Strzał z wiatrówki w szybę samochodu. Dlaczego policja nie prowadzi śledztwa?
25 października 2023
Psychopatyczny strzelec wyborowy czy głupi wybryk nieletniego z wiatrówką? - tego zapewne nigdy się nie dowiemy, gdyż policjanci z Białołęki nie szukają sprawcy przestrzelenia szyby w samochodzie przejeżdżającym nieopodal parku przy Magicznej. O wszystkim dowiedział się jednak... Facebook. Być może "komendant" Mark Zuckerberg poprowadzi śledztwo?
- 21 października około godziny 15:00 jadąc samochodem, skręciłam z Jesiennych Liści w Skarbka z Gór i na wysokości placu zabaw ktoś strzelił do mojego samochodu z wiatrówki, roztrzaskując tylną szybę po stronie pasażera - opisuje mieszkanka Białołęki na portalu społecznościowym należącym do Marka Zuckerberga.
Strzał z wiatrówki w szybę samochodu z parku Magiczna?
- Na szczęście z tylu nikt nie siedział, ale jeśli wystrzał nastąpiłby parę sekund wcześniej - nie wiem, jak by się to dla mnie skończyło. Debil celował na wysokości głowy. Przede mną jechało mnóstwo samochodów, za mną nawet nie wiem, bo byłam w szoku. Na ulicy było sporo ludzi, na samym placu chyba też. Sprawa zgłoszona na policji - dodaje. I jak się okazuje zgłoszona, jednak... nie do końca.
- Na miejscu policjanci ustalili, że do uszkodzenia szyby doszło w nieznanych okolicznościach, a pojazd marki Mercedes uczestniczył wcześniej w zdarzeniu drogowym - informuje komisarz Paulina Onyszko i jak dodaje, funkcjonariusze poinformowali kobietę o dalszym możliwym postępowaniu prawnym.
Strzał jednak padł, a przynajmniej był przez innych słyszalny huk. Potwierdza to jeden z komentarzy: - To ja też chyba wtedy jechałam i coś usłyszałam, tak jakby huk. Jakby coś komuś odpadło, ale nie zdążyłam nic dostrzec, bo jechałam. Może warto zwrócić się o nagrania z monitoringu, jeśli jakieś są.
Sprawa zgłoszona... Facebookowi
- Kobieta stwierdziła, że nie będzie składać oficjalnego zawiadomienia w tej sprawie. Dlatego nie jest prowadzone żadne postępowanie w związku z tym zdarzeniem - wyjaśnia Paulina Onyszko.
Nie jest to pierwszy i zapewne nie ostatni przypadek, kiedy poszkodowani wolą zgłosić sprawę na Facebooku, zamiast złożyć oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w komisariacie. Nie da się też ukryć, że policja w tym nie pomaga. Będący na miejscu zdarzenia policjanci - wedle relacji kobiety - komentując, że "jest to mała szkodliwość czynu" z pewnością skutecznie zniechęcili ją do tego typu czynności. Zgłoszenie oficjalnego zawiadomienia wymaga też poświęcenia dodatkowego czasu i energii, żeby złożyć wizytę w komisariacie, zaś osoba poszkodowana nie ma przeświadczenia, że to coś zmieni. Właśnie dlatego najprościej jest poskarżyć się... Zuckerbergowi.
DB