Urzędnicy się wożą
6 marca 2009
Urzędy miały oszczędzać na paliwie, jednak trudno zrezygnować z luksusowego auta i przesiąść się do gorszego lub zatłoczonej komunikacji miejskiej.
W porównaniu z innymi dzielnicami Bemowo w 2008 roku wydało na paliwo du-żo. Znacznie więcej niż np. o wiele bardziej rozległa i oddalona od placu Bankowe-go Białołęka.
- Na paliwo wlewane do prywatnych samochodów urzędników, czyli tzw. ry-czałty samochodowe, w ubiegłym roku wydaliśmy 95 tys. zł. Ryczałty przyznawane były jedynie pracownikom wydziałów, którzy muszą pracować w terenie, jak np. urzędnicy wydziału infrastruktury - informuje rzecznik dzielnicy Krzysztof Zygrzak.
W budżecie na bieżący rok zaplanowana została kwota 79 tys. Nie zostanie jednak wydana. Gdy zbieraliśmy informacje do tego artykułu i dopytywaliśmy, ilu bemowskich urzędników ma ryczałty, niespodziewanie zadzwonił rzecznik dzielnicy i poinformował, że burmistrz Jarosław Dąbrowski podjął decyzję, że urzędnicy w ogóle w tym roku nie otrzymają ryczałtów samochodowych.
- Były one już przydzielone, ale nie zostały jeszcze podpisane umowy. W związku z tym ryczałtów na Bemowie w tym roku nie będzie - mówi Krzysztof Zygrzak.
Oprócz ryczałtów dzielnica jeszcze tankuje do służbowych samochodów będą-cych w gestii głównie zarządu dzielnicy. W zeszłym roku nasi włodarze zatankowali za 30 tys. Bemowo dysponuje czterema autami służbowymi: Daewoo Leganza (2000 r.), Opel Vivaro (2002), Renault Laguna (2005), VW Passat (2008).
Internauci liczą
Po publikacji "Życia Warszawy" uczestnicy stołecznych forów podliczali urzędnicze kilometry. Używając ich wzorów liczymy i my: na jednym baku sporo spalający samochód jedzie 700 km, a bak kosztuje ok. 180 zł. Zobaczmy zatem, ile jeździli urzędnicy w 2008 roku. 95 tys. plus 30 tys. daje 125 tys. Dzielimy na 180 zł i mamy ponad 694 pełne baki. Na każdym robimy 700 km, czyli razem prawie 486 tys. km. Dzielimy dalej na ok. 250 dni roboczych w roku i okazuje się, że be-mowscy urzędnicy pokonują dziennie łącznie 1943 km.Z Powstańców Śląskich do miejskiego ratusza jest 7 km, czyli bemowscy urzędnicy jadą 130 razy na plac Bankowy i z powrotem doliczając nawet trochę na poszukiwanie miejsca parkingowego.
Licząc inaczej 90 tys. dzielimy na 150 zł (tyle wynosi średni ryczałt miesięczny np. na Targówku) i dalej na 12 miesięcy. Wychodzi, że aż 50 urzędników ma ry-czałty, gdzie wartość zatankowanej benzyny da się przeliczyć na ok. 580 km mie-sięcznie.
Agnieszka Pająk-Czech, oko
Nasz komentarz
Ryczałty samochodowe to dość dziwaczny twór. Nie wymyślił ich samorząd Bemo-wa. Wynikają z przepisów Ministerstwa Finansów. Gołym okiem widać jednak, że wydawane kwoty nijak się mają do przejechanych kilometrów, a brana w nich pod uwagę tzw. amortyzacja samochodu prywatnego to czysta teoria.Jeżeli burmistrz liczył tak samo, jak my, to nie dziwimy się, że postanowił to przeciąć. Oby jednak nie było to zagranie pod publiczkę, które skończy się np. pod-wyżkami dla urzędników, aby zrekompensować im "stratę".