Plaga chamów na dwóch kółkach
25 września 2015
Nie podoba im się przebieg drogi, więc jadą chodnikiem. Gdy zwróci im się uwagę - wyzywają. Im popularniejsza staje się jazda rowerem, tym więcej chamów korzysta z dwóch kółek.
- Niestety rowerzyści mają za nic przepisy i przejeżdżając na światłach to skrzyżowanie jadą prosto chodnikiem - zauważa pani Anna, która codziennie korzysta z przystanku autobusowego przy Picassa. Najgorzej jeżdżący, najbardziej chamscy "chodnikowcy" to mężczyźni w średnim wieku, którzy w normalnym życiu popisują się swoją niezachwianą odwagą, wspaniałą siłą i innymi przymiotami prawdziwego rycerza, którego kobiety powinny podziwiać a wrogowie uciekać przed nim z krzykiem. - Z uwagi na to, że jestem inwalidą I grupy, boję się o swoje bezpieczeństwo. Nie słyszę dzwonków rowerzystów, a na plecach nie mam napisane, że nie słyszę. Rowerzyści jeżdżą z bardzo dużą prędkością i nie dosyć, że nie swoim wytyczonym pasem, to jeszcze na uwagi osób idących reagują bardzo wulgarnie.
Chodnikowi rowerzyści to bardzo ciekawe zjawisko. Zrozumiałe jest, gdy z chodnika korzysta 12-letnie dziecko, drobna kobieta albo senior chwiejący się na składaku, którym wiezie zakupy z bazaru. Wszyscy oni łamią przepisy, ale dopóki jadą powoli, ustępując pierwszeństwa pieszych, można im wybaczyć. Problem w tym, że najgorzej jeżdżący, najbardziej chamscy "chodnikowcy" to mężczyźni w średnim wieku, którzy w normalnym życiu popisują się swoją niezachwianą odwagą, wspaniałą siłą i innymi przymiotami prawdziwego rycerza, którego kobiety powinny podziwiać a wrogowie uciekać przed nim z krzykiem.
Taki oto macho wsiadając na rower staje się małym, żałosnym, strachliwym x, który boi się jechać jezdnią. Dojrzały człowiek widząc, że droga jest zbudowana bezsensownie, westchnie i albo przyjmie rzeczywistość taką jaka jest, albo spróbuje ją zmienić (pisząc do Zarządu Dróg Miejskich albo zgłaszając projekt w budżecie partycypacyjnym). Niedojrzały emocjonalnie jaskiniowiec pojedzie chodnikiem, próbując zepchnąć z niego idącą kobietę i zareaguje stekiem bluzgów, gdy zwróci mu się uwagę.
To, że droga rowerowa między Porajów a mostem Skłodowskiej-Curie jest zaprojektowana bezsensownie, nie zwalnia z przestrzegania przepisów. Smutna prawda jest taka, że można montować dodatkowe oznakowanie, przypominać o przepisach i kulturze, może nawet zlikwidować felerną drogę i wymalować pasy dla rowerów na jezdni. To i tak nie przekona najbardziej prymitywnych i aspołecznych jednostek do przestrzegania przepisów. I nie ma żadnego znaczenia, czy jadą rowerem, prowadzą samochód czy nawet idą pieszo. Rozmawiać warto tylko z tymi, którzy chcą słuchać i myśleć.
W przyszłym roku niebezpieczny przejazd przez Świderską zostanie wyniesiony do poziomu chodnika, co spowolni samochody jadące tą ulicą. Zniknie więc argument, że lepiej jechać chodnikiem, bo omija się w ten sposób "czarny punkt". Wciąż pozostanie jednak problem "przeskakiwania" z jednej strony ulicy na drugą na odcinku 280 metrów. Projektując infrastrukturę trzeba brać pod uwagę, że niestety duży odsetek społeczeństwa to skrajni egoiści, którzy zawsze idą i jadą tak, jak jest im wygodnie, nie zważając na innych. Konia z rzędem temu, kto wymyśli rozwiązanie dla Świderskiej inne niż przebudowa całego odcinka ulicy.
Dominik Gadomski