Zabił, bo był winien 10 tysięcy złotych?
8 kwietnia 2011
Dwa tygodnie temu Białołęka przeżyła szok. Szef komisariatu na Myśliborskiej i były zastępca komendanta policji w Legionowie usłyszał zarzut zabójstwa biznesmena pod Legionowem. Prawdopodobnie było to morderstwo na tle finansowym. Policjantowi grozi dożywocie.
Komendant zatrzymany
Mariusza W. zatrzymano w czwartek 24 marca. Na niekorzyść policjanta przema-wiają zeznania świadków. Wskazują, że miał się spotkać z biznesmenem. Niewy-kluczone, że w czasie zabójstwa oddał do Dariusza S. strzały ze służbowej broni. Broń jest badana i na razie nie wiadomo, czy to z niej oddano strzały.Rozczłonkowane i spalone szczątki biznesmena odnaleziono pod Kałuszynem w gminie Wieliszew. Poszukiwania rozpoczęto po tym, jak do jednego z gospodarstw pies przyniósł ludzką dłoń. Policjanci znaleźli ciało przy wypalonym ognisku. Po ba-daniach okazało się, że są to zwłoki 51-letniego Dariusza S., przedsiębiorcy spod Ciechanowa, który robił interesy w Legionowie. Działał on m.in. w branży nieru-chomości. Ocalałe szczątki jego ubrania rozpoznała rodzina. Biegli znaleźli w jego ciele kilka ran postrzałowych.
Zaginięcie Dariusza S. zgłosiła jego żona 11 lutego. Poszukiwali go policjanci oraz fundacja Itaka. Jakiś czas później na Białołęce znaleziono terenowy samochód należący do mężczyzny.
Niejasne interesy
Po odnalezieniu zwłok śledczy zaczęli sprawdzać znajomych Dariusza S. Mężczyzna prowadził interesy na rynku nieruchomości, m.in. skupował ziemię, ale posiadał także lokale handlowe, które wynajmował sklepikarzom. Jak ustalono, był dobrym znajomym komendanta Mariusza W. Znali się z Legionowa, gdzie mieszkał Dariusz S., zanim przeprowadził się pod Ciechanów. Żona komendanta komisariatu na Białołęce wynajmowała od niego lokale, w których prowadziła sklepy. Biznesmen miał też pożyczać pieniądze oficerowi. Jak mówi się nieoficjalnie, najprawdopodob-niej to właśnie 10 tys. zł za wynajem lokali było przyczyną zabójstwa. Prokuratura jednak na razie tego nie potwierdza i odmawia wszelkich informacji.Dał się we znaki współpracownikom
Były komendant miał nienajlepszą opinię wśród swoich podwładnych. Jak opowia-dają, wykorzystywał on policję do prywatnych celów, woził radiowozem towar do sklepu. - Nikt nie reagował na jego zachowanie, a zwracano na to uwagę jego prze-łożonym. Jako policjant miał też czasami stać za ladą sklepu prowadzonego przez swoją żonę. Był karany dyscyplinarnie. Z funkcji zastępcy komendanta powiato-wego w Legionowie został odwołany właśnie za swoje wyczyny - opowiada nam anonimowo jeden z funkcjonariuszy.Policjanci są w szoku
Mariusz W. stracił stanowisko szefa białołęckiego komisariatu. Komendant stołeczny na podstawie przedstawionych dowodów zawiesił oficera i wszczął postępowania dyscyplinarne. - Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść. Wszyscy jesteśmy zszo-kowani, to pierwszy przypadek, by tak wysoko postawionemu oficerowi postawiono zarzut zabójstwa - mówi jeden z podwładnych. Jego zdaniem, nic nie wskazywało na to, by mógł mieć motyw do popełnienia takiej zbrodni. Był osobą majętną i nikt nie słyszał o tym, by miał problemy finansowe. Dodaje, że jeszcze jakiś czas temu Mariusz W. był przekonany, że wkrótce awansuje. Miał mieć podobno w tej sprawie poparcie w kierownictwie Komendy Stołecznej.Matt