Strażnicy z ekopatrolu uwolnili z kratki kanalizacyjnej trzy kaczątka, które wpadły tam podczas przechodzenia przez jezdnię.
Rzecz się miała na Kasprowicza. Kacza mama prowadziła swoje maluchy do zbiornika nieopodal pętli Młociny. Z sześciu kacząt trzy wpadły do kratki, co zobaczyli licealiści. To właśnie oni zaalarmowali straż miejską. Podali dokładne miejsce, gdzie zdarzyła się cała sytuacja i czekali na przybycie odsieczy. Ponieważ kaczęta wpadły dość głęboko - studzienka miała około dwóch metrów i była wąska - strażnicy wezwali posiłki w postaci pracowników MPWiK. - Wewnątrz studzienki był boczny kanał i tam wystraszone pisklęta ukryły się. Najpierw wywabiliśmy kaczuszki, a później wspólnie z pracownikami MPWiK powoli wyciągaliśmy pojedynczo pisklęta. Wykorzystaliśmy po prostu wiadra, to była najszybsza i najskuteczniejsza w tym momencie metoda, która pozwoliła nam uwolnić kaczuszki - opowiada st. straż. Wojciech Szczerba z Referatu Szkolnego V Oddziału Terenowego Straży Miejskiej m.st. Warszawy. Całą akcję bacznie obserwowała reszta ptasiej familii - wszystko skończyło się szczęśliwie.
I kto powie, że straż miejska jest tylko od mandatów za handel pietruszką na chodnikach?
TW Fulik
Autor zamieszcza swoje teksty
na podstawie informacji pozyskanych operacyjnie od służb mundurowych