Nurek w Stawie Brustmana. Wyciągnął motorówkę
22 sierpnia 2018
Adwokat z Bielan zanurkował w mętnej wodzie Stawu Brustmana, żeby pomóc chłopcu, któremu utonęła motorówka sterowana radiem.
Tomasz Strugalski jest adwokatem z Warszawy, a zarazem nauczycielem akademickim i instruktorem nurkowania.
- Od zawsze miałem nadwagę, ale zanurzenie w wodzie sprawiało, że nie czułem kilogramów. Miałem nawet przewagę nad moimi szczuplejszymi rówieśnikami, bo dzięki tkance tłuszczowej nie marzłem i dlatego pociągało mnie wszystko, co wiązało się z wodą - przyznaje Tomasz Strugalski, który przez 20 lat był zawodowym nurkiem. Podkreśla, że w nurkowaniu najważniejsze jest... partnerstwo. - Kiedy nurkowie znajdą się w sytuacji trudnej, są gotowi oddać partnerowi nawet własne powietrze. Oddychanie na zmianę z jednego ustnika ćwiczy się na każdym kursie nurkowania. Taka praca to piękna i twarda szkoła odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka - mówi Tomasz Strugalski.
Mętnie w Stawie Brustmana
Pan Tomasz ma też uprawnienia do nurkowania i szkolenia w nurkowaniu pod lodem. Napisał pięć podręczników dotyczących szczególnych aspektów nurkowania. Jest także instruktorem nurkowania na wrakach. Jednak teraz, jak mówi, wszystkie jego nurkowe dyplomy pokrywa kurz na półce, bo poświęcił się swojej drugiej zawodowej pasji - prawu.
- Po latach od zakończenia kariery znowu wlazłem do wody w akwalungu. Pewnemu chłopcu w Stawie Brustmana na Bielanach utonęła motorówka sterowana radiem. Wyciągnąłem sprzęt z szafy, wlazłem do wody i ją wyjąłem. Tam są prawie trzy metry głębokości. Przynajmniej wreszcie jakiś pożytek z tego sportu. A przejrzystość to tam jest taka, że opłaca się zamknąć oczy, bo się wtedy łatwiej skupić na macaniu dna rękami. Dla nurka wyszkolonego w polskich wodach to żadna trudność i żadna nowość. Radzenie sobie w mętnej wodzie to nasza polska specjalność - śmieje się Tomasz Strugalski.
(DB)