Reymonta: czerwonym światłem w piratów
29 czerwca 2017
Jedni urzędnicy walczą z problemami, częściowo stworzonymi przez innych. Właśnie ogłoszono przetarg na budowę sygnalizacji świetlnej, która ma zatrzymać pędzące auta.
Na montaż świateł na skrzyżowaniach al. Reymonta ze Schroegera i Andersena Zarząd Dróg Miejskich ma do dyspozycji 1,1 mln zł. Drogowcy chcą w ten sposób zapewnić bezpieczeństwo na dwupasmowej drodze, otwartej w listopadzie 2014 roku. Po kilku groźnych wypadkach, do których doszło na nowym odcinku ulicy, w al. Reymonta przeprowadzono audyt bezpieczeństwa.
Ile fabryka dała
Najciekawiej prezentują się pomiary prędkości aut jadących w kierunku Żeromskiego, wykonanych na przejściu przy Andersena. W dni powszednie przeciętny kierowca przekracza ograniczenie prędkości do 50 km/h o 16-20 km/h.
- W rejonie tego przejścia tylko ok. 11% przestrzega ograniczenia prędkości - czytamy w raporcie.
Na tym samym przejściu w kierunku Kasprowicza wyniki były podobne: przeciętny samochód jadący 66-71 km/h i co najmniej jeden pomiar powyżej 125 km/h każdego dnia. Na przejściu przy Schroegera kierowcy jadą nieco wolniej, od 50 do 60 km/, ale nadal trafiają się przypadki jazdy z prędkością 145 km/h. Autorka audytu zaleciła montaż fotoradaru, sygnalizacji świetlnej z "przyciskiem żebraka" dla pieszych lub pulsujących pomarańczowych świateł. ZDM zdecydował, że najwłaściwsze będą tradycyjne światła.
O włos od śmierci
W lipcu 2016 roku na nowym odcinku al. Reymonta doszło do śmiertelnego wypadku. W ubiegłym miesiącu korzystający z przejazdu rowerzysta zarejestrował kolejną, mrożącą krew w żyłach sytuację. Auto jadące prawym pasem w kierunku Kasprowicza zatrzymało się przed przejściem, ale pędzące lewym pasem BMW niemal rozjechało przechodnia, który odskoczył spod kół w ostatniej chwili. Zdaniem wielu osób nowa jezdnia al. Reymonta jest tak prosta i szeroka, że wręcz zachęca do niebezpiecznej jazdy. Nasi czytelnicy nie przebierają w słowach:
- Taki kierowca nie powinien mieć prawa jazdy - piszą. - Zarządzający miastem wciąż tkwią mentalnie po wschodniej stronie Bugu. Najpierw zbudowali jezdnię o parametrach drogi ekspresowej przez środek osiedla, na której wszyscy udają, że obowiązuje 50km/h. Teraz będą stawiać światła za milion złotych.
- Trzeba było od razu zbudować przejścia podziemne i odgrodzić ulice ekranami, żeby piesi nie łazili jak po pastwisku - to jeden z głosów mniejszości. - Tyle że te sprawdzone rozwiązania są dziś krytykowane przez rozmaitych postępaków, gadających o miastach bez samochodów.
Zainteresowane montażem świateł firmy mogą składać oferty do 17 lipca. Wykonawca wybrany w przetargu będzie miał 50 dni na wykonanie prac, więc bardzo prawdopodobne, że sygnalizatory staną tej jesieni.
(dg)