Podpalono dziecięcy wózek. "Ludziom teraz wszystko przeszkadza"
11 sierpnia 2020
Trwa policyjne śledztwo w sprawie podpalenia wózka na klatce w bloku przy Broniewskiego. "Żartownisiowi" grozi nawet 8 lat za kratkami.
Do podpalenia doszło 5 sierpnia około godz. 22 w bloku przy Broniewskiego 91. Wózek stał na klatce, pod drzwiami do mieszkania.
- Jeśli ktoś widział coś lub kogoś podejrzanego, błagam o informacje. Wózek stał na klatce dosłownie trzy godziny, bo nie miałam możliwości wynieść go do piwnicy - napisała lokatorka na grupie "Warszawskie Bielany - Mieszkańcy". - Przez dwa dni nie mogliśmy wpuścić córki do domu, bo mieszkanie było zaczadzone - dodała.
Może monitoring pomoże?
Jak dalej relacjonuje - policja przybyła na miejsce od razu po zdarzeniu. Kobieta nie przypuszcza, żeby pożar wybuchł od niedopałka papierosa, podejrzewa celowe podpalenie.
- Technicy wszystko zbadali i będziemy czekać. Monitoring jest na klatce przed wejściem. To nie był papieros raczej, bo ogień dosłownie w kilka sekund był ogromny - uzupełnia poszkodowana. Co zrozumiałe, jej wpis wywołał lawinę reakcji i oburzenie mieszkańców. - Gdyby poszło dalej, aż strach pomyśleć - komentuje pani Agnieszka. - Przerażające. Ludziom teraz już naprawdę wszystko przeszkadza. Oby udało się złapać podpalacza - dodaje pani Amelia.
Kto mógł to zrobić?
Kilku mieszkańców rzuca cień podejrzeń na starszych sąsiadów bloku, którym rzekomo "wszystko w tych czasach przeszkadza". Inni zaś sugerują, że sprawcami podpalenia zapewne są młodociani, którzy zrobili to z nudów. Każda z opcji jest przez śledczych brana pod uwagę. - W tej sprawie jest wszczęte postępowanie z artykułu 164 kodeksu karnego, czyli sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy - mówi nadkomisarz Tomasz Kubas. Sprawcy grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat za kratkami. Przy nieumyślnym działaniu, w co trudno uwierzyć patrząc na ten przypadek, maksymalna kara wynosi do 3 lat więzienia.
(DB)