w masowych konsultacjach lub referendach wypowiedziały się zdecydowanie przeciw centralizacji samorządu. Warto też pamiętać, że prawie wszyscy warszawscy radni z różnych partii przed centralizacją się bronili. Bolesne było potem ograniczenie środków dla dzielnic, zwłaszcza znaczne zmniejszenie inwestycji. Było to szczególnie dotkliwe dla dzielnic obrzeża takich jak Białołęka, Targówek, Bielany, czy Rembertów i Wawer. Szkoda, bo w poprzednich latach samodzielne gminy obrzeża stolicy znacznie odrobiły opóźnienia w rozwoju i wiele zaniedbań było usuwanych.
Dziś bezwzględnie konieczne jest wyraźne określenie w statutach miasta i dzielnic ich kompetencji i wyposażenie ich w odpowiednie środki. Brak tego okreś-lenia powoduje z reguły przewagę interesów śródmieścia nad interesami obrzeży. Odpowiednia ustawa została uchwalona przez Sejm ale Prezydent RP przesłał ją do zaopiniowania do Trybunału Konstytucyjnego, co znowu grozi komplikacjami.
Demokratyczne wybory są ważną okazją, aby upomnieć się o najważniejsze potrzeby i prawa obywateli. Trzeba wybrać do Sejmu i Senatu tylko tych kandy-datów, którzy nie tylko będą obiecywać jakąś poprawę. Potrzebujemy takich posłów i senatorów, którzy będą także walczyć o bardziej demokratyczny ustrój stolicy i o większe prawa dla obywateli oraz skuteczną kontrolę administracji publicznej w zakresie edukacji, zdrowia, bezpieczeństwa, itd. Wymaga to jednak odejścia od partyjniactwa. Wyborcza walka o władzę jest zrozumiała, ale musimy przyjąć, że na szczeblu miasta, a zwłaszcza dzielnic nie władza i układy partyjne są najważniejsze, a sprawy mieszkańców. Nasze warszawskie doświadczenia (a po-dobnie jest w wielu krajach) wskazują, że miejscowe stowarzyszenia, porozumienia międzyparafialne, czy inne lokalne inicjatywy mogą dobrze współdziałać z przed-stawicielami różnych partii zupełnie niezależnie od tego jaki jest układ koalicyjny w rządzie lub we władzach stolicy. Oczywiście mogą być konflikty, ale głównie wtedy, gdy władze stołeczne nie chcą respektować potrzeb, woli i samorządności dzielnic.
Materiał Komitetu Wyborczego Partii Demokratycznej demokraci.pl