Powrót dekomunizacji ulic
20 lutego 2008
PiS warszawski chce znowu dekomunizować. Brak pomysłu na rozwiązanie kłopotów warszawiaków tuszuje awanturą i udawaniem niby-patriotycznej troski.
Autorka jest radną Warszawy (LiD) |
Nauczeni doświadczeniem warszawiacy już nie chcą historycznych patronów. Zwracają się do ko-misji nazewnictwa z propozycjami nazw nie nazna-czonych historią - proszą o Zielone Zacisze, Komin-kową czy Złotej Rybki. Nazw, których nie powinien zdmuchnąć żaden wiatr historii (choć ulicy Złotej Rybki, która przemieniała zwyk-łych ludzi w oligarchów, nie dawałabym gwarancji w przypadku powrotu PiS do wła-dzy).
Aby jednak nie porzucać zupełnie idei nadawania ulicom imion stołecznych bo-haterów, proponuję własną listę patronów: bezpartyjnych, i takich, których polityka zostawiała dotąd w spokoju.
Blady Niko - ani bogaty, ani piękny - nie zainteresuje się nim izba skarbowa ani prasa kolorowa. Wydobywał z kochających go pań niezmierzone pokłady kobie-cości i oddania, w dodatku wierny był tradycyjnemu modelowi związku męsko-damskiego. Co prawda bijał, ale każdy diament ma skazę. Zresztą mieści się to w pewnej domowej tradycji.
Panna Agnieszka - najsłynniejsza mieszkanka Warszawy o nieustalonym adre-sie. Jej poszukiwania dały niejednemu kawalerowi asumpt do zwiedzenia sporych połaci stolicy i zagadywania miejscowych. Nazwa sprzyjająca kontaktom między-ludzkim.
Ramona - kobieta niezwykła, bo "tańcząc swych ust podała mu skraj", a poza tym, jak słodko brzmi!
Słomiany wdowiec - dba o żonę wysyłając ją do wód, sam także prowadzi zdrowy tryb życia zażywając wypoczynku w ogródkach. Patron optymistyczny - radość mu tryska z lic, lubi sznycle (a nie jakieś kosmopolityczne suszi czy tira-misu). Zadowolony z życia nawet na słomie.
Szabasówka - naturalnie chodzi o polkę szabasówkę, o nic innego! Jest to wspaniały przykład integracji kultur dwóch narodów, polskiego i żydowskiego. Szabasówka rozbudza ambicje, bo każdy chce wieść w niej prym, ponadto tańczy się ją z biglem (koszerni) oraz dziarsko (goje). Rzec by można: taniec zjednoczo-nej Europy.
Torba i kij - ulica tych, co są na bakier z ustawą o wychowaniu w trzeźwości. Aleja mieszkań socjalnych dla wykwaterowanych za zakłócanie porządku i zalega-nie z czynszem.
Mam jeszcze inne kandydatury, ale obawiam się, że na skutek oporu dekomu-nizatorów i lustratorów życiorysów, nie przejdą:
Małgorzatka - uwiecznił ją w poezji Julian Tuwim, bo piękna. Niestety - nadmie-nia poeta - wolała sama spać. Dziś to zaleta, chociaż z drugiej strony... może ho-moseksualistka?
Bubliczki - sprzedająca je kobieta przedstawia się co prawda jako córka grafa, co żył w pałacach Moskwy, a ona sama jest ofiarą bolszewickiego ładu, co wsio zniszczył, ale zamiast oddawać się uczciwemu handlowi bublicznica po godzinach pracy chodzi w resturan i szaleje. Pije, by żyć jak bolszewiczka. I ta niewłaściwa postawa sprzedawczyni pogrzebać może szanse bułeczek na karierę nazewniczą. A cóż wypieki winne?
Felek Zdankiewicz - ma swoje plusy i minusy. Plus - postać szanowana przez wielu jako "patriarcha". Minus - patriarcha złodziei warszawskich. Plus - urodził się w bogobojnej rodzinie. Niestety, wychowywał się na podwórku, a nie w lepszym miejscu. Plus - służył w armii. Ale podczas przepustki obudził się w nim pacyfista z powodu podejrzewanej o niewierność narzeczonej. Zdezerterował, trafił na ka-torgę, uciekł po lodzie do Japonii, niczym wielbiciel sportów ekstremalnych. Plus - z niemałym majątkiem wrócił do Warszawy, niewiernej nie zabił, a fortunę stracił. Zmarł w domu spokojnej starości, czyli pogodzony z administracją samorządową.
Czarna Mańka - piękna, młoda i kochająca. Pierwsza Dama Woli i Powiśla. Niestety, z powodu nieodwzajemnionej miłości do Antka popełniła samobójstwo, co kładzie się cieniem na jej stosunku do życia, także poczętego.
Niełatwo o dobrego patrona, to znaczy nieusuwalnego przy zmianie wiatru historii. Nasi drodzy zmarli, gdyby mieli prawo głosu, pewnie zrezygowaliby z zaszczytu widnienia na tabliczce przybitej do muru, bo słownik patronów ulic War-szawy stał się podejrzanym nieco spisem. Ten, kto tam nie trafił, może sobie gratu-lować - nikt mu spokoju już nie odejmie i śpi spokojnie, jak poseł w sejmie.
Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl