Radni w odwrocie
7 listopada 2003
Dwa tygodnie temu informowaliśmy o kolejnych rezygnacjach składanych przez jabłonowskich i legionowskich samorządowców. Zgodnie z obietnicą, dziś wracamy do tematu.
O ile rezygnacja Romana Smogorzewskiego była naturalnym następstwem wyniku wyborów (Smogorzewski wygrywając wybory prezydenckie był zobligowany do oddania mandatu radnego), o tyle każda następna mogła budzić wątpliwości elektoratu. Po prezydencie Smogorzewskim, mandat złożył Jan Grabiec, któremu nowo wybrany prezydent zaproponował funkcję zastępcy w swoim gabinecie.
Kolejnym rajcą, który niedługo po wyborach złożył mandat, była obecna naczelnik wydziału promocji legionowskiego urzędu. Związku między rezygnacją radnej a jej obecnym stanowiskiem pracy ukryć się nie da - Elżbieta Klimaszewska decydując się na objęcie etatu w urzędzie miejskim, zgodnie z ustawą samorządową, nie mogła dalej piastować mandatu radnej w tej samej gminie.
Jednak choć najgorętszy powyborczy okres minął, a klasyczne dla niego roszady zdążyły się dokonać, moda na rezygnacje nie ustała. Kolejny legionowski radny Dariusz Ejdys (nomen omen piastujący mandat radnego po ustąpieniu Romana Smogorzewskiego) został zobowiązany do rezygnacji po tym, gdy w wyniku analiz zeznań majątkowych radnych okazało się, że prowadzi działalność gospodarczą przy wykorzystaniu mienia komunalnego.
Ostatnie tygodnie samorządowego życia Legionowa przyniosły jeszcze jedno odejście - Zbigniew Klejment, radny reprezentujący ugrupowanie Mała Ojczyzna, a jednocześnie będący prezesem Naczelnej Izby Notarialnej, złożył mandat, tłumacząc się nawałem obowiązków związanych z pracą zawodową.
Rzecz jasna miejsca w radzie po ustępujących radnych zostają na bieżąco obsadzane przez kolejne osoby z list wyborczych, toteż na pozór samorząd na tych licznych odejściach nie ucierpiał. Ale czy rzeczywiście? Pytania nasuwają się same. Czy nowy radny, który po roku pracy obecnej rady zasiada po raz pierwszy na sesji, jest wystarczająco przygotowany do pełnienia mandatu? Czy kolejne zmiany składu rady nie zaburzają w żaden sposób jej prac? A wreszcie, czy elektorat, który przecież świadomie wybierał swoich przedstawicieli, nie czuje się zawiedziony, widząc, że ci, których obdarzył największym zaufaniem, po kilku miesiącach rezygnują ze społecznej reprezentacji?
Magdalena Kielczyk, rzecznik prasowy legionowskiego urzędu, tłumaczy te zachowania z zupełnie innej strony. - Wprawdzie każdy przypadek wygaśnięcia mandatu bądź rezygnacji z funkcji radnego należy rozpatrywać indywidualnie, ale z pewnością przykłady legionowskich radnych wskazują na wysoką świadomość powagi tego stanowiska. Niestety również sytuacja ekonomiczna może zmusić wybranego przez społeczeństwo przedstawiciela do rezygnacji z mandatu i, co nasjmutniejsze, nie chodzi tu o dążenie do jak najwyższych wynagrodzeń, ale o konieczność walki o byt swojej rodziny - mówi.
Dobrze byłoby wierzyć, że rzeczywiście kolejne odejścia radnych z samorządu dyktowane są wyłącznie troską o sumienne wypełnianie obowiązków radnego i godną reprezentację elektoratu. Jednak nie sposób nie zauważyć, że większość samorządowców odchodzących z rady w trakcie trwania kadencji, już decydując się na start w samorządowym wyścigu wyborczym, miała świadomość własnych obowiązków i obciążenia, jakie nakłada funkcja radnego.
KŻ