Rewolucja w WSM. Prezes Różewska odwołana

- Zeszłego wieczoru po raz ostatni zaszło słoneczko i już więcej nie wróci. Nie wróci! Skończyły się rządy i kult jednostki. Nie pomogły łzy, infantylne wywody, białe garsonki, ani czerwone róże. Budżet obywatelski nie dla wszystkich. Dobre projekty lądują w koszu
Stare place zabaw, nierówne chodniki, zaniedbana zieleń - z terenów największych spółdzielni mieszkaniowych korzystają wszyscy, bo najczęściej są ogólnodostępne. Zgłoszone do budżetu obywatelskiego projekty mogły realnie poprawić życie tysięcy mieszkańców. Ale nie trafią nawet pod głosowanie. Skończyła się pewna epoka, na którą mieszkańcy czekali od lat - komentuje facebookowy profil Stowarzyszenie Zatrasie, prowadzony przez osiedlowego aktywistę Wiktora Zająca. Jego zdaniem mieszkańcy mieli już dość braku transparentności, niewystarczającej dbałości o stan techniczny bloków, problemy z komunikacją, brak nowoczesnych rozwiązań, a także napięcia i konflikty między zarządem, Radą Nadzorczą a mieszkańcami.

Różewska: "Skok na WSM ludzi Pietruczuka"

- Ponieważ w tym roku przechodzę na emeryturę, to spodziewałam się, że na jesieni tego roku przekażę spółdzielnię w normalnym trybie. Mój następca byłby wybrany w drodze konkursu i byłaby to osoba, która ma pełną wiedzę o spółdzielni a jednocześnie byłaby sprawnym menadżerem. A jak potoczą się teraz losy WSM? Nie wiem, życzę spółdzielni jak najlepiej. WSM pozostawiam w dobrej kondycji, sporo spraw jest już uruchomiona, jeśli chodzi np. o remonty, pożyczki na preferencyjnych warunkach skrojone dla spółdzielni, pozwolenie na budowę przy Lindego, bo WSM nie stać na zaniechanie tej inwestycji. To co zaszło, a więc moje odwołanie, to "skok na spółdzielnię", która jest w bardzo dobrej kondycji, jest to dobry podmiot gospodarczy i jest "dużo do wzięcia" - przekonuje w rozmowie z nami prezes Różewska. A kto miałby zrobić ów "skok"?

- To nie spółdzielcy zadecydowali o moim odwołaniu a bardziej pełnomocnicy działający z ramienia burmistrza Bielan i jego zaplecza politycznego - mówi bez ogródek Barbara Różewska. - I to im się udało. Szacuję, że zebrali około 300 pełnomocnictw. Widać to było na Walnym Zgromadzeniu, kiedy tylko dwa punkty głosowania były w zainteresowaniu tych ludzi a więc wybór Rady Nadzorczej i moje odwołanie. Po tych punktach wszyscy ci ludzie wychodzili z sali, więc to jest najlepszy dowód na to, że było to działanie zorganizowane. Ci ludzie mieli dwa zadania: wybrać ludzi pana burmistrza i mnie odwołać. To było najważniejsze - wyznaje Różewska.

Otoczenie Pietruczuka odpiera zarzuty

Zgoła odmiennego zdania jest osoba mocno osadzona w strukturach stowarzyszenia "Razem dla Bielan", a więc środowiska politycznego burmistrza Grzegorza Pietruczuka, która poprosiła, aby nie wplątywać jej nazwiska w tę sprawę.

- Prezes Różewska sama sobie jest winna. Nie słuchała, czy wręcz ignorowała głosy spółdzielców. Przypuszczam, że nie do końca wie, na czym polega istota działalności spółdzielni. Próbowałem wytłumaczyć jej, że spółdzielczość to nie kapitał a ludzie. A przecież WSM, to ogromna spuścizna mająca ponad sto lat, której nie można traktować jak zwykłej korporacji. Nie słuchała. Zamiast na siłę forsować nowe inwestycje mieszkaniowe zachowując się przy tym jak deweloper, powinna pieniędzy na działalność spółdzielni poszukać gdzieś indziej, np. w ograniczeniu wysokich kosztów administracji czy horrendalnie drogiej obsługi prawnej. Natomiast te zarzuty, że niby nasze bielańskie środowisko załatwia pełnomocnictwa, by przejąć władzę w WSM, aż trudno je komentować. Czy pani prezes sama nie robiła tego w przeszłości? - kończy pytaniem retorycznym nasz rozmówca.

REKLAMA

Liczby, które pogrążyły prezes Różewską

Za udzieleniem absolutorium Barbarze Różewskiej zagłosowały 202 osoby, 435 było przeciw, zaś 17 się wstrzymało. Za wnioskiem o odwołanie Barbary Różewskiej z funkcji prezesa Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zagłosowały aż 428 osoby, 171 było temu przeciwnych a 19 wstrzymało się. Jeśli wierzyć szacunkom prezes Barbary Różewskiej odnośnie liczy około 300 pełnomocników, którzy działali za jej odwołaniem, to z arytmetyki wychodzi, że gdyby nie brali oni udziału w głosowaniu, to najpewniej nadal rządziłaby wielką warszawską spółdzielnią.

DB