Szaleństwo na osiedlu Ruda. "Nic o nas bez nas"
17 listopada 2016
Masowe protesty, wzajemne oskarżenia, dużo złej krwi i zszarganych nerwów. Co się dzieje przy Klaudyny?
- Nic o nas bez nas! - transparenty o takiej treści stały się w ostatnich tygodniach nieodłącznym elementem krajobrazu osiedla Ruda. Stosunki między rosnącą liczbą mieszkańców a władzami spółdzielni były napięte od lat, ale nigdy wcześniej sprawie nie towarzyszyły tak duże emocje. Wszystko z powodu budowy krótkiego "ciągu pieszo-jezdnego", którego przeznaczenie pozostaje dla mieszkańców zagadką.
Istniejąca od 26 lat Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa "Ruda" zarządza m.in. 18 blokami przy Klaudyny i Gwiaździstej, w których znajduje się ponad 3200 mieszkań. W ich bliskim sąsiedztwie powstaje dwupiętrowy pawilon handlowy. Jego inwestorem jest spółka Fortuna Familia Ciota, z którą władze spółdzielni zawarły porozumienie. Razem z budynkiem powstał 40-metrowy fragment "drogi" z kostki, który zastąpił chodnik i część trawnika. Zdaniem mieszkańców miał to być dojazd dla samochodów dostawczych, ale zarząd spółdzielni twierdzi coś zgoła innego.
- To od początku miał być ciąg pieszo-jezdny, z którego skorzystają np. rodzice z wózkami dziecięcymi, a w razie potrzeby przejadą tamtędy służby ratunkowe - przekonuje Dariusz Śmierzyński, prezes SBM Ruda. - Poza tym sąsiedni parking ma już 150 miejsc, a tylko jeden wyjazd.
- Znaki drogowe zakazujące ruchu samochodów stanęły tuż przed protestem, a uniemożliwiające wjazd zapory zamontowano rano, kilka godzin przed przyjazdem radnych na wizję lokalną - mówi uczestniczka protestu. - Rozwieszane na klatkach zaproszenia na spotkanie z radnymi dzielnicy masowo znikały, a na Facebooku w obronie spółdzielni stają fałszywe konta, opatrzone kradzionymi z Internetu zdjęciami.
Zgodnie z aktualnym oznakowaniem na nowy fragment "ciągu pieszo-jezdnego" nie mogą wjeżdżać żadne samochody, a nawet rowery. Ponieważ brakuje tabliczki "nie dotyczy służb miejskich", zakaz ruchu na "drodze pożarowej" dotyczy nawet wozów straży pożarnej.
W niedzielę 6 listopada na osiedlu protestowało ponad 200 osób, zaś 14 listopada mieszkańcy licznie wzięli udział w posiedzeniu komisji architektury rady dzielnicy. Powołując się na zapis w akcie notarialnym protestujący wciąż twierdzą, że w przypadku zmiany oznakowania nowym "chodnikiem" mogłyby pojechać nawet ciężarówki.
Niezdrowe emocje udzieliły się także uczestnikom komisji. Przed spotkaniem osoba z władz spółdzielni podejrzliwie pytała, kto zaprosił media i czy telewizja sfilmuje całe spotkanie, zaś zgromadzeni w szkole podstawowej przy Rudzkiej mieszkańcy osiedla nagradzali wypowiedzi brawami lub karali buczeniem.
- Nie ma o czym dyskutować, bo to droga do obsługi pawilonu - wołał Jan Zaniewski, radny Bielan i były prezes SBM Ruda - Po 14 latach milczenia wracam do gry, bo nie spodziewałem się czegoś takiego. Ja wracam do gry! - krzyczał radny, odmawiając oddania głosu głosu. Ostatecznie ogłosił, że opuszcza obrady i przesiadł się na krzesło mieszkańca.
- Zebraliśmy się na wyraźną prośbę mieszkańców - przypomina przewodniczący komisji architektury Daniel Pieniek. - Mam nadzieję, że po tym spotkaniu rozpocznie się dialog pomiędzy władzami spółdzielni a mieszkańcami. Niezależnie od tego skierowałem do nadzoru budowlanego pismo z prośbą o skontrolowanie budowy pawilonu handlowego oraz "ciągu pieszo-jezdnego".
(dg)