Światowida okiem rowerzysty. Nigdy nie będzie normalnie?
18 czerwca 2014
Droga dla rowerów, biegnąca ulicą Światowida, jest w katastrofalnym stanie. To wina nie tylko beznadziejnej nawierzchni z kostki Bauma.
Warszawscy rowerzyści znoszą naprawdę dużo: drogi z kostki Bauma, wystające studzienki, centymetrowe uskoki na przejazdach, trąbiących i wyzywających kierowców... Światowida to jednak inna liga beznadziei. Na rowerzystę, podskakującego w drodze z Nowodworów na nierównej kostce Bauma, czekają zasieki, uniemożliwiające rozpędzenie się do jakiejkolwiek rozsądnej prędkości. Najpierw krawężniki we wszystkich miejscach, w których droga krzyżuje się z wyjazdami z osiedli leżących między Mehoffera a Ćmielowską. Następnie - i tu żarty się kończą, bo można zginąć - czarny punkt przy wyjeździe z bloku Światowida 49. W tym miejscu należy jednocześnie odbić lekko w lewo, ominąć studzienkę i dwa słupki (stojące na drodze!) oraz zjechać lekko w dół przez krawężnik. Kilkanaście metrów dalej czeka deser: zardzewiałe barierki, stojące w skrajni (można zaczepić kierownicą). Dalej na wschód kolejne krawężniki, kolejne wypadające kostki i ostry zjazdo-podjazd na skrzyżowaniu ze Szczęśliwą.
Jeśli chcemy potem skręcić i jechać w stronę mostu, niskie gałęzie drzew na Myśliborskiej raz na zawsze wybiją nam z głowy pomysł, że po Białołęce będzie się dało normalnie jeździć rowerem.
Podczas rozbudowy Światowida ma powstać druga, prawie normalna droga. Asfaltowa. Nie do końca prosta, bo znowu odginająca się przy każdym skrzyżowaniu (dlaczego na Zachodzie można projektować idealnie proste drogi rowerowe, a w Warszawie się nie da?) i - tu werble - biegnąca dookoła pętli tramwajowej przy Mehoffera. Tak przewidywał projekt, który ma być zmieniony po proteście mieszkańców w sprawie zbyt szerokiej ulicy. Oby zrezygnowano z tej bezmyślnej obwodnicy pętli.
DG