Powstanie rada konsultacyjna w sprawie gazociągu na Żeraniu
25 listopada 2015
Jest efekt czterogodzinnego spotkania mieszkańców z władzami dzielnicy i inżynierami z PGNiG termika w sprawie budowy gazociągu wysokiego ciśnienia wzdłuż Kanału Żerańskiego. Poza awanturami, docinkami i złośliwościami udało się wypracować porozumienie. W sprawie budowy wielkiej rury powstanie rada konsultacyjna.
Spotkanie odbyło się w ratuszu i zakończyło przed północą. Przez pierwsze 40 minut Kamil Kobyliński z PGNiG Termika wyjaśniał, jaki jest cel budowy gazociągu wysokiego ciśnienia wzdłuż Kanału Żerańskiego. Zapewni on bezpieczeństwo energetyczne Warszawie i zmniejszy zanieczyszczenie środowiska.
Później spotkanie przerodziło się w wielką pyskówkę. Poza kilkoma poważnymi i cennymi wystąpieniami mieszkańców, w sali królowali krzykacze i pieniacze. Starszy mężczyzna z długą siwą brodą co chwilę krzyczał z końca sali: - To nie-by-ły kon-sul-ta-cje!
Mieszkańcy Żerania przerywali inżynierom, wyśmiewali ich, rzucali prostackie docinki. Oberwało się też burmistrzowi Piotrowi Jaworskiemu, którego zaatakował radny Filip Pelc. - Zarząd dzielnicy jest od informowania o sprawie! - powiedział i zebrał gromkie brawa. Generalnie znakomita część przybyłych osób przyszła tylko po to, by się wyżyć. Niemniej zarzut mieszkańców do prelegentów był taki, że odpowiedzi nie są konkretne i nie wyczerpują tematu. Po czterogodzinnej awanturze ostatecznie doszło do porozumienia. Powstanie rada konsultacyjna, w skład której wejdą mieszkańcy.
Inżynierowie tłumaczyli, dlaczego rura będzie bezpieczna (chodzi o nowoczesną technologię, poza tym gazociąg będzie cały czas monitorowany przez specjalistów), ale argumenty mieszkańców były co najmniej dziwne (Skąd pan wie, że dzięcioły wrócą w to miejsce? A co jeśli dojdzie do eksplozji, jak w Siedlcach w 2006 roku? Kogo chronicie?). Dużo emocji wywołała kwestia nieskierowania gazociągu przez tereny przemysłowe. - Biegnie tam linia kolejowa, znajdują się fabryki i zakłady. Poza tym w przyszłości będzie to teren rekreacyjny - mówił inż. Kamil Kobyliński. Wiele tłumaczeń techników i urzędników nie zadowoliło zebranych. Uznali je za niewystarczające albo śmieszne, ponieważ bardzo często reagowali śmiechem. Jeden z mężczyzn powiedział inżynierom, żeby kawałek rury, którą przynieśli do zaprezentowania mieszkańcom, założyli na szyję i rzucili się do Wisły.
Po czterogodzinnej awanturze ostatecznie doszło do porozumienia. Powstanie rada konsultacyjna, w skład której wejdą mieszkańcy. W niedługim czasie mają oni wybrać swoich reprezentantów i przedstawić propozycje rozwiązania problemów. Dzięki temu rozwiane mają być wszelkie wątpliwości.
(PB)