Niekomunikatywna rada?
9 lutego 2007
No i się zaczęło! A doświadczeni znajomi przestrzegali: "zobaczysz, możliwości działania niewielkie, a oczekiwania społeczne ogromne".
Autor jest radnym Białołęki (PW Gospodarność), prezesem Fundacji AVE. |
Ostatnio ogromne emocje wzbudza prob-lem komunikacji miejskiej, zwłaszcza na tere-nach zielonej Białołęki (zarówno tej z prawej, jak i lewej strony kanału Żerańskiego). Działa tu wiele grup inicjatywnych lub obywatelskich komitetów (do mnie trafiło ich kilka), podejmujących rozmaite działania na rzecz reorganizacji komunikacji miejskiej na tym terenie - rzecz dotyczy głównie prze-biegu trasy i częstotliwości kursowania linii 152, 133, 176, 104, 326. Trzeba dodać, że spore nadzieje na zmiany zgodne z oczekiwaniami konkretnych środowisk roz-budzili kandydaci do rady dzielnicy. W czasie kampanii wyborczej wiele osób za-pewniało o własnej skuteczności, zbierało podpisy, słało petycje do Zarządu Tran-sportu Miejskiego. W efekcie w dyrekcji ZTM pojawiały się niejednokrotnie sprzecz-ne stanowiska...
Obecnie planowane są znaczące zmiany w organizacji komunikacji autobuso-wej na Białołęce. Wyznaczono także datę ich wprowadzenia. Od 1 marca między innymi skróci swoją trasę linia 152, znikną w obecnej formule autobusy 104 i 304, natomiast przez cały dzień, ale tylko w dni robocze będzie jeździł autobus 326, który połączy Targówek z osiedlem Marywilska i Nowodworami. Warto, aby miesz-kańcy Choszczówki, Płud, Białołęki Dworskiej, os. Marywilska mieli szansę zaopi-niować zmiany. I to nie tylko poprzez indywidualnie wysłane e-maile, mające różny skutek. Niewątpliwie znaczące byłoby wypracowane wspólnie z zainteresowanymi mieszkańcami i grupami inicjatywnymi stanowisko radnych. Wiem, że postulaty zmian sformułował już zarząd dzielnicy i choć nikt nie wątpi, iż działania bur-mistrzów mają na celu polepszenie, a nie pogorszenie istniejącej sytuacji, warto by dać szansę także mieszkańcom do przedstawienia swoich racji. Wspólne spotkanie, przeanalizowanie argumentów, wybór najbardziej optymalnych rozwiązań, sformu-łowanie stanowiska do ZTM, niewątpliwie uspokoiłoby nieco pobudzone nastroje, a nade wszystko było istotnym sygnałem autentycznego zainteresowania świeżo wybranych władz dzielnicy - może i prozaicznymi - jednak istotnymi problemami mieszkańców. A dla prawidłowej oceny sytuacji wcale nie potrzeba szeregu "badań", w których lubuje się ZTM.
Dla realizacji opisanych wyżej celów najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby powołanie doraźnej komisji ds. komunikacji publicznej, działającej społecznie, nie pociągającej za sobą żadnych dodatkowych kosztów budżetowych, istniejącej przez kilka tygodni. Pomysł, pod którym podpisali się wszyscy radni Porozumienia Wy-borczego Gospodarność, przedstawiłem na ostatniej sesji rady dzielnicy 26 stycz-nia. Upadł - przegłosowany przez radnych PO i lewicy, przy wstrzymaniu się PiS. Główny argument, podnoszony na sesji, wskazujący na bezzasadność powoływania dodatkowej doraźnej komisji, dotyczył mieszania kompetencji. Sprawy transportu leżą w gestii komisji infrastruktury, pojawiały się głosy, iż nie można mówić o komunikacji bez podnoszenia kwestii stanu dróg oraz planów inwestycyjnych w tej materii. Sugerowano powołanie podkomisji w ramach komisji infrastruktury.
Choć nie mam doświadczenia samorządowego wydaje się, że argumentacja taka nie może być przyjęta za dobrą monetę, zważywszy iż chodzi o rozwiązanie konkretnych palących problemów: nie można zgodzić się przecież na propozycję ZTM, który przy redukcji trasy 152 dużo więcej niż o połowę (Białołęka-Żerań FSO - bez wjazdu na Tarchomin!) planuje częstotliwość kursowania linii co 20 i 30 minut odpowiednio w godzinach szczytu i poza nimi (obecnie co 30 minut). W tej sytuacji optymalnym rozwiązaniem dla mieszkańców jest kursowanie autobusu co 15 i 20 minut. Z kolei wskutek zmiany trasy linii 104 odcina się mieszkańców osiedla Mary-wilska od Tarchomina w święta, soboty i niedziele (w te dni nie będzie kursował autobus 326).
Przenoszenie ciężaru wpływania na załatwienie tego typu problemów na ko-misję infrastruktury jest niedorzeczne. Ta bowiem należy do najbardziej czaso-chłonnych. Wielość spraw, w tym obecnie opiniowanie i konsultowanie projekto-wanych remontów i inwestycji, powoduje, że obrady ciągną się zwykle przez długie godziny. Dziwny w tej sytuacji wydaje się argument radnego PiS, który podczas dyskusji na sesji zauważył, że mieszkańcy mogą przyjść na posiedzenie komisji i samodzielnie wnieść swoje racje. A gdzie troska o czas mieszkańców? Czy mają czekać dwie lub trzy godziny, aby w wolnych wnioskach poprosić o ewentualne działania? Zresztą na ostatnim posiedzeniu komisji o sprawie cicho-sza...
I choć nie upieram się, że wniesiony projekt jest jedynym skutecznym i kom-pleksowym rozwiązaniem problemu, moje obawy budzi polityczny posmak całej sprawy. Kiedy w sekretariacie rady złożyłem wniosek, zatelefonował do mnie prze-wodniczący klubu PO z informacją, że co prawda jeszcze nie czytał argumentacji, ale jest przekonany, że radni PO nie poprą wniosku. Padło też dziwne stwierdzenie: "jeśli chcecie władzy, to w przyszłości ewentualnie dostaniecie inną propozycję". Przyznam, że - mówiąc kolokwialnie - zwaliło mnie z nóg. Nie wiem, czy działają tu ambicje polityczne, czy jeszcze grają w uszach i głowach dźwięki kampanii wy-borczej, jednakowoż myślenie kategoriami, które zaprezentował przewodniczący klubu PO nie mieści się w moim elementarzu etycznym. Oświadczam ponownie zatem, że radni PW Gospodarność nie złożyli wniosku po to, by przez dwa lub trzy tygodnie szefować doraźnej komisji...
Cóż, wciąż łudzę się, iż w całej sprawie nie idzie o brak dobrej woli, a przy-padek stanie się wyjątkiem. Pokornie przyjmuję decyzję większości i liczę, że re-organizacja transportu miejskiego na terenie Białołęki zadowoli wszystkich miesz-kańców. Ja - tak jak obiecałem grupom inicjatywnym, a także radzie osiedla Białołęka Dworska, wyślę stosowne petycje do ZTM i dalej solidarnie będę brodzić trzy kilometry po nie odśnieżonym chodniku przy ul. Klasyków, jeśli zimą spóźnię się na autobus 152.
Bartłomiej Włodkowski